Gdy studenci Uniwersytetu Warszawskiego Joanna Kopacka i Bartek Krzyżewski zaangażowali się w projekt Matzeva, szybko zorientowali się, że czeka ich niełatwe zadanie. Ale ich wytrwałość i dociekliwość były kroplami, które drążyły kamień. Bo to właśnie o te symboliczne kamienie pamięci chodzi.
Matzevah to po hebrajsku nagrobek. Żydowskie groby są rozsiane po całej Polsce, często bardzo zniszczone, popadły w ruinę lub zostały wykorzystane w innym celu. Przykładem jest warszawski Park im. płk. Jana Szypowskiego „Leśnika” – w jednej z kamiennych pergoli wykorzystano fragmenty nagrobków. Na niektórych z nich widać było wyraźnie napisy po hebrajsku. W ramach projektu przy wsparciu władz miast konstrukcję rozebrano, a odnalezione macewy przeniesiono na bródzieński kirkut.
Podobnych historii jest więcej – w 2012 roku w związku z niskim poziomem wody Wisła odsłoniła fragmenty żydowskich nagrobków, które – prawdopodobnie zmieszane z gruzem pochodzącym z rozebranych dróg – służyły do umacniania brzegów. Nagrobne piaskowce wykorzystano także jako… krawężniki w warszawskim zoo. Dzięki staraniom Żydowskiego Instytutu Historycznego podczas remontu w 2007 roku zostały wydobyte i trafiły na żydowski cmentarz. Takie przykłady niewłaściwego wykorzystania nagrobków dokumentuje polski fotograf Łukasz Bagsik.
Wracając do projektu Projektu Matzeva – jest on realizowany pod patronatem Fundacji From The Depths, która działa w Polsce, Izraelu oraz USA. Partnerami projektu są Żydowski Instytut Historyczny oraz Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich. W zakresie konsultacji merytorycznej projekt wspiera Wydział Historyczny UW. W sierpniu zeszłego roku na Mazurach i Podlasiu odbyły się pilotażowe badania terenowe przy współpracy z pracownią skanerów 3D Instytutu Archeologii.
Grupa wolontariuszy oraz studentów odwiedziła ponad 20 miejscowości, w większości małych miasteczek. Szukali trochę po omacku, chodząc od drzwi do drzwi i pytając o zapomniane nagrobki, w miejscach gdzie dawniej znajdowały się duże skupiska mniejszości żydowskiej. Tak właśnie trafili do Filipowa, gdzie zapukali do domu państwa Wróblewskich. Otworzył im pan Kazimierz, siedemdziesięcioletni, emerytowany pasterz, nie miał wiedzy na temat żadnych żydowskich nagrobków. Ale jego żona zasugerowała, aby pokazać studentom coś, co być może ich zainteresuje – zwój pożółkłego papieru zapisanego po hebrajsku, który od blisko 75 lat leży w ich wersalce. Zwój okazał się być zabytkowym egzemplarzem Tory, który zostały ukryty w ich domu w 1939 roku. Polskiej rodzinie przekazał go ich sąsiad, rabin, tuż przed jego deportacją do Treblinki, zapowiadając, że zgłosi się po niego po swoim powrocie. Jak wiadomo, ani on, ani 280 innych Żydów do Filipowa nigdy nie powróciło.
– Odnalezienie Tory lub choćby jej najmniejszego fragmentu jest niezwykłym wydarzeniem. W judaizmie Tora posiada najwyższą wartość duchową oraz jest symbolem kontynuacji i przekazu pomiędzy pokoleniami. Tora odnaleziona w Filipowie zostanie po jej odrestaurowaniu przekazana na ręce Knesetu w uroczystej gali z udziałem polityków i ocalałych z Holokaustu z całego świata – mówi Jonny Daniels, prezes fundacji From The Depths, który osobiście odwiedził dom Wróblewskich.
Polska rodzina nie miała pojęcia, jak cenny artefakt jest w ich posiadaniu, przez co Tora została częściowo zniszczona. Daniels przy współpracy z brytyjskim rządem podjął się odrestaurowania księgi, w nietypowy sposób – brakujące wersy zostaną dopisane przez ocalałych z Holokaustu Żydów mieszkających w Wielkiej Brytanii.
– Jest to niezwykle wzruszające, że świetność zwoju zostanie przywrócona w tak piękny i symboliczny sposób – podkreśliła Karen Pollock, prezes Holocaust Educational Trust podczas uroczystości w brytyjskim ministerstwie spraw zagranicznych 26 marca.
– Oczywiście nie jestem Żydem, ale chciałbym zaakcentować, co to dla mnie znaczy. Naziści chcieli nie tylko eksterminacji Żydów. Chcieli zmieść z powierzchni ziemi jakąkolwiek pamięć o narodzie żydowskim. Dlatego każda litera w tym zwoju jest kolejnym zwycięstwem nad bestialstwem faszyzmu – dodał Sekretarz Stanu Eric Pickles
– To symbol triumfu, ponownie pokazujący zwycięstwo żydowskiego ducha nad tymi, którzy starali się nas zniszczyć. To także historia prawdziwego heroizmu tego niezwykłego polskiego pasterza – wtórował mu Daniels.
W swoim przemówieniu wspomniał również inną godną pamięci, historię rodziny Żabińskich, która ocaliła przed zagłada ok. 300 Żydów, ukrywając ich w warszawskim ZOO. Od soboty można zwiedzać willę Żabińskich, nowy obiekt muzealno-historyczny należący do Warszawskiego Szlaku Pianisty. Tematem zainteresowało się nawet Hollywood – planowany jest film z Jessicą Chastain w roli Antoniny Żabińskiej.
– Musimy pamiętać, że są na całym świecie dobrzy ludzie, których powinniśmy szanować i pamiętać o nich – podsumował Daniels w komentarzu dla „Dziennika Polskiego”.
Rola Polaków w ratowaniu Żydów podczas II wojny światowej jest nieoceniona. Nie wszyscy bowiem budowali ogrodzenia z żydowskich pamiątek, lecz niekiedy z narażeniem życia własnego i swoich rodzin pomagali, jak tylko potrafili. Tym bardziej szkoda, że na uroczystości w brytyjskim ministerstwie zabrało polskich dyplomatów. Nie dostali zaproszenia.
Tekst: Magdalena Grzymkowska
Fot. From The Depths