17 lutego 2015, 13:18 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Podlasie, Chopin i Wojtek

Już bardziej po polsku być nie mogło. Podlaskie impresje, nostalgiczne dźwięki utworów Chopina, wspomnienie niedźwiedzia Wojtka, dzielnego żołnierza generała Andersa, kiełbaski, pierożki, rozmowy o polityce… Tak wyglądał ostatni uroczysty wieczór w Ognisku Polskim.

Lady Rose zbierająca oklaski od publiczności i gospodarza Nicka Kelsey’a / fot. Magdalena Grzymkowska
Lady Rose zbierająca oklaski od publiczności i gospodarza Nicka Kelsey’a / fot. Magdalena Grzymkowska

We wnętrzach Sali Teatru Hemara zagościły dzieła inspirowane pejzażami północno-wschodniej Polski, a to za sprawą różnorodnej w formie i treści wystawie malarstwa „Podlaskie impresje”. Siedmiu artystów, siedem indywidualnych stylów i oryginalnych spojrzeń na ludzi, naturę i otaczającą nasz cywilizację. „Obrazy w swojej treści i formie nie podają jedynej wiążącej interpretacji, natomiast wyrywają widza z codzienności, zakrzątania, pośpiechu. Przenoszą w inną rzeczywistość. Pobudzają wyobraźnię, wciągają w nastrój, poruszają emocje. Tak następuje doświadczanie współuczestnictwa i rozumienia dzieła , które pogłębia nasz związek ze światem i tworzy nowe więzi”, Maria Niedźwiedź-Suchońska w albumie promującym ekspozycję. Znajdziemy zatem tam sielskie łąki i lasy Michała Janczuka, i piękno kobiecej natury Waldemara Kaliczaka, i przemawiające głębią faktury abstrakcje Krzysztofa Koniczaka, i trochę bajkowe, trochę surrealistyczne obrazy Eugeniusza Wiszniewskiego. Bogactwo stylów powoduje, że każdy z widzów znajdzie tutaj coś dla siebie. Każdy z autorów jest z pewnością godny chwili refleksji nad jego twórczością.

Wystawa stanowiła świetne tło do wydarzenia, które miało miejsce w ostatnią środę. Recital wybitnej pianistki Lady Rose Cholmondley, prezes londyńskiego Chopin Society, ale zgromadził nie tylko melomanów, ale też miłośników historii, a w szczególności niezwykłej postaci, jaką był Żołnierz Wojtek. Dochód z tej imprezy został bowiem przeznaczony na Wojtek Memorial Trust, który zbiera fundusze na wzniesienie pomnika dzielnego misia w Princes Street Gardens w Edynburgu.

Aileen Orr rozdaje autografy na egzemplarzach swojej książki / fot. Magdalena Grzymkowska
Aileen Orr rozdaje autografy na egzemplarzach swojej książki / fot. Magdalena Grzymkowska
Gości, wśród których nie zabrakło stałych bywalców oraz przedstawiciela Ambasady RP – radcy, ministra Dariusza Łaski, przywitał tradycyjnie prezes Ogniska Polskiego Nicholas Hugh Kelsey. – Kto z państwa zna historię niedźwiedzia Wojtka? – zapytał gospodarz. W górze uniósł się las rąk. – Jednak należy pamiętać, że w tym roku przeżywamy także niezwykle ważną rocznicę w historii Polski. Wczoraj minęło 75 lat od pierwszej zsyłki Polaków na Syberię. To wydarzenie wpłynęło bardzo na losy tego narodu, w tym również na losy rodziny mojej żony. Mówiąc o Wojtku nie możemy zapomnieć o żołnierzach, którzy przebyli tę samą drogę przez Persję, Iran i Palestynę, Monte Cassio aż do Wielkiej Brytanii – powiedział Kelsey, zdradzając, że Ognisko Polskie ma w planach szereg imprez na rok 2015 upamiętniających te wydarzenia.

Następnie głos zabrała Aileen Orr, założycielka fundacji i autorka książki o Wojtku, która opowiedziała o swoich doświadczeniach z niedźwiedziem, który przez jakiś czas mieszkał na farmie jej ojca. – Ja miałam to szczęście, że znałam jego historię od dziecka, ale inni o niej w ogóle nie słyszeli. Na wszystkich moja historia robiła olbrzymie wrażenie, dlatego postanowiłam ją jak najbardziej rozpowszechnić. Projekt wzniesienia pomnika Wojtka nie dotyczy tylko nas w Edynburgu czy w Szkocji, ale wszystkich Polaków lub osób posiadających powiązania z polską społecznością – mówiła Aileen, która sama nie ma żadnych polskich korzeni, a mimo to całą duszą i sercem zaangażowała się w sprawę.

Słowo wstępu wygłosił także Terry New, znawca sztuki, a przede wszystkim rzeźby, jako prezes Royal British Society of Sculptors, który bardzo dobrze ocenił planowany pomnik w Edynburgu. – Jestem niezwykle szczęśliwy, że trend na stawianie pomników w miejscach publicznych nie umiera. Sam jestem artystą i wiem, jak proces twórczy w pracowni rzeźbiarskiej bywa samotny. Cieszę się bardzo, gdy te prace są prezentowane szerszej publiczności i zawsze będę popierał takie inicjatywy – powiedział.

Simon Thompson, prezes Wojtek Memorial Trust / fot. Magdalena Grzymkowska
Simon Thompson, prezes Wojtek Memorial Trust / fot. Magdalena Grzymkowska
Następnie zaczęło się to na co wszyscy czekali – koncert Lady Rose. Pianistka zastosowała nietypowe rozwiązanie nie tworząc wcześniej programu, lecz przed kolejnymi utworami zapowiadała, co zagra. A były i sonaty Scarlattiego i sonatiny Ravela oraz, oczywiście, Chopin, zagrany w czasie dwóch z trzech zażądanych przez publiczność bisów. Artystka zaprezentowała swoje umiejętności w pełnej krasie. Muzyka przez doskonały wybór repertuaru i mistrzowskie wykonanie wywoływała pełną gamę emocji i nastrojów u słuchających, którzy nie kryli żywiołowych reakcji. Prawdziwa uczta dla ucha. W przerwie koncertu odbyła się aukcja, podczas której można było wylicytować ciekawe loty: obrazy Ewy Gargulińskiej i Marii Kalety, rzeźbę Marysi jarczyńskiej, kapelusz i toczek Agaty Tanistry, weekend dla dwojga w hotelu SPA w Walii oraz, last but not the least, wykonanie portretu przez Barbarę Kaczmarowską-Hamilton wskazanej przez siebie osoby. Dużo radości wywołała sprzedaż unikatowej butelki… piwa o wdzięcznej nazwie „Wojtek”. Ten niewyszukany trunek sprzedano ostatecznie za 65 funtów!

W kuluarach Simon Thompson, prezes Wojtek Memorial Trust szacuje, że budżet organizacji dzięki szczodrości gości koncertu zwiększył się o ok. 5-6 tysięcy funtów. To dużo, czy mało?

– Cieszymy się z każdej pomocy finansowej, jaką otrzymujemy ze strony społeczności polskiej – odpowiedziała wymijająco Krystyna Szumelukowa, jedna z aktywnych członków Wojtek Memorial Trust. – Fundraising nie jest prostą sztuką, zwłaszcza że często jest tak, że te same osoby bywają na różnych imprezach charytatywnych i od wszystkich oczekuje się hojności – dodała ze szczerością.

Mimo to prezes organizacji jest dobrej myśli. – Gdy rozmawialiśmy w lipcu zeszłego roku brakowało nam prawie 200 tysięcy, teraz to tylko 70 tysięcy, nie licząc datków, które zebraliśmy w Ognisku. Myślę, że na 90% uda nam się dotrzymać terminu odsłonięcia pomnika wyznaczonego na listopad tego roku – sumuje Thompson.

Rula Leńska i Krystyna Szumelukowa / fot. Magdalena Grzymkowska
Rula Leńska i Krystyna Szumelukowa / fot. Magdalena Grzymkowska
Jeszcze więcej optymizmu ma w sobie Aileen Orr, która jest w stu procentach pewna, że pomnik powstanie w tym roku. Ale zostanie odsłonięty prawdopodobnie w listopadzie, nie jak planowano na początku w maju w związku z okrągłą rocznicą zakończenia II wojny światowej. – Obawialiśmy się, że notablom byłoby ciężko pogodzić obecność na odsłonięciu ze wszystkimi uroczystościami, które będą miały miejsce w tym czasie. A nie może zbraknąć przecież przedstawicieli rządu polskiego i brytyjskiego, kombatantów i wielu innych osób zaangażowanych w sprawy polskie – tłumaczyła.

Na koniec odbyła się loteria, w której szczęśliwe numery losowała Rula Leńska. Wydarzenie zgromadziło przedstawicieli trzech pokoleń emigracji. Lidia Siemaszkiewicz, której oboje rodzice jako dzieci przeżyli zsyłki na Syberię, jest dumna ze swoich polskich korzeni – Właśnie z tego powodu historia Wojtka, którą poznałam jakieś 3-4 lata temu, jest mi bardzo bliska. Dlatego popieram projekt pomnika w Edynburgu. Jestem tak samo zagorzałą patriotką polską jak i brytyjską– wyznała.

Tekst i fot. Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_