W ostatni piątek w Ambasadzie RP w Londynie miało miejsce spotkanie opłatkowe połączone z koncertem świątecznym, na które licznie przybyli przedstawiciele polskiej społeczności w Wielkiej Brytanii.
– Chciałbym, aby tego wieczoru wszyscy poczuli niezwykłą magię zbliżających się świąt. Matka Teresa z Kalkuty powiedziała piękne i mądre słowa: „Zawsze ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie” – mówił w słowach powitania ambasador Witold Sobków, a także złożył uczestnikom spotkania świąteczne życzenia.
Koniec starego i początek nowego roku zawsze stanowi okazję do podsumowania, co ambasador równie mocno zaakcentował w swoim przemówieniu, wymieniając szereg rocznic: 25-lecie pierwszych częściowo wolnych wyborów, 15-lecie wejścia do NATO i 10-lecie wejścia do Unii Europejskiej. Wspomniał także o obchodach na Monte Cassino oraz rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, które nierozerwalnie są związane z osobistymi przeżyciami Polaków, przybyłymi tutaj jako żołnierze. Ale i społeczność polska na Wyspach Brytyjskich miała w tym roku kilka okazji do świętowania, a wśród nich 75-lecie Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie, Złoty Jubileusz POSK-u oraz 20-lecie polskiej sekcji St. John Ambulance.– Dziękuję za wspaniałą współpracę oraz za wsparcie i rady, jakie otrzymujemy od państwa, za rozwijanie poczucia wspólnoty w ramach polskiej społeczności oraz kształtowanie współpracy polsko-brytyjskiej. Dziękuję za wszystko, co czynicie, aby należycie wypełniać misję polskich organizacji na obczyźnie. Aby budować więzi między Polakami i promować naszą kulturę, jak również kształtować naszą tożsamość narodową – mówił ambasador, kierując swoje słowa do zgromadzonych na sali działaczy polonijnych.
Następnie rozpoczął się wzruszający koncert. W programie przesiąkniętym poczuciem dumy narodowej znaleźli się wyłącznie polscy wybitni kompozytorzy: Andrzej Panufnik, Witold Lutosławski, Albert Schütz, Karol Szymanowski i Fryderyk Chopin. Eliza Safjan, sopran młodego pokolenia, stypendystka Guildhall School Trust i The Polonsky Foundation, swoim kryształowym głosem przywołała pieśni, przy dźwiękach których niejednemu z gości zakręciła łza w oku się: „Warszawskie dzieci”, „Czerwone maki na Monte Cassino” czy „Jedno słowo, jeden znak”.
– Uważam, że jest to magiczny moment, dlatego dla mnie to była sama radość śpiewania tutaj dla Polaków na emigracji. Wiele razy przechodząc koło tego budynku, zastanawiałam się, kiedy w końcu uda mi się tutaj zaśpiewać i cieszę się, że to nastąpiło w tak magicznym czasie tuż przed świętami – mówiła śpiewaczka w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”. Towarzyszyła jej równie uzdolniona pianistka, absolwentka Akademii Muzycznej w Warszawie i Guildhall School of Music and Drama, Julia Samojło.
– To mój pierwszy koncert w ambasadzie, ale nie pierwszy z Julią. Wcześniej już koncertowałyśmy razem z polskim repertuarem tutaj w Londynie, dlatego nie miałyśmy żadnego z ułożeniem programu – dodała sopranistka.
– Ponieważ jestem poniekąd współorganizatorką tego wieczoru, to był mój pomysł, żeby to był recital wokalny i od razu wtedy pomyślałam o Elizie – przyznała Julia Samojło, która również solo zaprezentowała „Nokturn b-moll op.9” Chopina. – Na przestrzeni dwóch lat koncertowałam tu już trzy razy i jest mi szalenie miło, że dostałam ponowne zaproszenie. Polska publiczność jest zawsze ciepła, bardzo sympatyczna, czuć zawsze od niej dobre wibracje – stwierdziła.
Następnie głos zabrał ks. Stefan Wylężek, rektor Misji Katolickiej w Anglii i Walii, cytując ks. Jana Twardowskiego: „Dlaczego, jest święto Bożego Narodzenia? (…) Dlatego, żeby podawać sobie ręce. Dlatego, żeby się uśmiechać do siebie. Dlatego, żeby sobie przebaczać.”
– Opłatek przenosi tajemnicę Bożego Narodzenia w wymiar stosunku człowieka do człowieka. Łamać się opłatkiem z drugim człowiekiem, to znaczy przyjąć go i pozwolić mu, aby on też mnie przyjął – tłumaczył, dokonują poświęcenia opłatka.
– Boże Narodzenie to święto rodzinne. My tutaj zgromadzeni także chcemy być ze sobą, chociaż pochodzimy z różnych rodzin, czujemy bowiem, że oprócz naszych najbliższych więzi krwi jest jeszcze jedna wielka rodzina narodu – która także pragnie być ze sobą. Pragniemy wzajemnie przyjąć siebie w każdym wymiarze naszego życia religijnego, społecznego i politycznego – dodał. Na koniec w imieniu wszystkich obecnych rektor podziękował za życzenia ambasadora.
– Chciałbym również panu i wszystkim pracownikom ambasady i konsulatu życzyć wszystkiego dobrego. Wszyscy jesteśmy otoczeni waszą opieką. Jest nas wielu, dlatego pracy nie brakuje. Życzę zatem, aby w Nowym Roku nie brakło pracy, ale aby ona nigdy nie była ciężarem. I żeby nie było stresów, ale radość, że jesteśmy razem – podsumował.
Potem goście zostali zaproszeni na tradycyjną polską ucztę, podczas której nie zabrakło 12 wigilijnych potraw. Niestety są Polacy mieszkający w Londynie, których nie stać na przygotowanie tak okazałej świątecznej kolacji. Nie możemy przecież zapomnieć o tych, którzy zmagają się z problemami ubóstwa, bezdomności i wykluczenia społecznego. Zwłaszcza teraz.
– My nie robimy nic szczególnego z okazji Bożego Narodzenia. Zarówno w święta, jak i każdego innego dnia przez 6 miesięcy w roku, bezdomni mogą przyjść do naszych schronisk, aby spędzić noc w cieple i spokoju, a nie na ulicy. I jak zawsze będą mogli zjeść kolację, może nieco bardziej wystawną niż zazwyczaj. Będzie indyk, Christmas Pudding, jakieś słodycze – mówi Anna Kalinowska z West London Churches Homeless Concern. Zgodnie z danymi organizacji 1/3 przychodzących do noclegowni stanowią Polacy. Czymś wyjątkowym są przygotowane dla nich przez WLCHC skromne upominki: jedzenie, skarpety, bielizna, vouchery na ubranie do Primarku. Wszystkie te dary zbierają wolontariusze z różnych kościołów, a jak wiadomo w okolicach świąt ludzie są bardziej szczodrzy i chętni do pomocy. – Telefony się urywają, ludzie chcą dawać, ale tych rzeczy jest tak dużo, że z żalem odpowiadam, że nie możemy ich przyjąć. Ze względu na przepisy Health and Safety, a także dlatego, że nie jesteśmy pewni, czy uda nam się wszystko rozdać – tłumaczy.
Zarówno ambasador, jak i rektor Polskiej Misji Katolickiej mówili dużo o wyciąganiu ręki do drugiego człowieka. W święta przypominają nam o tym licznie organizowane akcje charytatywne, kampanie społeczne w telewizji, plakaty na mieście. Ta wszechobecna motywacja powoduje, że chętniej sięgamy do portfela. Pozostaje jedynie życzyć, aby ten entuzjazm nie skończył się wraz ze świętami, ale aby chęć dawania była wpisana w naszą codzienność.
Magdalena Grzymkowska