Stowarzyszenie Chopin Society w Londynie został założone w 1971 roku przez Lucie Swiatek, nauczycielkę gry na fortepianie i wielką miłośniczkę polskiego kompozytora, aby uczcić jego geniusz, a także aby promować jego twórczość i szerzyć wiedzę o nim poprzez comiesięczne recitale. Od pierwszych lat działalności starano się, aby stowarzyszenie było na najwyższym poziomie. Zrzeszało najlepszych artystów, a także entuzjastycznych słuchaczy z prawdziwą pasją do muzyki poważnej.
Początkowo koncerty odbywały się w prywatnych domach i kościołach. Siedziba miała miejsce w More House na Cromwell Road. W 1974 roku stowarzyszenie przeniosło się do Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego, gdzie istniało przez 33 lat. Ważną lokalizacją dla organizacji był także hotel przy 99 Eaton Place, gdzie w 1848 r. koncertował sam Fryderyk Chopin. Gdy w 1972 roku pojawiła się koncepcja, aby zamienić budynek na mieszkania, Lucie starała się temu zapobiec, zyskując wsparcie, m.in. Artura Rubinsteina. Niestety bezskutecznie. Małym sukcesem jest to, że pomieszczenie, w którym grał nasz wielki rodak nie zostało podzielone na dwa mniejsze, jak to było w pierwotnych planach. Od roku 2011 stowarzyszenie regularnie koncertuje w prestiżowym Westminster Cathedral Hall.Wieczór pełen gwiazd
Obecnie stowarzyszenie liczy ponad 300 osób. Towarzystwo jest bardzo międzynarodowe, przy czym jedna trzecia to Polacy lub osoby z Polską związane. Oprócz regularnych koncertów, w których członkowie mogą brać odział bezpłatnie, stowarzyszenie bardzo uroczyście obchodzi wszystkie rocznice związane z życiem i twórczością Chopina. Jednym z najbardziej spektakularnym była 200. rocznica urodzin kompozytora w 2010 roku. W 2011 roku stowarzyszenie obchodziło 40-lecie działalności, a już wkrótce odbędzie się niezwykły świąteczny koncert – Concert with Christmas Constellation Dinner & Ball.
To wydarzenie jest poświęcone Sir Bernardowi Lovellowi, światowej sławy astronomowi, który pracował nad radarem instalowanym na pokładzie samolotów bojowych w czasie II wojny światowej, za co został odznaczony przez królową, a także zbudował pierwszy wielkich rozmiarów radioteleskop, nazywany obecnie od nazwiska twórcy – teleskopem Lovella.
– Był prezesem Chopin Society, a następnie patronem i regularnym gościem naszych galowych koncertów. Zmarł w 2012 roku. Zawsze upamiętniamy ludzi takich jak on, dlatego bardzo zależało nam na to, aby i tym razem tak się stało – mówi Lady Rose Cholmondeley, prezes organizacji. – Zdecydowaliśmy zorganizować to wydarzenie w Guildhall, gdzie już dwukrotnie miały miejsce nasze koncerty. Wybór nie jest przypadkowy, gdyż to miejsce ma powiązanie z życiem i pracą twórczą Fryderyka Chopina, gdzie kompozytor dał swój ostatni koncert w 1848 roku. Zarządzający tym obiektem właśnie ze względu na to są zawsze nam bardzo przychylni przy organizacji koncertów z okazji ważnych rocznic, a w tym roku mamy ich przecież kilka: 25 lat temu miały miejsce w Polsce pierwsze częściowo wolne wybory, 10 lat minęło od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, a 15 lat – do NATO – akcentuje prezes.
Z tego powodu obok królewskiej patronki stowarzyszenia, księżniczki Aleksandry, gościem honorowym koncertu będzie ambasador RP Witold Sobków.
– Chopin Society jest na tyle znaną już i rozpoznawalną marką i mamy duże grono sympatyków i osób wspierających, że postanowiliśmy zorganizować tę imprezę we własnym zakresie, bez pomocy innych organizacji. To pierwsze takie wydarzenie w historii stowarzyszenia – tłumaczy Lady Rose
To będzie wyjątkowa noc. Na ścianie budynku Guildhall zobaczymy wizualizacje nawiązujące do dwóch okazji: świętowanych przez Polskę ważnych rocznic oraz wspomnienia o Lovellu. W holu głównym będzie także projekcja przywodząca na myśl rozgwieżdżone niebo. W czasie recepcji przed koncertem usłyszymy „The Planets” Gustava Holsta, więc cały czas pozostajemy w klimacie kosmosu. Oprócz strojów balowych dopuszczalne są też kostiumy nawiązujące do tematyki astronomicznej. – Zatem można się przebrać za znaki zodiaku, supernovą lub czarną dziurę, jeżeli ktoś ma życzenie – żartuje prezes. Gwiazdą wieczoru będzie wybitny polski pianista – Mateusz Borowiak.
– Potem będzie znakomity obiad, tradycyjna licytacja oraz cicha aukcja, w której będzie można wziąć udział dzięki dostępnym na każdym stoliku tablecie. Do wygrania będą; dzieła sztuki, m.in. portret pędzla Barbary Kaczmarowskiej-Hamilton, czy rzeźbę Terry’ego New, prezesa Royal British Society of Sculptors oraz wycieczki zagraniczne – opowiada Lady Rose.
Powodem dlaczego Chopin Society postanowiło zorganizować tak duże przedsięwzięcie jest potrzeba zakupu nowego fortepianu. Poprzedni należący do Witolda Małcużyńskiego Steinway, a ufundowany przez Barbarę Piasecką Johnson, nie może być już używany podczas koncertów. Tego wieczoru stowarzyszenie wesprze również działalność trzech innych organizacji charytatywnych.
Marzenia o muzeum
Lady Rose jest prezesem Chopin Society od niemal 30 lat. – Byłam zwykłym członkiem stowarzyszenia, gdy mój nauczyciel, Louis Kentner, węgierski pianista, wirtuoz, znany ze swoich znakomitych wykonań Liszta i Chopina, zaproponował, żebym objęła stanowiska chairmana – wspomina. Ze swoich największych osiągnięć wymienia m.in. stworzenie lepszej struktury kierowniczej i ustanowienie pozycja skarbnika czuwającego nad finansami. – Zawsze też dążyłam do tego, aby artyści otrzymywali wynagrodzenie za swoje występy. Wcześniej Lucy dawała im prezenty, butelkę wina lub książkę. Nawet obecnie wymaga się zwłaszcza od młodych, żeby grali za darmo. Dla mnie to niedopuszczalne. Na szczęście osiągnęliśmy poziom, dzięki któremu możemy sobie pozwolić na gaże dla muzyków – stwierdza Lady Rose.
Jej rola polega na nawiązywaniu relacji i wybieraniu właściwych artystów. Natomiast za kulisami na sukces organizacji pracuje Gill Newman, sekretarz Chopin Society, niegdyś dziennikarka muzyczna, która w 1996 roku przeprowadzała wywiad z Lady Rose. Artykuł był wielkim sukcesem i przyczynił się do powiększenia się stowarzyszenia o ok. 20 nowych członków.– Kilka miesięcy później Rose zadzwoniła, prosząc mnie o pomoc w korespondencji. Myślę, że chciała mnie zatrudnić wyłącznie do momentu, gdy znajdzie kogoś bardziej odpowiedniego, ale jak widać, do tej pory nie znalazła! – śmieje się Gill, która też zarządza stroną internetową, facebookiem oraz opracowuje newsletter.
– Zawsze interesowałam się muzyką, grałam jako dziecko na fortepianie, ale później zamieniałam klawiaturę na tę… komputerową – dodaje.
– To dzięki jej zaangażowaniu mamy zawsze pełne sale coraz więcej członków – chwali ją Lady Rose. – Sekretarz w tej strukturze jest bardzo ważną osobą, która dba o promocję, kontakty z mediami i członkami stowarzyszenia, zajmuje się całą papierkową robotą – kwituje.
Zapytana z czego jest najbardziej dumna jako prezes odpowiada, że ze społeczności, jaka utworzyła się wokół stowarzyszenia. – Mamy bardzo lojalną publiczność, w bardzo różnym wieku, od lat 8 do 90, przy czym połowa jest poniżej 40. roku życia. Panuje taki stereotyp, że w takich stowarzyszeniach są tylko osoby o siwych włosach. W naszym przypadku to nie jest prawda – podkreśla.
– Chopin Society to nie tylko muzyka. Po każdym koncercie widzowie spotykają na poczęstunku i kieliszku wina, poznają się, nawiązują przyjaźnie. Jesteśmy też odpowiedzialni za kilka małżeństw – mówi z uśmiechem Gill Newman.
A co dalej, gdy po koncercie opadnie kurtyna? Lady Rose nie myśli jeszcze o emeryturze, ale zastanawia się nad przyszłością organizacji. – Chcemy się dalej rozwijać, powiększać liczbę naszych członków. Moim największym marzeniem byłoby utworzyć Muzeum Chopina, w którym moglibyśmy mieć swoją siedzibę oraz gromadzić kolekcję rzeczy związanych z kompozytorem i które byłoby dla niego należytym hołdem, tu w Wielkiej Brytanii – podsumowuje.
Tekst: Magdalena Grzymkowska