„Dlaczego nam się nie chce? Przecież wiemy, że jak podejmiemy działanie, wykonamy tę pracę, wyślemy tego maila, będzie nam się żyło lepiej,” zastanawiał się Łukasz Jakóbiak podczas swojego wykładu na uniwersytecie w Greenwich. Jednak wypełniona po brzegi sala jest dowodem na to, że Polacy na Wyspach chcą chcieć.
Alicja Asman ma w życiu jedno marzenie. Chce być piosenkarką. W Polsce należała do zespołu country, nagrała z nim pierwszą płytę, wystąpiła na kilku koncertach. Ale po wyjeździe do Wielkiej Brytanii śpiewała już tylko pod prysznicem. Obecnie pracuje w fabryce w małym miasteczku Spalding w Lincolnshire, gdzie nie ma zbyt wielu perspektyw rozwoju swojej pasji. W internecie przeczytała, że Łukasz Jakóbiak, charyzmatyczny dziennikarz, prowadzący internetowego talk-show „20m2” przyjeżdża do Londynu na swój pierwszy poza krajem wykład motywacyjny. Wtedy postanowiła za wszelką cenę przyjechać, poznać go i wręczyć mu swoje demo.
– Jechałam tu dwie godziny i kolejne dwie szłam na piechotę z King’s Cross. Nie wiem jeszcze, gdzie będę spać, bo ostatni pociąg powrotny już chyba odjechał – zwierzała się. Ten jej upór i godna podziwu determinacja opłaciły się. Udało się jej na wykład dotrzeć, Łukasz Jakóbiak płytę przyjął i obiecał, że odsłucha.
– Mnóstwo ludzi wysyła do mnie płyty, mp3-ki i ja każdą odsłuchuję. Każdą – podkreślił. Tak właśnie trafił do niego zespół The Dumplings, muzyczne odkrycie roku 2013.
– Podobnie trafił do mnie Radek Szymaniak ze swoimi obrazami. Dostaję takich wiadomości dziesiątki, jak nie setki w miesiącu i jeżeli jestem zainteresowany, to odpisuję i jeżeli jest taka możliwość, to pomagam i zapraszam. Tylko musi to być coś naprawdę ciekawego. Na razie trafiły się dwa takie rodzynki – tłumaczy.
Zdobywać szczyty
Oprócz Łukasza, który zrobił oszałamiającą karierę dzięki swoim kreatywnym prowokacjom i jest z pewnością wielką inspiracją dla młodych ludzi, do udziału w wydarzeniu „Pasje, biznes i życie!” zaproszony został Jakub Bączek, trener mentalny kadry narodowej siatkarzy i w związku z tym złoty medalista Mistrzostw Świata 2014 oraz Jake Smolarek – mentor, coach i doradca strategiczny z Londynu. Wykłady zostały zorganizowane przez Dagmarę Chmielewską przy współpracy z Greenwich University Polish Society Oxford University Polish Society, Oxford Polish Association i Polish Success Centre. Wstęp był darmowy, a dobrowolne datki uczestników zostały przekazane na organizację charytatywną Hurricane of Hearts.
Niezwykle trafiony dobór prelegentów i prestiżowego miejsca, jakim jest University of Greenwich, gdzie znajduje się duża społeczność polskich studentów, jak magnes przyciągnęły około 300 osób żądnych wiedzy, motywacji i wsparcia dla ich pomysłów.
– Ważne jest, że przyszło bardzo dużo ludzi i że była naprawdę fajna atmosfera. A najważniejsze, że ludziom się podobało – skomentował wydarzenie Jake Smolarek. Głównym przesłaniem jego wystąpienia było „gór nie trzeba przenosić, góry trzeba zdobywać”. Oczywiście jest to hiperbola, ponieważ chodzi o realizowanie swoich planów i marzeń. Udowodnił, że zawsze trzeba iść „pod górę” i być gotowym na porażki, ale trzeba dążyć też do własnych celów. Sam przyznał, że ma w sobie ogromną pasję do tworzenia biznesów, co okazało się wbrew pozorom całkiem proste.
– Pierwszego dnia poprosiłem o radę mojego mentora, na drugi dzień otworzyłem firmę, na trzeci dzień miałem pierwszych klientów – wspomina. Podczas swojego wykładu mówił także o karmie, która naprawdę wraca, dlatego warto czasem zrobić coś dobrego, zupełnie bezinteresownie, bo na pewno w pewnym momencie naszego życia ta pozytywna energia do nas wróci.
Jake Smolarek zaprezentował się jako pierwszy i skutecznie rozgrzał publiczność do kolejnych wystąpień. – Moje przemówienia są takie bardziej dające do myślenia. Chłopaki są bardziej energetyczni, ekstrawertyczni, ja jestem introwertykiem, więc to są dwa zupełnie różne rodzaje wystąpień – powiedział.
Marzenia do spełnienia
Jako drugi przed publicznością w Greenwich pojawił się Jakub Bączek. W maju 2014 został powołany przez Polski Związek Piłki Siatkowej na stanowisko trenera przygotowania mentalnego kadry narodowej kobiet Piotra Makowskiego, a następnie zaproszony w lipcu 2014 do reprezentacji męskiej, z którą pracował w oparciu o autorski program treningu mentalnego podczas całego turnieju Mistrzostw Świata w siatkówce.
– To wielka duma i wielka frajda, wielka też możliwość od tego, żeby pomagać chłopakom wygrywać medale. I na dodatek okazuje się, że to jest bardzo skuteczne, działa, i ci siatkarze sami widza, że warto inwestować nie tylko w taktykę, technikę, rozwój siłowy, ale również w to, co mamy w umyśle – powiedział w rozmowie z Łukaszem Milewskim.
– Musieliśmy zagrać 13 meczy w ciągu 21 dni. To jest dla sportowca ok. 4 tysięcy wyskoków. W tak krótkim czasie to jest olbrzymie obciążenie dla kolan, dla kręgosłupa, ale również dla psychiki – opowiadał.
Podczas swojego wykładu przekonywał, że „do źródeł płynie się pod prąd; z prądem płyną tylko śmieci.” Wskazywał na metody i sposoby, co zrobić, żeby przestać być ciągle zajętym i dlaczego nie warto tracić czasu na narzekanie.
– Nasze życie to sinusoida, na którą składają się zarówno dobre, jak i gorsze chwile. Definicja szczęścia jest to czerpanie z tego, co jest powyżej osi tej sinusoidy. Często nie dostrzegamy fajnych momentów w naszym życiu. I koncentrujemy się na tym, co jest pod kreską. Kluczem do szczęścia jest to, aby momenty radosne zauważać, a momenty smutne – akceptować, jako pewną konieczność. I nie są szczęśliwi Ci, którzy unikają smutku. Szczęśliwi są Ci, którzy przeżywają smutek i go akceptują – tłumaczył.
– Jest mi niezmiernie miło, że tak licznie się zebraliście, bo tu widzę kilkaset osób na sali i myślę, że jest to dowód na to, że jest tak źle z Polakami, że wcale nie są tacy bierni i leniwi, jak się mówi. Tu udowadniamy sami sobie też, że jeżeli chcemy, jeżeli mamy marzenia i możemy je sami spełniać. I wierzę, że ta frekwencja jest tego dowodem – powiedział w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”. – Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia. A jedyną osobą, która może to zrobić w swoim życiu jesteś Ty – dodał.
Pasja czyni cuda
Ostatnim prowadzącym był wspomniany Łukasz Jakóbiak. Jego historia to prawdziwe success story pełnego animuszu maniaka wielkości. Jak szukał pracy – rozwiesił wielkich rozmiarów CV przed biurem swojego potencjalnego pracodawcy. Jak chciał się sprzeciwić manifestacjom w związku z koncertem Madonny w Polsce, wywiesił z mostu w Warszawie ogromny plakat. Jak chciał podziękować swoim najbliższym, za to, że byli przy nim we jego trudnych momentach – przygotował napis, który był widoczny z okien samolotu.
Jednak jego marzeniem było posiadanie swojego programu, do którego będzie mógł zapraszać międzynarodowe gwiazdy. Tak powstał program na YouTubie, który kręci w swojej kawalerce trzema telefonami komórkowymi. Przez jego mieszkanie przewinęły się setki gwiazd i stał najpopularniejszym polskim vlogerem. Dostał kilkanaście propozycji pracy w mediach, w tym prowadzenia własnego talk-show w telewizji. Wszystkie jednak odrzuca, ponieważ, chce rozwijać swój własny projekt.
Jego wykład można skwitować jednym krótkim zdaniem, od którego zaczął swoje wystąpienie: „Jak coś jest robione z pasją i sercem, to zawsze wyjdzie.”
– To były fantastyczne emocje. Prowadzę wykłady od dwóch lat i z publicznością jest bardzo różnie – powiedział za kulisami.
– Tutaj jest dobra aura. Czuje się, że tutaj ludzie czegoś naprawdę chcą się dowiedzieć, że chcą zmian na lepsze. Zdarza się nie zawsze wszyscy notują, nie zawsze nawet słuchają, tylko siedzą na facebooku… Ci ludzie nic z tego nie wyciągną. Natomiast tym razem było inaczej. To było naprawdę fajne przeżycie. Jest mi tym bardziej miło, bo 10 lat temu mieszkałem w Londynie. Na zmywaku, w klubie. Czuję klimat emigrantów – dodał.
Udany eksperyment
Organizatorka Dagmara Chmielewska jest bardzo zadowolona z wydarzenia.
– Temat motywacji, ambicji i rozwoju dla Polaków w Wielkiej Brytanii jest tak silny, że ja tego wydarzenia nie musiałam specjalnie promować. Zrobiłam taki test, jak sobie poradzę, opierając organizację tego wydarzenia wyłącznie na swoich kanałach informacyjnych. I okazało się, że się udało! Zwłaszcza, że mogłoby się wydawać, że osoby, które były prelegentami, nie są aż tak bardzo popularne na Wyspach. Są znani w określonej dziedzinie i właśnie ci zainteresowani tym tematem dzisiaj pojawili się na wykładach – mówiła, dodając, że ten pomysł kiełkował w niej od dawna.
– Posiadam niezbędną wiedzę i doświadczenie, a także kontakty do osób, które mogłyby i chciałyby przyjechać. Zawsze staram się dzielić, tym co umiem, bez względu na to, czy chodzi o organizację takiego wydarzenia, czy o pomaganie innym ludziom. I czerpię z tego olbrzymią satysfakcję i radość – podsumowała.
Tekst: Magdalena Grzymkowska