21 września 1944 r. dogorywało Powstanie Warszawskie. Z elitarnych oddziałów Kedywu pozostały już tylko niedobitki, broniące ul. Wilanowskiej wraz z żołnierzami armii Berlinga. Kosztem dużych strat w załogach odbywają się ostatnie alianckie zrzuty nad Warszawą, Kampinosem i Lasem Kabackim. Postępuje pacyfikacja Czerniakowa.
XXX Korpus gen. Horrocksa, dotarłszy do Nijmegen, zatrzymuje się… na herbatę. Gen. Gavin jest wściekły. Operacja Market-Garden opracowana przez Montgomery’ego to niewypał. 101 DPD zbiera baty pod Eindhoven. Gen. Urquhart podejmuje decyzję o odwrocie do Oosterbeek, gdzie spadochroniarze mieliby doczekać odsieczy XXX Korpusu. 21 września 1944 r., broniący mostu w Arnhem 2 batalion przestaje istnieć. Dogorywa Market-Garden.
Skakałem ze spadochronem, więc domyślam się, co musieli czuć żołnierze, którzy 21 września wskakiwali do piekła. Ryczą motory silników. Samolot kluczy i manewruje, unikając pocisków niemieckiej artylerii przeciwlotniczej. Minuta do celu. Przygotować się do skoku! Żołnierze wstają, przypinają linki, a zielone światło oznacza „nad celem”. Oficer wygląda na zewnątrz. Chwila napięcia… w końcu daje sygnał. Skok! Jeśli ktoś się zawaha, nic się nie stanie. Oficer jak wykidajło, pomoże maruderom wysiąść.
Po skoku przez chwilę czuje się niezwykłą lekkość, zaraz potem otwiera się spadochron. Opadanie nie jest już tak szybkie, z 60 metrów do przebycia zostało 50. Spadochroniarz podciąga nogi ugięte w kolanach, żeby po uderzeniu o ziemię ich nie połamać. Wielu podciąga kolana prawie pod brodę, gdy przelatują im pod butami pociski artylerii przeciwlotniczej. Widzą dymy nad Arnhem, z dołu dobiegają ich odgłosy strzelaniny, detonacje granatów i pocisków.
Lądowanie jest twarde i od razu wymiana ognia. Ginie pięciu spadochroniarzy, 25 jest rannych. Żołnierze udają się w rejon planowanej przeprawy przez Ren, ale okazuje się, że zeszłej nocy Niemcy wysadzili prom i obsiedli brzeg. Około godz. 22:30 do gen. Sosabowskiego przybywa kapitan Zwolański, który jako oficer łącznikowy przy 1 DPD skakał z Brytyjczykami. „Sosaba” (jak przezywali generała żołnierze) ma pełen obraz ciężkiej sytuacji gen. Urquharta. Otrzymuje rozkaz, by przeprawić się przez rzekę. W miejscu przeprawy, wyczerpana dywizja brytyjska miałaby natarciem (!) oczyścić kawałek brzegu, na którym mieliby wylądować polscy spadochroniarze. Brytyjczycy mieli dostarczyć również tratwy. Kapitan Zwolański, po przekazaniu informacji i rozkazów gen. Urquharta, wraca do dywizji tak, jak przybył – wpław.
Gen. Sosabowski kieruje brygadę na miejsce przeprawy, jednak Brytyjczycy – nie pojawiają się. Po całonocnym oczekiwaniu gen. Sosabowski podejmuje decyzję o wycofaniu się do Driel, gdzie organizuje obronę okrężną. 3 Batalion Strzelców Spadochronowych pozostaje na miejscu i nadal bezowocnie czeka na Brytyjczyków. Wreszcie batalion wycofuje się do Driel.
22 września w rejon Arnhem dociera rozpoznanie XXX Korpusu gen. Horrocksa – pluton lekkich czołgów z 2 Pułku Household Cavalry. Chwilę potem II Korpus Pancerny SS rozpoczyna natarcie na polskie pozycje. Polscy spadochroniarze wycofują się do głównej linii obrony i odpierają szturm. Południowo-zachodni odcinek obrony Driel jest najbardziej zagrożony, możliwe, że obrona niedługo się załamie. Gen. Sosabowski nakazuje brytyjskim czołgom włączenie się do walki. Dowódca plutonu rozpoznawczego odpowiada, że jego czołgi służą do prowadzenia rozpoznania, a nie do walki. Sosabowskiemu odejmuje mowę, ale zaraz potem udziela Anglikowi ostrej reprymendy i osobiście, jadąc na rowerze, wskazuje czołgistom drogę. Wokół rozrywają się pociski, bitwa trwa w najlepsze, a niski wąsacz, po kilku strzałach czołgowego działa, wali we właz i na rowerze rusza dalej. Czołg za nim.
Sosabowski przekonał przeciwnika, że ma do dyspozycji większe siły niż w rzeczywistości, posiadając dwa czołgi wywołał wrażenie, jakby dysponował kompanią, nakazując im jedynie strzelać i zmieniać pozycję. W bitewnym zamęcie, gdy ostrzał dochodzi z kilku różnych kierunków, można uznać, że strzela o wiele więcej ludzi, niż tylko jeden przeciwnik.
Do 25 września sytuacja 1 Dywizji Powietrznodesantowej staje się tragiczna. Elita brytyjskich wojsk powietrznodesantowych zostaje rozbita i wycofana do W. Brytanii .Nie weźmie już udziału w dalszych walkach tej wojny. 101 DPD zostaje w Holandii do końca listopada: 858 zabitych, 2151 rannych, 398 pojmanych lub zaginionych. Na początku grudnia 1944r. zostaje przerzucona pod Bastogne, gdzie do stycznia 1945 stawia opór niemieckim wojskom, wspomagana przez 82 DPD.
1 Samodzielna Brygada Spadochronowa traci w Holandii 93 ludzi, 249 żołnierzy odnosi rany, do niewoli dostaje się 80, w większości rannych. Straty oddziałów zrzuconych w Holandii – 40 procent stanu wyjściowego. Po powrocie do W. Brytanii 1 SBS nie bierze już udziału w walkach II wojny światowej. Spadochroniarzy kieruje się do służby okupacyjnej u boku 1 Dywizji Pancernej gen. Maczka. W 194 r. brygadę sprowadzono z powrotem do W. Brytanii, gdzie została rozwiązana. Gen. Sosabowski, pod naciskiem gen. Browinga, zostaje zdymisjonowany, oskarżony o tchórzostwo i niesubordynację. Nie doczekał przywrócenia honoru.
Minęło 70 lat od tamtych wydarzeń. W rocznicę największej operacji desantowej II wojny światowej – uczestnikom walk składam hołd i zapewniam, że pamięć historii żyje w nas, młodym pokoleniu.