Jana Ledóchowskiego i jego produkcji „Wujowie i inni” nikomu z przedstawicieli Polonii w Londynie nie trzeba przedstawiać. Fabularyzowany dokument, zawierający wspomnienia członków rodziny reżysera, okrył się niemałą sławą zarówno w środowisku polskim w Wielkiej Brytanii, jak w kraju ojczystym jego bohaterów.
– Film „Wujowie i inni” jest soczewką ważnego problemu i tematu dyskursu współczesnego – oceny postaw Polaków po II wojnie – napisał w liście do reżysera Andrzej Krzyżanowski, Marszałek Stowarzyszenia Potomków Sejmu Wielkiego. Wuj „Adzio” był dalekim kuzynem jego matki Róży z Grabińskich Krzyżanowskiej z Walewic, i jej rówieśnikiem.– Znali się z dzieciństwa. Byłem u niego z wizytą w Małej Wsi 2 lata przed jego śmiercią. W czasach komuny on był właściwie izolowany towarzysko wśród rodzin ziemiańskich, ale jego rodzina (żona i dzieci) nie. Jego pogrzeb, podobnie jak życie, był pełny sprzeczności i miał sporo klimatu z tego filmu – wspomina. – Natomiast Dominik Horodyński był przyjacielem mojego sąsiada, pisarza Romana Bratnego (Mularczyka). Chociaż pochodził z chłopskiej rodziny był synem wysokiej rangi oficera sanacyjnego, AK-owcem, uczestnikiem Powstania. Po wojnie założył pismo „Pokolenie” i przeszedł na pozycję „pieszczocha reżimu” bijącego pokłony wychowankowi ojców Marianów z Bielan (nota bene kolegi brata mojej matki, który poległ w Powstaniu), a który przeszedł do historii jako generał Jaruzelski – dodaje Krzyżanowski.
Obraz pod względem merytorycznym został doceniony również przez polską prasę. – Ledóchowski, sam siebie żartobliwie nazywający „Afrykaninem” (urodził się bowiem w Republice Południowej Afryki – przyp. red.), chce tym filmem rozwikłać rodzinny sekret, pokazać, jak to jest, że idący tak różnymi drogami, ci z emigracji, nazywani pogardliwie „obszarnikami”, i ci z PRL, przez innych czasem określani jako „zdrajcy” – w gruncie rzeczy służyli tej samej Polsce. W 1989 roku uznali Okrągły Stół za akt pojednania – czytamy w recenzji Tadeusza Sobolewskiego z „Gazety Wyborczej”, który dodaje, że film ogląda się jak konspekt niezrealizowanego filmu lub serialu o powojennej Polsce, jakiego jeszcze nie mieliśmy. – Jakichś nowych, nieocenzurowanych i nieoczywistych „Polskich dróg” – pisze dziennikarz.
Podczas seansu w Warszawie, w Winosferze przy ul. Chłodnej ktoś powiedział: „Janek, ty to chyba jesteś zwolennikiem jakiegoś nowego pojednania Polaków…”, na co Ledóchowski odparł: „Tak, jestem winny”.
Film był też wielokrotnie wyświetlany podczas specjalnych projekcji w Ognisku Polskim i Riverside Studios w Londynie, w Galerii Delfiny na Powiślu w Warszawie, a także podczas XXIII Targów Książki Historycznej na Zamku Królewskim w stolicy. A teraz powraca do nas w nietypowej, uzupełnionej o słowo pisane formie, z której każdy będzie mógł skorzystać w swoim domowym zaciszu.
– Polacy kochają swój kraj. Bardzo byśmy chcieli, żeby wszyscy mieli podobne poglądy w istotnych sprawach. Ale znaleźliśmy się w tak odmiennych warunkach i sytuacjach, że po prostu nie było to możliwe, choć te różnice poglądów są dla nas wciąż bardzo bolesne – napisał autor w słowie wstępnym książki „Wujowie i inni”.
Zastosowano w niej ciekawe rozwiązanie: została napisana w dwóch językach, po polsku i po angielsku. Jest to zatem propozycja dla każdego czytelnika interesującego się losami Polski. Książka jest świetnym uzupełnieniem filmu, ponieważ przedstawia tło historyczne wydarzeń, o których opowiadają jego bohaterowie. Tak jak film, składa się z dwóch części: pierwsza opisująca czasy wojny „Do Powstania Warszawskiego”, zaś druga – „Epoka komunistyczna” – opowiada o tym jak drogi członków rodziny się rozeszły, w rozumieniu politycznym i geograficznym. I o ile dla polskiego odbiorcy może stanowić powtórkę z lekcji historii, tak dla młodzieży i dorosłych dzieci Polaków mieszkających za granicą, a także cudzoziemców, niespecjalizujących się w tym temacie, jest to lektura wręcz nieodzowna, pozwalająca lepiej zrozumieć dylematy moralne przeszłości i żarliwe spory na tym polu współcześnie.Ponadto ta książka to osobisty komentarz Jana Ledóchowskiego, na który zabrakło miejsca w filmie zdominowanym przez wypowiedzi nestorów. Czytamy w niej między innymi, że twórca lubił kontrowersyjnego „wuja Adzia”. – Jestem przekonany, że w razie gdybym miał jakieś trudności z polskimi władzami w latach Solidarności, on by mnie uratował, zarazem ostro krytykując za – w jego mniemaniu – bardzo nieodpowiedzialne zachowanie – napisał autor. W książce jest także zawarty niekonwencjonalny pogląd, że wśród osób i instytucji, którym przypisuje się zasługę odzyskania przez Polskę suwerenności, powinien znaleźć się… Karol Marks. Dlaczego? Po odpowiedź odsyłam do lektury.
Dodatkowo książka stanowi podręczny przewodnik dla widza oglądającego film, bowiem w meandrach familijnych koligacji łatwo się zagubić. Dzięki szczegółowo rozpisanemu drzewu genealogicznemu można w prosty sposób prześledzić powiązania pomiędzy rodzinami Lubomirskich, Morawskich, Łubieńskich i Horodyńskich. Dodatkowym ułatwieniem jest zaznaczenie postaci, które pojawiają się albo są wspomniane w filmie. – Oczywiście nie są tam uwzględnieni wszyscy członkowie rodów, ponieważ wówczas ten schemat stałby się mało czytelny – tłumaczy Jan Ledóchowski.
Na koniec należy podkreślić, że do książki jest dołączony na płycie DVD ten nieoceniony film, do którego warto wracać, by za każdym razem odnaleźć nowy punkt widzenia, który może być zarówno przyczynkiem do dyskusji, jak i symbolem konsensusu pomiędzy skłóconymi stronami.
Książki można zamawiać mailowo lub telefonicznie:
jan@ledochowski.eu
tel. 020 8942 6866
Cena: £11.50 na terenie Wielkiej Brytanii
Tekst: Magdalena Grzymkowska