Dzięki zbieraczowi wiejskich sag: Eliasowi Lonrotowi Finlandia odkryła swoje korzenie. To on przemierzał dalekie wsie by szukać tam przysłowiowego, najstarszego człowieka, który być może jeszcze pamiętał przekazywane z pokolenia na pokolenie ustne opowieści. Opowieści zabronione przez panującą religię i władzę.
Historie zebrane
Elias Lonrot przemierzał głównie dalekie zakątki Karelii, gdzie wszelkie nowinki docierały powoli. Do niektórych osad mógł dotrzeć jedynie pieszo, lub też na nartach. Wolał zresztą podróżować po śniegu, szło mu to nieco szybciej. Spisywał tę ogromną wierszowaną mitologię przez 17 lat, by w końcu wydać ją w roku 1835 pod tytułem „Kalevala” co znaczy „Ziemia Karelii”.
Historie zawarte w tej opowieści sięgają nordyckich mitów stworzenia nieba i ziemi i te początki mają około 3 tysięcy lat! Wiersze były chowane w pamięci pokoleń, przekazywane przy dźwiękach skromnego instrumentu, raczej zbyt szumnie nazwanego lutnią. Był to zwykły kij ze struną zrobioną z włosia. Takiego szanowanego barda miała każda wioska. Lonrot odnalazł przynajmniej część tych narodowych skarbów zanim odeszli ze swą wiedzą w zaświaty. Historie zawarte w „Kalewali” ociekają wręcz zakazanymi tematami: kazirodztwem, molestowaniem seksualnym dzieci, samobójstwami i zbrodniami wszelkiej maści. Mimo tego ta saga stała się zaczynem dla nowej sztuki Finlandii.
Jej bohaterowie, piękni i silni znaleźli się na romantycznych obrazach w stylu epoki. Możemy je obejrzeć w helsińskim muzeum Ateneum, gdzie znajdziemy również wystawę poświęconą kompozytorowi Jeanowi Sibeliusowi. Poświęcił on wspaniałą symfonię tragicznemu bohaterowi Kullervo. Jest to jeden z najbardziej kontrowersyjnych bohaterów sagi. Piękne, zdrowe, inteligentne, dziecko dziś pewnie określilibyśmy je jako wybitnie uzdolnione i wrażliwe, jest molestowane i bite. Z brakiem nadziei traci swój wielki potencjał, by stać się ograniczonym, pogrążonym w depresji lub atakach wściekłości nieszczęśliwcem. Kullervo to bohater tragiczny, którego los miał zapewne przestrzec przed stosowaniem przemocy wobec dzieci. Popularność „Kalevali” przerosła wszelkie oczekiwania, choć zapewne tylko najbardziej uparci językoznawcy mogli zgłębić niuanse tej zawikłanej, wielowątkowej opowieści. W wielu państwach Europy również odradzały się podobne narodowe sagi, ale w Finlandii były one zaczynem nowego państwa.Uroki i tramwajowe widoki
Nowe państwo to także nowa stolica, architektura. Dzielnica Helsinek: Katajanokka, w tym czasie była zabudowana jedynie mizernymi, drewnianymi domkami. Dziś to najbardziej pożądany adres w całej Finlandii. Mieszka tam śmietanka towarzyska kraju, artyści, politycy i biznesmeni. Pod wpływem europejskich trendów, głównie Jugendstile inaczej zwanego Art Nouveau lub secesją, zaczęły powstawać tam niespotykane gdzie indziej domy. Nagle na scenie pojawili się fińscy architekci, którzy zapragnęli tworzyć z granitu, a nie jak dotychczas z drewna. Ich kamienice nie miały być „chatami skleconymi przez cieślę” ale dziełami reprezentującymi nowe trendy w fińskim wydaniu. Miały one wpisywać się w narodowy charakter: świeżo odkrytą mitologię, przyrodę północy, magię i twardego ducha. Miały również być kompletnymi dziełami sztuki, od balkonu po wystrój wnętrz.
Najlepszym tego przykładem jest Muzeum Miasta Helsinki. Budynek wykonany jest w całości z ciemnego granitu, a jego imponujące wejście jest ozdobione motywami roślinnymi. Strzeże go niedźwiedź, kultowy bohater „Kalewali” i święte zwierzę ludów Północy. Wnętrze na wielu poziomach wypełniają dziedzińce. Główny jest ozdobiony freskami przedstawiającymi sceny z mitów. Warto tam zajrzeć również dla ciekawych wystaw, wszędzie wstęp wolny, oraz bardzo dobrej i niedrogiej kafejki. Budynków w stylu Jugendstile jest w Helsinkach około 600, dlatego najlepiej wsiąść w tramwaj numer 2 lub 3 i obejrzeć je wszystkie, choćby przez okno. Na pewno nie umknie naszej uwadze imponujący Dworzec Kolejowy, który swego czasu wzbudził wiele kontrowersji. To jedno z najwybitniejszych osiągnięć epoki i symbol, szczególnie wieża zegarowa, miasta Helsinki. Monumentalni olbrzymi z pochodniami są ulubieńcami Finów, choć na początku nie chciano ich ze względu na utylitarny charakter budynku. Takie ogromne ozdoby nie miały większego sensu, ale bez nich dworzec straciłby prawie cały swój wyjątkowy, secesyjny „image”. Kolejnym budynkiem, na naszej trasie będzie siedziba firmy ubezpieczeniowej Pohjola. Jego fasada niegdyś przyciągała tłumy podziwiające prawie egzotyczne ozdoby, kontrastujące z naturalnym, niewygładzonym kamieniem ścian.
Tuż obok jest dom Lundqista. To pierwszy biurowiec jaki powstał w Finlandii! Jego wnętrze, jest pełne światła z ogromnych okien, a sufity bogato zdobione, mozaikami i dekoracjami oczywiście w stylu narodowego, fińskiego romantyzmu. Helsińska giełda również pochodzi z epoki (ulica Fabianinkatu) szary granit, dziedziniec z prawie zamkowymi balkonikami sugeruje solidność tej instytucji. Kolejnym granitowym budynkiem, jest Fiński Teatr Narodowy może nie jest ogromny, ale to doskonały przykład uroku w oszczędności. Zdobienia są znacznie bardziej proste niż można by się spodziewać po siedzibie sztuki. Od ulicy Elisabetsgatan znajdziemy coraz więcej imponujących kamienic w specyficznym Jugendstile. Jedna z nich nazywa się „Kalervo”, co może nas nieco zastanowić… Na pewno zachwycą nas wejścia, balkony, ozdobne okna. To wszystko jest jednak o wiele bardziej proste od wybujałych do przesady kamienic Wiednia czy też Paryża z tego okresu. Dominuje nordycki umiar i fiński romantyzm. Przejawia się on w prawie bajkowych wieżach doczepionych do domu i solidności każdej konstrukcji. Dzięki temu, że ozdób nie ma zbyt wiele, nie ma żadnych uszczerbków i jakiś artystycznych „ruin” czy zaniedbań. Wszystkie domy są fantastycznie zadbane, tak jakby wybudowano je wczoraj, a nie prawie 100 lat temu. Na dole często znajdziemy przytulne kafejki i sklepiki oferujące niebotycznie drogie wyroby artystyczne wykonane i zaprojektowane w Finlandii oczywiście. Po tej tramwajowej trasie przyjemnie się również spaceruje. Warto zadrzeć głowy do góry i poszukać śladów epoki secesji w tym chłodnym i wyjątkowym wydaniu…