Saint Martins: Polskie portfolio
O jedno miejsce na kierunkach związanych z modą trzeba naprawdę ostro walczyć – ubiega się o nie średnio 600-700 osób. Jednak nasi rodacy Arkadius i Krzysztof Stóżyna ukończyli tu ostatnio studia. I to z wyróżnieniem.
Central Saint Martins College of Art and Design to londyński uniwersytet założony w 1854 roku. Dzisiaj jest uznany za jedną z najbardziej prestiżowych i najpopularniejszych akademii sztuk pięknych na świecie. Nazwa tego londyńskiego przybytku pojawia się w filmach i serialach poświęconych tematyce mody, sztuki a nawet muzyki nie bez powodu – to właśnie w niej swoje umiejętności szkoliły takie gwiazdy jak John Galliano, Alexander McQueen, Joe Strummer, Richard Long czy Robert Lenkiewicz.
Szkoła jest centrum kultury i sztuki, o międzynarodowej renomie. Wchodzi w skład sześciu kolegiów University of the Arts London (UAL), uniwersytetu będącego jedną z najbardziej znanych i największych uczelni artystycznych na świecie. Dla wielu osób wciąż jest synonimem artystycznej edukacji na najwyższym poziomie. Dzieje się tak za sprawą twórczej energii nieopuszczającej studentów, pracowników i absolwentów Saint Martins, która przeradza się w niesamowite projekty i dzieła.
Szeroko pojęta wolność
Śladami wszystkich wybitnych alumnów CSM podążają także Karolina i Magdalena, dziewczyny z Polski, które – dzięki ciężkiej pracy – przekroczyły progi tej prestiżowej uczelni. Jak mówią, Central Saint Martins (CSM) to miejsce, które najpierw otwiera umysły, a potem wiele drzwi. Zaznaczają, że chodzi nie tylko o poziom zajęć, ale też o swobodę. Bo gdzie indziej młodzi mogą popełniać błędy i uczyć się na nich, jak nie na uniwersytecie?
– Mam dużo wolności, mogę tworzyć co chcę, nie ma ,,brief’ów’’ czyli wytłumaczenia, że np. dzisiaj rysujemy portrety; dzięki luzowi czuję, że nie tracę czasu na robienie czegoś czego nie lubię – opowiada Karolina Brodnicka, która niedawno ukończyła drugi rok fine arts na CSM.– Wykłady są ciekawe, nauczyciele dostępni. Chociaż czuję czasami, że nie są wystarczająco szorstcy i szczerzy. Dla porównania na Camberwell College of Arts w trakcie grupowych tutoriali, spotkań podczas których omawia się po kolei prace każdej osoby, uczniowie „obrzucają się błotem”, nie szczędzą sobie słów. Na Saint Martins czuję, że niektórzy boją się wypowiedzieć własne zdanie – dodaje.
Saint Martins prowadzi zajęcia na kierunkach takich jak intermedia, moda i tekstylia, fine arts, projektowanie graficzne, media, teatr i performance, projektowanie 3D. To jak zostać studentem Saint Martins i znaleźć się na jednym z tych kierunków?
Ciężka praca popłaca
– Szkołę znalazłam w Internecie, po prostu. Chciałam iść do artystycznej szkoły anglojęzycznej, studiować sztukę. Stany Zjednoczone niestety są za daleko, na szczęście Londyn jest bardziej dostępny a w nim znajdują się najlepsze uczelnie artystyczne na świecie. Przez cały okres liceum wiedziałam, że chcę się tu uczyć. Ale sukces to tylko jeden procent talentu, reszta jest ciężką pracą – mówi Karolina.
Obierając taki cel poświęciła wiele czasu i wysiłku aby go osiągnąć. Uczęszczała na lekcje rysunku, uczyła się jak tworzyć konceptualnie, żeby praca nie tylko ładnie wyglądała, ale także miała swoje znaczenie i przekazywała wizję, chodziła na kurs języka angielskiego. Zanim dostała się na wymarzoną uczelnię, odbyła tzw. Foundation Year z fotografii na London College of Communication (LCC, wchodzący w skład UAL). Głównym celem Foundation – kursu przygotowawczego – jest stworzenie bardzo dobrego portfolio oraz przygotowanie się do rozmowy kwalifikacyjnej. Ponadto Foundation ułatwia podjęcie późniejszej decyzji, jaką wybrać specjalizację studiów.
Magdalena Skupińska także właśnie ukończyła drugi rok fine arts na CSM. Miała już grupową wystawę w Wellcome Collection i później dostała możliwość pokazania swoich prac na kolejnej wystawie Zrzeszenia Polskich Artystów Plastyków w Wielkiej Brytanii.
Sztuką i rysunkiem interesowała się od zawsze, od zawsze też chciała uczyć się za granicą. Ostatni rok klasy licealnej ukończyła w Stanach Zjednoczonych. Na rok powróciła do Polski z planem przygotowania portfolio. Z początku zapisała się na kurs na Akademii Sztuk Pięknych, gdzie miała zamiar przygotować teczkę na CSM.
Dziesięć osób na jedno miejsce
– Po miesiącu jednak uświadomiłam sobie, że mija się to z celem ponieważ rekrutacja i wymagania na uczelniach za granicą i w Polsce bardzo się różnią. Postanowiłam zrobić portfolio na własną rękę. Za pomocą Internetu byłam w stanie skontaktować się z ludźmi, którzy tu studiują. Nie wszyscy odpisywali, natomiast te osoby, które się do mnie odezwały były bardzo pomocne. Krok po kroku zrozumiałam jaka jest tutaj struktura portfolio, jak przedstawić proces rozwoju projektu, jak powinien wyglądać sketchbook – gruby notes wypakowany po brzegi zdjęciami, notatkami i szkicami – opowiada Magda.
Sketchbook jest kluczową sprawą przy aplikacji na Central Saint Martins. Magdalena jest przekonana, że każdego roku są tutaj odrzucani młodzi, utalentowani ludzie z Polski, tylko dlatego, że nie rozumieją tworzenia portfolio. Świadomi tego, że na jedno miejsce chętnych jest dziesięć osób aplikują, licząc na łut szczęścia.– Potrzebujemy w Polsce miejsc, gdzie młodzi ludzie będą mogli uzyskać wsparcie w trakcie przygotowywania się do rekrutacji na szkoły artystyczne za granicą. Miejsc, gdzie będą mogli zbliżyć system edukacyjny bardziej liberalnych, światowych szkół, gdzie ktoś pomoże im świadomie podjąć decyzję przy wyborze uczelni. Nie uważam, że jest się tutaj trudno dostać. Jeśli jest się osobą kreatywną i potrafi się to dobrze zaprezentować – to wystarczy – dodaje Magdalena.
– W pamięci zapadły mi słowa mojego nauczyciela z pierwszego dnia studiów „Jeśli chcesz żeby twój rysunek wyglądał jak zdjęcie… zrób zdjęcie”. Dla nich ważne jest co i dlaczego tworzysz – opowiada Karolina. Istotny jest też ‘research’, którego na język polski nie da się przetłumaczyć. Mam na myśli cały proces, od pierwszego pomysłu, aż do finałowego dzieła. Proces, który musi być udokumentowany w wybrany przez Ciebie sposób – najczęściej w postaci szkicownika – sketchbooka. Czasami nauczyciele bardziej zainteresowani są ‘researchem’ niż finałowym dziełem – dodaje.
Kandydatura Karoliny spodobała się komisji. Na przyniesienie wszystkich swoich ‘sketchbooków’ na rozmowę kwalifikacyjną potrzebowała walizki.
– Moje portfolio składało się głównie z fotografii, ale w sketchbookach pokazałam też eksperymentowanie z grafiką i rzeźbą. Zachodnie szkoły skupiają się na ekspresji. Podczas rekrutacji portfolio oceniane jest pod kątem pomysłów i form ekspresji, a nie pod kątem prawidłowości w rysowaniu. Dostałam się na Saint Martin’s, ciężko pracowałam, miałam wiele sketchbooków i dobry list referencyjny od mojej nauczycielki z LCC – wspomina Brodnicka.
Kwestia czesnego
Kiedy jest się już studentem Central Saint Martins otwierają się drzwi do różnych stażów w prestiżowych miejscach, bo jest to potwierdzenie tego, że jesteś dobry skoro tam już się dostałeś.
A pieniądze zarobione na stażu zdecydowanie mogą się przydać bo rok studiów na Central Saint Martins kosztuje 9 tys. funtów. Karolina z racji tego, że pracuje w Wielkiej Brytanii posiada status pracownika migrującego, co dla niej oznacza bycie pełnoprawnym studentem, na równi z Brytyjczykami. Dzięki temu oprócz możliwości pobierania pożyczki na opłacenie czesnego, tak jak wszyscy studenci w Unii Europejskiej, ma dostęp także do stypendium i pożyczki na utrzymanie. Wszystkie pożyczki będzie musiała spłacić po studiach ale całkiem spory grant dostaje bezzwrotnie. Gdy zacznie zarabiać ponad 21 tys. funtów rocznie, wtedy od otrzymywanej pensji 8% miesięcznie będzie przeznaczać na spłatę studiów.
Dla ambitnych i utalentowanych
Słyszy się opinie, że teraz studiowanie na CSM to styl życia, lans, niemający nic wspólnego ze sztuką. Jednak jak mówi Karolina, uczelnia przyciąga tych bardzo utalentowanych i ambitnych ludzi, czasem ma wrażenie, że więcej uczy się od studentów niż od nauczycieli.
– Byłam przekonana, że idę do najlepszej szkoły artystycznej na świecie. Teraz moja opinia jest nieco inna i jest wiele rzeczy, które bym tutaj zmieniła. Niemniej jednak wciąż cieszę się, że tu studiuję. Wiele zawdzięczam tej uczelni. Środowisko akademickie nauczyło mnie innego podejścia do pracy artystycznej. Duża swoboda i bezustanne dyskusje, tworzenie konceptów i wyzbycie się konserwatywnego myślenia, to wszystko mocno przyczynia się do poznania samego siebie i ukształtowania siebie jako świadomego artystę – ocenia Skupińska.
Karolina i Magdalena razem z Foundation mają za sobą już trzy lata studiowania na Central Saint Martins. Obie przygotowują się do ostatniego roku, który kończy się Final Show, gdzie zostaną zaprezentowane ich prace. Po graduacji Magdalena chciałaby otworzyć z przyjaciółką atelier artystyczne.
Katarzyna Paśko