Wielkanocny błogostan zepsuł mi komunikat usłyszany w radiu: „…Jak informują naukowcy, populacja bocianów w Polsce maleje. Przyczyny dramatycznego spadku są nieznane a naukowcy zastanawiają się, jak pomóc ptakom”. Dalej było też o tym, że najbardziej bocianim krajem na świecie jest teraz Hiszpania. Aż się we mnie zagotowało! Hiszpanie to mogą sobie być mistrzami, ale co najwyżej w piłce nożnej. Albo w uprawie pomarańczy. Dobrze wychodzi im również fiesta, sjesta i mañana, ale od bocianów białych – WARA! Nieraz pisałem o tych pięknych ptakach, że mogłyby być godłem Polski, gdyby oczywiście orzeł nie upierał się, że to on pierwszy wpadł w oko księciu Mieszku. Mieszko wiedział, że musi wybrać jakiegoś zwierzaka na herb powstającego państwa. Pomyślał: ryba odpada, bo cała Europa będzie się kiedyś śmiała z Polaków, że wybrali sobie na godło na przykład śledzia. Niedźwiedź – o tak, on byłby fajny, ale za bardzo kojarzy się z Ruskimi. Lew byłby jeszcze lepszy, ale kto widział lwa nad Wisłą? Odrzucił też propozycję bobra, bo ma śmieszne przednie zęby, jelenia gdyż za bardzo kojarzy się z frajerem, a także zająca (sami przyznacie, że kandydat jest niepoważny), wilka, słonia, żyrafy i żubra. Następnie wyeliminował płazy, gady i gryzonie. Zostały więc ptaki.
Pewnego dnia z samego rana ujrzał na niebie dwa ptaki kołujące niedaleko siebie. Jeden z nich miał białe skrzydła, czerwone nogi i długi dziób. Drugi to potężny, szponiasty orzeł, który nie boi się żadnego przeciwnika. Książę Mieszko był wyraźnie wzruszony tym widokiem. „Jakie piękne ptaki. Jeden jest biało-czerwony jak nasza flaga, drugi silny i dumny jak nasi żołnierze. Którego wybrać do herbu? Bociana czy orła? Odłożę tę sprawę na później, teraz muszę wygrać wojnę z Germanami.” I poszedł walczyć z Niemcami pod Cedynią. Był rok 972. 24 czerwca Mieszko I dał łupnia Niemcom, dowodzonym przez margrabię Hodona, pod Cedynią. Niestety przegrał inną ważną bitwę – o godło państwowe. Pod nieobecność władcy urzędnicy sami wybrali symbol Polski, metodą losowania ustalili, że będzie nim orzeł, a nie bocian. Co się stało, to się nie odstanie, wróćmy więc do współczesności.Naukowcy właśnie zastanawiają się, dlaczego ubywa bocianów. Przecież przez całe dziesięciolecia bociany w Polsce miały się świetnie i przybywało ich z każdym rokiem. 20 lat temu, jako początkujący dziennikarz, zrobiłem film o pewnej bocianiej rodzinie żyjącej od wielu lat na wsi na Pomorzu. Właściciel gospodarstwa, pan Zdzichu, przyjął ekipę filmową bardzo gościnnie i zadeklarował wszelką pomoc. „Wiecie co, chłopacy, zbuduję wam wieżę, żebyście mogli jeszcze lepiej obserwować bociany”. Pan Zdzichu tego dnia był już po niejednym kielichu, więc perspektywa budowy 10-metrowej wieży przez podpitego człowieka przeraziła mnie. Zamiast latających bocianów widziałem już oczami wyobraźni spadającego z wysokości pana Zdzicha. Nic złego się jednak nie stało, budowla – choć stawiana po pijaku – okazała się bardzo trwała, a pan Zdzichu wykazał się kaskaderskimi umiejętnościami w stawianiu wież. Wkrótce przyleciały bociany, miały udany lęg, wychowały młode, a jesienią odleciały do Afryki na zimowisko. Nasza ekipa wszystko sfilmowała, dzięki czemu powstał film opowiadający o życiu bocianów w pewnej wsi na północy Polski. Ten cykl bocianiego życia powtarzał się wielokrotnie, a pan Zdzichu był ojcem chrzestnym jeszcze wielu pokoleń młodych bocianów.
Od kilku lat nie widuję w zaprzyjaźnionej wsi bocianów. Gniazdo stoi, jak stało, gospodarstwo też funkcjonuje, ale ptaki przestały tam przylatywać. Co się stało? Czy bociany zniknęły z powodu zmeliorowania okolicznych łąk? Tam, gdzie przed laty zbierały pokarm dla swoich młodych, są teraz działki budowlane. Kilka lat temu jakiś przedsiębiorca zasypał i wyrównał teren, a teraz sprzedaje go pod budownictwo. Po drugiej stronie szosy zniknęły malownicze sady, tam też ktoś sprzedaje działki pod budowę domów jednorodzinnych. Trochę dalej były tradycyjne pola uprawne przedzielone miedzami. Kilka lat temu ktoś scalił grunty i wszystko przeznaczył pod uprawę rzepaku oraz kukurydzy. Malownicze paski pól zostały zastąpione przez rolnicze monokultury. W takim krajobrazie brakuje już miejsca dla polskich bocianów.
Andrzej Kisiel