W przeddzień Święta Niepodległości Ambasada Polska w Londynie zorganizowała uroczysty wieczór, podczas którego spotkali się tłumnieprzedstawiciele Polonii w Wielkiej Brytanii. Gości tradycyjnie powitał gospodarz, ambasador RP Witold Sobków.
– Spotykamy się przy okazji najważniejszego święta polskiego. Datę 11 listopada 1918 roku wszyscy bardzo dobrze znają. Żyjemy bowiem w czasach, w których rozpamiętywanie ważnych wydarzeń historycznych jest czymś naturalnym, ale musimy pamiętać, że zawsze tak nie było. Podczas okupacji hitlerowskiej i w okresie od 1945 do 1989 obchodzenie tego święta było zakazane. Dopiero po przemianach w Polsce i obaleniu komunizmu przywrócono temu dniu należytą rangę – przypomniał ambasador.
– Obecnie znowu mamy Polskę niepodległą, suwerenną, demokratyczną i bezpieczną. Taką, jaką sobie wymarzyli wielcy architekci niepodległości z roku 1918. Możemy być dumni z dokonań naszego narodu. Szczególnie tu na obczyźnie, z tymi, którzy w politycznej zawierusze musieli szukać swojego domu poza granicami kraju, by tutaj walczyć i wspierać rodaków w Polsce. To tutaj działał rząd na uchodźctwie, to tutaj działa od 75 lat Polski Uniwersytet na Obczyźnie, to także dzięki brytyjskiej emigracji od 50 lat funkcjonuje Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny, to tu w Londynie mieści się Ognisko Polskie. W czasie pokoju to praca na rzecz narodu jest dobrem największym i godnym uznania. Bo jak pisał Cyprian Kamil Norwid: „Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek” – zakończył swoje przemówienie ambasador.Na przyjęciu byli obecni liderzy polskiej społeczności w Wielkiej Brytanii: działacze polityczni, weterani wojenni, społecznicy, naukowcy, artyści i angielscy przyjaciele naszego narodu. Wśród znakomitych gości znalazł się również Artur Rynkiewicz, ostatni żyjący minister w Rządzie RP na uchodźstwie.
Zapytaliśmy zgromadzonych o ich odczucia, przemyślania i refleksje na temat tego, czym jest dla nich to święto.
– To jest szczególny dzień dla wszystkich krajów europejskich, bo dzisiaj świętujemy zakończenie I wojny światowej. W klapach marynarek uczestników tego spotkania oprócz białoczerwonych kotylionów widzimy również czerwone maki upamiętniających zmarłych w tym konflikcie żołnierzy. Dla Polaków jednak, którzy po 123 latach niewoli odzyskali niepodległość, jest to podwójna radość – powiedział Nicholas Hugh Kelsey, prezes Ogniska Polskiego.
– Takie święto powinno się celebrować radośnie. Powinniśmy skończyć już z martyrologią i promować naszą historię poprzez takie akcje jak na przykład #MyPolska, które wyzwalają uczucia patriotyczne i zachęcają młodych ludzi do zainteresowania się losami naszej ojczyzny – tłumaczy Anna Kalinowska, przedstawicielka organizacji charytatywnej West London Churches Homeless Concern.
– Bardzo miło mi tu być na 11 listopada. Już po raz dwudziesty mam zaszczyt uczestniczyć w tej imprezie. Bardzo cieszę się, że na tę uroczystość przybyło tak wielu Polaków z różnych pokoleń, ale również Anglików, którzy wspierają polską społeczność w Wielkiej Brytanii – powiedziała Ania Lichtarowicz-Piesakowska, reporterka BBC i przewodnicząca Komitetu Organizacyjnego Balu Polskiego.Ale nie wszyscy zgromadzeni mieli wyłącznie takie pozytywne i górnolotne skojarzenia. – Jestem zażenowana tym, że Święto Niepodległości stała się areną dla politycznych potyczek w kraju. Zamiast się zjednoczyć w tym podniosłym dniu, różne frakcje organizują swoje marsze w stolicy i zawsze się to kończy zamieszkami. Cieszę się, że nie ma mnie teraz w kraju, powiem szczerze, że nawet nie chcę sprawdzać w mediach jak Polacy obchodzą 11 listopada – skwitowała gorzko Martyna Maniek, studentka King’s College London, od 5 lat na emigracji.
Na koniec zapytaliśmy Andrzeja Makulskiego, szefa POSKlubu, czy nie chciałby być w tym wyjątkowym dniu w Polsce. – Ale ja jestem w Polsce! – odparł. – Tutaj, wśród tak wielu zasłużonych działaczy polonijnych, w tak niezwykle miłej atmosferze, czuję się jak w kraju – dodał.
Magdalena Grzymkowska