Wieczór Przyjaciół Koła Lwowian, który miał miejsce w niedzielę 16 listopada w Sali Malinowej POSK-u zgromadził nie tylko lwowiaków, ale również i ich sympatyków. Powodem spotkania było również wspomnienie dwóch wydarzeń: 96. rocznicy Obrony Lwowa oraz 32 rocznicy śmierci prezydenta Lwowa dr. Stanisława Ostrowskiego. Po zakończonej uroczystości, przy suto zastawionym stole, jeszcze długo toczyły się rozmowy na temat nie tylko Lwowa, ale aktualnych wydarzeń we wschodniej Ukrainie.
Sercem na Ukrainie
W wypełnionej sali nie zabrakło przedstawicieli instytucji polonijnych. Zebranych gości m.in. Jacka Bernasińskiego z Fundacji SPK, Kazimierę Janotę Bzowską z III Dywizji Piechoty, Irenę Delmar-Czarnecką – prezes ZASP, Irenę Grocholewską – prezes ZNPZ oraz płk. Adama Ostrowskiego, bratanka dr. Stanisława Ostrowskiego, przywitał prezes Koła Lwowian – Ryszard Żółtaniecki, który w kilku słowach przybliżył działalność instytucji oraz omówił zakres jej działalności w najbliższej przyszłości. Publiczność miała okazję posłuchać pieśni lwowskich, patriotycznych i narodowych w wykonaniu Iwony Januszajtis oraz Macieja Wróblewskiego, a także obejrzeć niespełna półgodzinny film Sławomira Gowina pt. „Król wina”.
– Celem Koła Lwowian jest głoszenie prawdy na temat Lwowa i jego okolic na Kresach, pielęgnowanie pamięci, a także niezapominanie o tych, którzy tam pozostali. Koło Lwowian wspiera projekt Domu Spokojnej Starości w Brzuchowicach, które przed wojną stanowiły przedmieście Lwowa, a także uczestniczy w projekcie wspierania szkół polskojęzycznych nr 10 i nr 24 we Lwowie. Popierając naukę języka polskiego na Ukrainie, wspomogliśmy tamtejszych nauczycieli, rozpowszechniając wśród nich dwie publikacje „Jestem stąd” oraz „Jak uczyć?”, które dodarły do 400 pedagogów – powiedział Ryszard Żółtaniecki, który zaznaczył, że obie publikacje zostały zaakceptowane zarówno przez ministerstwo edukacji w Polsce, jak i na Ukrainie, co jego zdaniem oznacza, że język polski jest popularny wśród Polaków na Ukrainie i stanowi dla nich rodzaj przepustki, by w przyszłości mogli podjąć studia i znaleźć zatrudnienie Polsce. Kontynuując swoją wypowiedź, prezes Koła Lwowian powiedział, że organizacja także niesie wsparcie Siostrom z Zakonu Józefinek, które podjęły się trudu opieki nad osobami starszymi. – Nie pozostajemy również obojętni na potrzeby harcerstwa na Ukrainie – podsumował.
Sławomir Gowin, twórca filmu o pół-Polaku, pół-Rosjaninie, który próbował zmienić Rosję, opowiadał o Lwowie z prawdziwym rozrzewnieniem. „Drogi Lwów… Wydawałoby się, że to proste słowa, ale ile zawierają treści. Liczba lwowiaków na świecie nie maleje, ale zwiększa się. Coraz więcej młodych ludzi uczestniczy w podobnych wydarzeniach, jak ten dzisiejszy wieczór, i mimo, że niekoniecznie urodzili się we Lwowie,
ale w innych miejscach na świecie, to poprzez piosenkę, literaturę, kulturę, kontakty, pielęgnują etos lwowiaka”, mówił Gowin, który jest przekonany o tym, że to nikt inny, jak właśnie „lwowiacy ‘rozsiali’ po świecie swoją osobowość, tradycje i kulturę”. Zdaniem reżysera „dzisiaj młody lwowian bierze na siebie odpowiedzialność za przekazywanie wartości patriotycznych, których trzeba bronić.”
„Król wina”,
…to opowieści o słynnym rosyjskim arystokracie i winiarzu Lwie Golicynie, w którym płynęła również polska krew. Golicyn urodził się wielodzietnej rodzinie, we wsi Węgrowo na Mazowszu. Jego matka, Maria z Jezierskich była Polką, natomiast ojciec Rosjaninem, i zgodnie z postanowieniem rodziców, Lew od najmłodszych lat był wychowywany na Rosjanina. Natomiast wychowanie jego sióstr wzorowano na wartościach i kulturze polskiej. Wartości, jakich nauczono go w dzieciństwie odcisnęły swoje piętno w późniejszym życiu dorosłym, kiedy Golicyn już jako niespełna 22-letni młodzieniec zakochał się w żonie przyjaciela. Rzecz skończyła się burzliwym romansem, a następnie wiodąc u jej boku życie pełne zabaw, przygód i podróży, Golicyn odkrył w sobie jeszcze jeden rodzaj uczucia, tym razem o jeszcze bardziej wzmożonej sile, a była nim… miłość do wina.
Film Sławomira Gowina na temat słynnego winiarza, o którym Golicyn przywykł mówić „wino nieustannie walczy z kobietą o serce mężczyzny”, absolwenta Sorbony, który dzięki swoim sukcesom w przetwórstwie winiarskim zdobył uznanie cara ówczesnej Rosji, tym samym piastując najważniejsze stanowiska w państwie, to historia człowieka z pasją, który dzięki miłości do wina, którego stał się potentatem w Rosji, łudził się marzeniami o zmianie systemu państwa. „Golicyn, który nie znosił wódki, i chciał aby robotnicy, urzędnicy…, mogli pić wyśmienite rosyjskie, nie francuskie wina”, co podkreślał reżyser obrazu, bo jak mówił sam o sobie Golicyn: „któżby się ośmielił oszczędzać na bóstwie (winie – przyp. red.)”, poniósł oczywistą porażkę, ale jego „szampanskoje”, co prawda pod zmienioną recepturą, ale jednak do dzisiaj produkowane jest w Rosji. W przesłaniu filmu kryje się jeszcze dodatkowo ukryta nadzieja na to, że siła tkwi w czynach i słowach, wypowiadanych z poziomu nie rozumu, lecz serca, bo tylko mówiąc z „serca do serca”, można zmienić kierunek działań drugiego człowieka, czasem takiego, w którego rękę włożono ogromny potencjał i siłę.
Tekst i fot. Małgorzata Bugaj-Martynowska