„Szukanie pracy to Twoja praca, dlatego musisz poświęcić temu 8 godzin dziennie,” czytamy w ulotce Polskiego Centrum Rozwoju Zawodowego „LINK”, którego uroczyste otwarcie miało miejsce w zeszły weekend.
Pokonać samego siebie
W Polsce pracowała 10 lat jako pielęgniarka na oddziale pediatrycznym. Przyjechała do Wielkiej Brytanii bez języka, ale wiedziała, że chce wrócić do zawodu. Zaczęła się uczyć angielskiego i żeby się utrzymać imała się różnych zawodów: była nianią, gosposią, sprzedawczynią w sklepie.
– Przez rok chodziłam na rozmowy kwalifikacyjne. Nie dostawałam pracy, ponieważ mój język wciąż nie był wystarczający. Ale się nie poddałam. Kocham pielęgniarstwo i wiedziałam, że tylko to chcę w życiu robić – opowiada Anna Betleja.
W końcu znalazła ogłoszenie w Royal London Hospital skierowane dla świeżo wykwalifikowanych pielęgniarek bez doświadczenia, ponieważ zdawała sobie sprawę z tego, że ktoś musi jej pomóc na początku.
– Dostałam tę pracę pod nadzorem mentora, który opiekował się mną i wdrażał mnie do pracy. Obecnie pracuję na bloku operacyjnym. Dzisiaj to ja uczę innych i wspieram osoby, które dopiero zaczynają. Sama też cały czas się rozwijam, będę robiła teraz kurs anestezjologiczny – podkreśla.
Takie historie motywują. Takich historii chcielibyśmy słyszeć jak najwięcej. Dlatego Anna Betleja została zaproszona na otwarcie centrum „LINK”, jako przykład osoby, „której się udało.”
– Wiem jak to jest zaczynać od zera, bo ja pamiętam, że wychodziłam na ulicę i bałam się powiedzieć „dzień dobry”. Musiałam pokonać strach, pokonać samą siebie. Każdy emigrant wie, jak trudno to zrobić. Bo to nie tylko o język chodzi. Na przykład sposób, w jaki mówiłam, był często oceniany jako niegrzeczny. Musiałam się też nauczyć mówić o swoich mocnych stronach. Tego w Polsce nikt nie uczy, a tutaj jest to niezbędne, bo nawet jeżeli masz świetne kwalifikacje i umiejętności, a nie umiesz się sprzedać – nie masz szans na zatrudnienie – tłumaczy.
Gotowi do wzięcia
Pierwsze tego typu wydarzenie miało miejsce w zeszłym roku.
– Były to Targi Kariery Zawodowej, spontaniczna, charytatywna, inicjatywa mająca na celu pomóc Polakom ruszyć z miejsca. W lipcu zeszłego roku wraz z grupą zaangażowanych w projekt wolontariuszy postanowiliśmy zarejestrować naszą działalność jako The London Centre for Career Opportunities „LINK” w formie community club – wspomina Edyta Jaszczyszyn, kierownik projektu.
– Pomysł na zorganizowanie takiego eventu wziął się z obserwacji naszego najbliższego otoczenia. Rodzina, przyjaciele i znajomi znajomych często mają świetne wykształcenie i doświadczenie z Polski, ale nie znają swojej wartości i nie bardzo wiedzą od czego zacząć karierę w Wielkiej Brytanii. Chcą się ustawicznie kształcić, próbują ukryć brak pewności siebie kolejnymi szkoleniami, podczas gdy okazuje się, że ich kwalifikacje są wystarczające – są „gotowi do wzięcia”. Potrzebują tylko kogoś, kto poda im pomocną dłoń – wymienia Jaszczyszyn.
Podczas ostatnich targów, które odbyły się w Crowland Primary School na Seven Sisters w północno-wschodnim Londynie, można było zapoznać się z ofertą centrum „LINK”. Znajdują się w niej właśnie takie praktyczne, a co najważniejsze bezpłatne szkolenia, warsztaty i indywidualne konsultacje związane z rozwojem kariery zawodowej Polaków w Wielkiej Brytanii.
– Ponieważ jest duża konkurencja na rynku pracy trzeba przede wszystkim wiedzieć, jak napisać CV, jak napisać list motywacyjny w języku angielskim, jak zachować się rozmowie kwalifikacyjnej. Po to jesteśmy – żeby dać wiedzę, pomóc zdobyć pracę marzeń lub podpowiedzieć, jakie kursy należy skończyć, aby ją zdobyć i zmotywować Polaków, żeby wierzyli w siebie, ponieważ jesteśmy bardzo zakompleksieni, zupełnie bezpodstawnie – mówi kierowniczka projektu.
Brak tak zwanych umiejętności miękkich to jednak nie jedyny problem Polaków na Wyspach.
– Ludzie pozostają w swojej strefie komfortu, wykonują swoją pracę, która może jest poniżej kwalifikacji, ale daje im poczucie bezpieczeństwa. Boją się sięgać po więcej, nawet jeżeli to jest w ich zasięgu ręki. Wiele osób zatrzymało się w rozwoju, ponieważ łatwiej jest sięgnąć po benefity niż się samodoskonalić. Nie da się ukryć, że system zasiłków jest ważny i potrzebny, zwłaszcza dla osób w naprawdę trudnej sytuacji. Natomiast część osób właśnie przez tę opiekuńczość trochę osiadło na laurach. Oni najbardziej potrzebują motywacji – przyznaje.
Centrum udało się uzyskać finansowanie z National Lottery Fund, które pozwala na to, że kursy są dostępne dla chętnych zupełnie bezpłatnie. Kierownik projektu przyznaje, że pozyskanie funduszy nie było trudne, lecz czasochłonne.
– Jednym z argumentów, których użyłam we wniosku, to ten, że osoby, które mogłyby wykonywać pracę, która jest odpowiednia do ich kwalifikacji, powinni dostać taką szansę. Gdy kobieta, która jest znakomitym opiekunem osób starszych, pracuje w recyclingu, traci na tym nie tylko ona, ale całe społeczeństwo. Rynek potrzebuje takich ludzi, z wielką pasją i oddaniem temu, co robią – dodaje.
Zdaniem Jaszczyszyn wśród najbardziej pożądanych cech potencjalnych pracowników nie ma wcale tego, aby miał on idealny angielski.
– Pracodawcy potrzebują człowieka, który jest odpowiedzialny, niezawodny, pracowity i umie się łatwo zaadoptować do nowych warunków. Obecnie nie ma takiego zawodu, który zagwarantuje nam pracę do końca życia. Każdy musi być gotowy na zmianę swojej profesji. Jednocześnie mam takie wrażenie, że ci, którzy mieszkają tu już jakiś czas, trochę go zmarnowali… Bo jak to możliwe, że mieszkają tu już dziesięć lat i wciąż nie znają dobrze języka? Ja rozumiem: wychowywanie dzieci, zajmowanie się domem rodzinnym, ale przecież wystarczyłoby wygospodarować godzinę tygodniowo na naukę i to już byłby dobry start – podsumowuje.
Odnaleźć się na nowo
Tego dnia można było też dowiedzieć się nieco na temat szerokiej gamy kursów College of Haringey, Enfield and North East London.
– Wybór jest naprawdę duży, od biznesu przez Customer Service, aż po Warehousing. Współpracuję z także z Job Center i ramach tego projektu oferujemy krótkie kursy dla osób bezrobotnych – twierdzi Małgorzata Klimko.
Obecne na targach konsultantki szacują, że targi odwiedziło w sumie około stu osób.
– Większość z naszych gości doskonale wiedziała czego chce, to znaczy szkolić się, podnosić swoje kwalifikacje z konkretnego obszaru. I co najważniejsze wychodzili zadowoleni, że te targi spełniły ich oczekiwania – ocenia Anna Szyfer, która przyjmowała przybyłych i kierowała do właściwego konsultanta.
– Największa frekwencja była między godziną 10 a 11. Ludzie stali w kolejkach po poradę! To oznacza, że jest zapotrzebowanie na to, co robimy. Jeżeli chodzi o grupy zawodowe, to odwiedziło nas sporo nauczycieli, którzy chcieliby pracować w brytyjskich szkołach – zaznacza Magda Klonowska, która sama ma doświadczenie z tego obszaru.
– Do mnie zgłaszali się potrzebujący porady dotyczącej szkolnictwa wyższego, pożyczek studenckich, księgowości, a także tego, jak rozkręcić swój biznes w Wielkiej Brytanii. Widzę różnice pomiędzy ludźmi, którzy odwiedzili nas w zeszłym roku i dzisiaj. Wtedy to osoby raczej zagubione, potrzebujące wsparcia na poziomie personalnym. Teraz odwiedzają nas ci, którzy mają jasno sprecyzowane cele zawodowe i chcą je zrealizować – mówi Magda Brodziak, studentka Kensington College of Business, która jest zdania, że ludzie powinni walczyć o swoje.
– Polacy wstydzą się napisać w swoim CV, że pracowali jako sprzątaczka lub zmywali naczynia w restauracji. Tymczasem takie doświadczenie to także pewien sygnał dla pracodawcy – że wiesz, co to znaczy pracować ciężko fizycznie i można to przekuć w atut. Nie wykorzystujemy swojego potencjału – kwituje.
– Pomagamy ludziom, którzy muszą na nowo odnaleźć siebie za granicą. To jest strasznie trudne, bo każdy ma jakiś zawód, który wykonywał w Polsce, każdy z nas ma karierę zawodową, którą wybrał, jako młody człowiek. Przyjeżdżając za granicę wszystko musimy budować od nowa – mówi Aleksandra Wolkowska-Legowik, która jest artystką z wykształcenia, a obecnie pracuje z dziećmi autystycznymi.
– W większości przypadków nie przyjechaliśmy tu dlatego, że dostaliśmy tu świetną ofertę pracy. Częściej przyjeżdżamy tu, bo dołączamy do mężów, którzy tutaj pracują lub decydujemy się na emigrację, aby zarobić na chleb, ponieważ rodzinna miejscowość nie daje nam takich możliwości. Osoby, które dzisiaj przyszły do mnie po poradę, nie wiedziały od czego zacząć i ja na własnym przykładzie pokazywałam, co należy zrobić, krok po kroku. To wspaniałe, bo kiedyś ktoś pomógł mnie, teraz ja mogę pomóc innym – sumuje.
Magdalena Grzymkowska
O terminach poszczególnych szkoleń w ramach Polskiego Centrum Rozwoju Zawodowego „LINK” będziemy informować w kolejnych wydaniach „Dziennika Polskiego”.