Maciej Sieńczyk, jako pierwszy w historii twórca albumu formą zbliżonego do komiksu, został nominowany w 2013 roku do Nagrody Literackiej Nike. W Polsce jest to jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień w świecie kultury.
„Przygody na bezludnej wyspie” („Adventures on a Desert Island”), bo o tym albumie mowa, w czerwcu tego roku zostały przetłumaczone na język angielski i opublikowane w Wielkiej Brytanii przez wydawnictwo Centrala.
W krajowym środowisku literackim Sieńczyk znany jest jednak znacznie dłużej. Rysownik, który był ilustratorem powieści Doroty Masłowskiej czy Michała Witkowskiego, określanych mianem kluczowych pisarzy młodego pokolenia, związany jest także z warszawskim czasopismem kulturalnym „Lampa”, w którym od około dziesięciu lat publikuje swoje komiksy w formie czterostronicowych historyjek. To właśnie wydawca tego dwumiesięcznika, Paweł Dunin-Wąsowicz, zaproponował, że opublikuje je w formie albumu. Wynikiem tego zamysłu była najpierw „Hydriola”, która ukazała się w 2005 roku, a cztery lata później utrzymany w podobnej konwencji „Wrzątkun”. Wydane w 2012 roku „Przygody na bezludnej wyspie” od poprzednich publikacji autora różni scalenie tej nominowanej do Nike historii klamrą fabularną w postaci historii rozbitka, który ląduje na bezludnej wyspie.
Trudności nastręcza gatunkowe przyporządkowanie utworu. Balansuje on na granicy rysunku i słowa, przez co można nazwać go powieścią graficzną. „Przygody na bezludnej wyspie” posiadają cechy komiksu, nie wpisując się jednak w tradycyjne ramy tego typu opowiadania; z jednej strony, kadrom z rysunkami towarzyszą rozbudowane partie tekstowe przywodzące na myśl quasi-powieść w modernistycznej wariacji, z drugiej zaś okrojone zostają typowe dla komiksu onomatopeiczne odgłosy. Sam autor, zapytany o terminologiczne spory towarzyszące książce, mówi: „Czuję się po części twórcą literatury, ponieważ staram się, aby dialogi i towarzysząca im narracja były wysmakowane literacko, a po części ilustratorem własnych tekstów”.
„Przygody na bezludnej wyspie” mają konstrukcję szkatułkową; fabuła składa się z odrębnych historyjek, które jednak w jakiś sposób łączą się ze sobą. Daje się tutaj zauważyć zabawę formą: nie tylko pod względem wspomnianego już wymieszania gatunkowego, ale także poprzez nietypową zamianę, w której akcja schodzi na dalszy plan i zasadniczym celem staje się snucie opowieści.
Powieść zaczyna się w momencie znalezienia przez narratora rękopisu, który zostaje podrzucony na jego wycieraczkę. Zaczyna on czytać ów tajemniczy dziennik opowiadający historię mężczyzny, który wybrał się w rejs statkiem do Afryki. Sielankową podróż przerywa katastrofa transatlantyku, w wyniku której bohater ląduje na wyspie, nie do końca jednak bezludnej. Mieszkańcy tytułowej (bezludnej) wyspy skupiają się więc na opowiadaniu historii z pogranicza snu i jawy, osnutych oniryczną mgiełką baśniowej egzotyki. Sieńczyk próbuje dokonać oceny współczesnego człowieka balansującego na granicy atawistycznych pragnień i społeczno-kulturowych szablonów, w jakie zostaje wtłoczony. Wszystko to doprawione jest szczyptą cynicznego absurdu, który zmusza czytelnika do porzucenia dotychczasowych nawyków myślowych i wyszukania nowych, bardziej pasujących do obowiązujących dzisiaj dyskursów.
Idea wydania albumu w Wielkiej Brytanii zrodziła się w głowie Michała Słomki, szefa wydawnictwa Centrala. Sam autor książki przyznaje, że nie zna języka angielskiego, w związku z czym pracami translatorskimi zajął się Słomka, który osobiście wybrał Ewę Lipińską jako tłumacza całej publikacji. Pisarz, zapytany o obawy towarzyszące przekładowi książki, skądinąd oznaczającej się specyficznym językiem, przyznaje: „Trudno mi powiedzieć, czy tłumaczce udało się oddać specyficzny humor i język, jakim posługują się bohaterowie mojego komiksu. Mam nadzieję, że sprostała zadaniu. Podobne wątpliwości towarzyszyć mi będą przy tłumaczeniach włoskim i francuskim, ponieważ album ukaże się w październiku/listopadzie także w tych językach. Obecnie trwają rozmowy na temat przekładu niemieckiego oraz hiszpańskiego, których to języków również nie znam, a więc moje rozterki jeszcze się pogłębią”.
Przetłumaczenie na język angielski gier słownych i znaczeń z pogranicza absurdu, które są symptomatyczne dla „Przygód na bezludnej wyspie”, było bez wątpienia zadaniem niełatwym – wszak cała książka opiera się na przymusie opowiadania. Na pytanie, czy próba ta się powiodła, będą mogli odpowiedzieć sobie sami czytelnicy.
Monika Mańka
Specjalnie dla Czytelników „Dziennika Polskiego” mamy dwa egzemplarze albumu „Adventures on a Desert Island” Macieja Sieńczyka oraz dwa egzemplarze innego komiksu polskiego autora w języku angielskim – „Forest beekeeper and treasure of pushcha” Tomasza Samojlika (lektura przeznaczona dla dzieci). Zapraszamy do kontaktu z redakcją pod numerem telefonu: 020 8222 8777.