Wybitny żołnierz, polityk, mąż stanu. Jeden z największych zdobywców w historii świata. A jednocześnie człowiek, którego podboje pochłonęły życie milionów ludzi. Bohater, tyran, romantyk? Kim w istocie był Napoleon Bonaparte?
Ma 52 lata, uważany jest za jednego z najwybitniejszych angielskich historyków. Mimo że ze swoją drugą żoną na stałe mieszka w Nowym Jorku, Andrew Roberts często gości w ojczyźnie. Tym razem był gwiazdą wieczoru w Ognisku Polskim, gdzie opowiadał o swojej najnowszej książce „Napoleon the Great”.
Święty Lis
To już tradycja. Spotkania z ciekawymi ludźmi – kultury, sztuki, biznesu – organizowane przez słynną malarkę Barbarę Kaczmarowską-Hamilton gromadzą polskie i brytyjskie towarzystwo. Tak było i tym razem, Sala Hemara wypełniła się po brzegi.
Ponad 2,5-godzinny wieczór, historyczny klimat. Andrew Roberts to znany naukowiec i pisarz, ale również wzięty mówca i komentator telewizyjny. Jest członkiem wielu stowarzyszeń i organizacji, m.in. Royal Society of Arts, Royal Society of Literature, Napoleonic Institute. Ten londyńczyk z urodzenia, absolwent historii na Gonville and Caius College w Cambridge, po studiach w 1985 roku, które ukończył z wyróżnieniem, pracował jako finansista, a następnie dyrektor w prywatnej firmie. Sześć lat później napisał swoją pierwszą książkę „The Holy Fox”, w której w nowym świetle przedstawił postać Edwarda Wooda, sekretarza Neville’a Chamberlaina oraz Winstona Churchilla. I połknął literackiego bakcyla. Obecnie ma w dorobku wiele znanych tytułów, z tym najnowszym – niemal 1000-stronicowym dziełem poświęconym Napoleonowi Bonaparte. I chociaż cesarz Francuzów zawsze był wdzięcznym tematem dla pisarzy i historyków, to jednak praca Robertsa jest szczególna. Autor zbierając materiały do niej przeczytał 33 tysiące listów pisanych i adresowanych do bohatera książki, odwiedził 53 z 60 miejsc bitew, gdzie walczył Napoleon, a nawet pożeglował na Wyspę Świętej Heleny, na której Bonaparte spędził ostatnie lata życia. Nie mówiąc o wertowaniu dokumentów w archiwach. A warto dodać, że to nie pierwszy flirt Robertsa z tą postacią. W 2001 roku ukazała się jego książka „Napoleon and Wellington”, w której wziął pod lupę stosunki panujące pomiędzy tymi dwoma, stojącymi po przeciwnych stronach dowódcami. Z kolei cztery lata później na księgarskie półki trafiła praca „Waterloo: Napoleon’s Last Gamble”.
Bestseller na wyspie
Jedni są pod wrażeniem jego geniuszu, podkreślają wyjątkową rolę jaką odegrał w historii. Z kolei inni twierdzą, że rządy Bonapartego stanowiły moralny i intelektualny grunt dla dojścia do władzy Hitlera oraz Stalina. I właśnie ta druga opinia przeważała w ostatnim półwieczu.
Jedno jest pewne – Napoleon w ciągu 20 lat, od października 1795 roku, kiedy jako młody kapitan artylerii wyczyścił paryskie ulice z powstańców, do czasu klęski pod Waterloo w czerwcu 1815 roku, zmienił oblicze Francji i Europy. Po przejęciu władzy skończył z korupcją i urzędniczą niekompetencją, zreorganizował sztukę wojenną, zmienił prawo, zmodernizował edukację i administrację, patronował cesarskiemu stylowi w sztuce. Nawet wrogowie, których nigdy nie brakowało, byli pod wrażeniem jego osobowości. Ale jednocześnie ten wybitny dowódca i strateg przegrał swoje najważniejsze bitwy, a prowadzone przez niego kampanie kosztowały życie, według różnych szacunków, od 4 do 6 milionów ludzi.
Mit Napoleona niewątpliwie ugruntowały wspomnienia, które jako wygnaniec na Wyspie Świętej Heleny dyktował swojemu sekretarzowi. Emmanuel de las Cases wszystko skrupulatnie zapisywał, a wydane następnie drukiem w formie „Dziennika” notatki stały się największym bestsellerem XIX wieku.
22 kochanki
„Jaka szkoda, że ten człowiek nie był bardziej leniwy” – miał powiedzieć książę i minister dyplomacji Charles Talleyrand. I rzeczywiście, Napoleon działał na zasadzie samonapędzającego się dynama, był pełen energii, bez przerwy szukał nowych wyzwań.
Urodził się w Ajaccio na Korsyce w 1769 roku, w średniozamożnej rodzinie. Od dziecka fascynowały go dokonania wielkich przywódców, szczególnie Juliusza Cezara, a marzeniem było pójście w ich ślady. I tak się stało. Jego własna kariera okazała się oszałamiająca – ukończył Akademię Wojskową w Paryżu, został generałem w wieku 24 lat, a dekadę później był już cesarzem. Przejął władzę w kraju w czasie ogromnego kryzysu i społecznych niepokojów doprowadzając Francję do dominującej pozycji w Europie.
– Do wszystkiego doszedł sam, dzięki talentowi i ciężkiej pracy. Starał się być perfekcyjny, dużą wagę przywiązywał do szczegółów – wylicza Roberts, podkreślając złożoność tej postaci. Napoleon dla niego to zarówno bohater, jak i czarny charakter, człowiek łagodny, a jednocześnie bezwzględny. Przede wszystkim był jednak przedstawicielem renesansu, który wprowadził uniwersalny kodeks praw, identyczny na wszystkich terytoriach administrowanych przez Francję. Owszem, używał autorytarnych środków. Swoboda wypowiedzi była mocno ograniczona, nie mówiąc już o wolności religijnej, jednak, według Robertsa, zastąpienie chaotycznego politycznego i prawnego poszatkowania Europy jednolitością i racjonalizmem miało korzystne skutki.
Bonaparte był okrutny, a jednocześnie wielkoduszny. Kiedy żona Józefina zaraz po ślubie z nim miała romans z kochankiem, walczący wówczas w Egipcie mąż wspaniałomyślnie wybaczył jej, a w przyszłości uczynił nawet cesarzową.
– Nie pałał rządzą fizycznej zemsty, szukając raczej zaspokojenia urażonej dumy w licznych romansach i miłostkach – mówi dzisiejszy prelegent, który w swojej książce dowodzi, że poza dwoma żonami (pierwszą była Józefina, a drugą Maria Ludwika) Bonaparte miał przynajmniej 22 kochanki, a nie sześć bądź siedem jak sam przyznawał i jak dotąd uważano.
Bogini Fortuna
Środowy wieczór, obfita kolacja. Kaczka, łosoś, zakąski, wino. To będzie później. Podobnie jak pokaz szabel z epoki z kolekcji Michała Kulczykowskiego – z komentarzem samego właściciela. Póki co, Andrew Roberts, któremu towarzyszy inny znany historyk John Lee, kontynuuje swoją napoleońską opowieść.
Wojskowy szlak Bonapartego znaczyły zwycięstwa i porażki. Miał wielką charyzmę wśród żołnierzy oraz instynkt walki poparty tytaniczną pracą – nad strategią, rozpracowaniem przeciwnika, rozpoznaniem terenu bitwy. Ale także, jak sam wielokrotnie podkreślał, sprzyjała mu bogini Fortuna. Historia pokazała, że do czasu…
Czy był zbrodniarzem wojennym? – Owszem, jego wojska dopuszczały się niegodziwości, jednak wojna rządzi się swoimi prawami. Zauważmy ilu ludzi ucierpiało z powodu brutalnych działań armii Wellingtona – analizuje Roberts, który przygotowując swoją książkę dotarł do nieznanych dotąd dokumentów świadczących o tym, że brytyjski arystokrata Lord Castlereagh był zamieszany w spisek na życie Bonapartego w 1804 roku. W efekcie doprowadziło to do zgilotynowania tysięcy ludzi.
Andrew Roberts jest skrupulatny – podaje liczby, fakty, zestawienia. I chociaż nazywając Napoleona „Wielkim” jednoznacznie definiuje swój stosunek do niego, to jednak stara się zachować naukową bezstronność. I samemu czytelnikowi pozostawia ostateczny osąd, czy cesarz Francuzów był bardziej bohaterem czy łotrem…
Tekst i fot. Piotr Gulbicki