Jeszcze nie wybrzmiały frazy poezji, tej, która prezentowana była na II Festiwalu Poezji Słowiańskiej w Londynie. To był czas październikowych dni. Kaliope zeszła z Parnasu do nas , by spędzić ze swymi wielbicielami i twórcami poetyckiego słowa niepowtarzalne chwile radości i uniesienia. Spotkaniom poetyckim towarzyszyły wspaniałe seanse artystyczne, w których nie zabrakło też Polihymni i słowa drukowanego. I tak wydane zostały poetyckie tomiki, a w jednym z nich, zatytułowanym „Pięciu z Kampe” (Wydawnictwo Książkowe IBIS) znalazł się wybór wierszy, których autorami są: Aleksy Wróbel, Dominik Witosz, Frederick Rossakovsky – Lloyd, Tomasz Mielcarek, Tomasz Wybranowski. Przygotowując jej krótkie opracowanie zawarte w Słowie Wstępnym do tej niezwykłej antologii poetyckiej, pragnę także z Czytelnikami podzielić się moją refleksją i wrażeniami towarzyszącymi lekturze tych fraz poetyckich.
Imponujące okazuje się bogactwo egzystencjalnych znaczeń, które tkwią w tej poezji czyniąc ją zapisem duchowości jej autorów, zapisem niebanalnym, udowadniającym , że poetyckość jest także kategorią egzystencjalną. To my zakotwiczeni w życiu usytuowani jesteśmy w świecie poezji i dzięki niej doświadczamy bogactwa jego sensów, które potrafi wyrazić poeta i dzielić się nimi. Czytelnik podąża tropem poetyckiej frazy, w niej dostrzegając światy swoich myśli i doznań, otwiera na nie swój umysł i serce i w światach tych odnajduje siebie. Są to światy, w których, jak w wierszach Dominika Witosza, myśl okaże się niezniszczalna i wieczna, bo słowa gniją rozkładają się wraz z sensem, czy też , jak stwierdzi poeta w innym wierszu:
zbyt wielu maluje Cię po swojemu
chcąc bym takiego Cię kupił (…)
I tak nierzadko człowiek postrzega świat , a w nim Boga w takiej palecie barw , które mu odpowiadają, nawet, gdy potrafi stawać się egzekutorem w imię Boże.
Świat tej poezji jest światem wielkich pytań o jego sens, bo nastąpiła w nim atrofia cnoty, jak mówi Frederick Rossakovsky Lioyd: bogów ośmieszono (…) nawet popyt na śmierć zmalał (…) w biegu zgubiliśmy sens i dusze. Względne okazują się prawdy historii, a wszystko to co niegdyś oczywiste i pochodzące z ustaleń i wartościowań wydawałoby się, nienaruszalnych, bo wywodzących się z sacrum, stanowiło istotę człowieczeństwa, uległo dramatycznemu odwróceniu sensów, niegdyś niepodważalnych. W swej frazie Tak oto poeta konstatuje swój czas:
ludzie obcują z wypikselowanymi awatarami
ucząc się empatii z filmów akcji (…)
Jest tu też zwykłość i potoczność życia , pokazane w zmysłowości doznań, tych pierwotnych, prostych, jasnych i zrozumiałych, które, można by rzec, z sensoryczną wrażliwością na słowo, potrafi utrwalić Tomasz Mielcarek Są więc woda i światło, obraz powodzi i pożar , bród, zaduch miasteczka spowitego żarem słońca, duchotą i smakiem taniego piwa, płynącego z butelek otwieranych zębami tych, którzy je piją. Jest i cmentarz i obraz siedzącej na cmentarnej ławeczce matki rozmawiającej z kamieniem i… śmierć przyglądającą się im zza drzewa i wreszcie dom, dokąd przychodzi refleksja nad tymi, których już nie ma:
Na zdjęciu stoimy obok siebie,
Z przejęciem spoglądając w obiektyw
Obok nas ci, którzy odeszli, żeby zrobić dla nas miejsce
Autorowi tych słów bliska jest poezja miejsca, jego magii, której ulega on jako wędrowiec i ich światów ,zabierając w tę podróż czytelnika. Ten, podążający tropem poety narratora, staje się też wiernym uczestnikiem tej wędrówki.
Jest w bogactwie tej poezji zmetaforyzowany świat myśli i uczuć. Są podejmowane próby, nierzadko imponujące oryginalnością przywoływanych symbolicznych światów, próby nawiązywania dialogów z mądrością mitów czy Pisma Świętego, różnorodnych opowieści, z których wyłania się człowiek jako homo narrator. I to on właśnie, jak Tomasz Wybranowski, staje się poetą tego narracyjnego kunsztu.
I nie może być inaczej, jest bowiem w tej poezji świadomość losu emigranta, jest poczucie własnych korzeni, baczna obserwacja kierująca w stronę dialogu kultur , który mimo wielu barier jest z uporem nawiązywany .Jest tęsknota, humor i łzy, witalność i pasja tworzenia świata wokół, a w nim siebie. Siebie , który kocha i chce być kochany, tak jak we frazach poezji Alka Wróbla. Siebie, który dopiero uczy się empatii, do którego zwróci się poeta :
Nie wiesz przyjacielu
najważniejszego.
Bo nigdy nie byłeś trędowatym.
Czytając te wiersze pójdziesz,Drogi Czytelniku, tropem słów wielkiego Cypriana, bo to one każą Ci „iść przez uczuć zwariowaną dramę”.