17 kwietnia 2015, 10:05 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Szańce przyjaźni

Z Robertem Glińskim, reżyserem filmu „Kamienie na szaniec”, który właśnie wchodzi do kin w Wielkiej Brytanii, rozmawia Magdalena Grzymkowska.

Robert Gliński / fot. Wikipedia
Robert Gliński / fot. Wikipedia

Na plakatach promocyjnych widzimy trzech głównych bohaterów powieści Aleksandra Kamińskiego. Tymczasem pan w filmie skupił się na pokazaniu historii Zośki i Rudego z pomięciem postaci Alka. Dlaczego?

– To pytanie często pada zwłaszcza ze strony młodzieży, ponieważ Alek jest bardzo charyzmatyczną postacią, która zapada w pamięć po lekturze książki. A powód jest pragmatyczny. Film musiał mieć mniej niż 2 godziny. W pierwszych wersjach scenariusza Alek był równorzędną postacią. Ale wtedy film miałby ponad 3 godziny. Niestety musieliśmy dokonać dramatycznych zmian. Ponieważ dla mnie centralnym wydarzeniem powieści jest aresztowanie i odbicie Rudego, którym dowodził Zośka, na tych dwóch bohaterach oparliśmy fabułę filmu. Dlatego w kolejnych wersjach scenariusza Alek stopniowo schodził na drugi plan. Dla mnie osobiście to fantastyczna postać i gdybym miał pieniądze, chętnie bym zrobił film tylko o nim. Był niezwykle odważny, wystarczy wspomnieć jego brawurowe odkręcenie tablicy na pomniku Kopernika, a jednocześnie należał do grupy harcerzy, którzy z nie chcieli strzelać do Niemców, nie chcieli zabijać.

Mówiąc o pana filmie, nie można nie odwołać się do innej próby adaptacji książki – filmu „Akcja pod Arsenałem” z 1977 roku.

– Oczywiście, oglądałem ten film i bardzo mi się podobał, ale był on zrobiony w stylu charakterystycznym dla estetyki tamtych czasów. Mój film jest spojrzeniem na te same wydarzenia prawie 40 lat później, ale różni się pod względem warsztatowym. Jest z pewnością bardziej dynamiczny, a moi bohaterowie są bardziej ludzcy.

Nie da się ukryć. W jednym z wywiadów powiedział pan, że „bohaterowie pomnikowi są nudni”. Czy właśnie uniknięciu nudy miały służyć sceny łóżkowe, których nie ma w książce?

– Chciałem pokazać, że to byli normalni chłopcy. Oni mieli dziewczyny, które w innych źródłach były wspominane. Jest przecież wiele zdjęć, Rudego z Monią, jak się przytulają. Widać na nich emocje. Radość życia. Młodzieńczą energię. Szkoda było mi pomijać ten wątek miłosny.

Jak przyjął pan decyzję o wycofaniu się ze współpracy przy filmie się prof. Grzegorza Nowika i Wojciecha Feleszki, wnuka Aleksandra Kamińskiego?

– To się często zdarza, że wizja, którą ma w tym przypadku spadkobierca praw i konsultant, rozmija się z wizją na ekranie. Ale to nie było tak, żeśmy w siebie rzucali kamieniami! Do tej pory ci panowie wypowiadają się i to nawet pozytywnie o filmie, ale mają pewne zastrzeżenia. Ciekawą rzeczą jest to, że „Akcja pod Arsenałem” też miała taki epizod. Aleksander Kamiński, który jeszcze wówczas żył i był konsultantem tego filmu, również się wycofał w trakcie produkcji.

Co chciał pan przekazać poprzez ten film młodym ludziom? Bo rozumiem, że to do nich chciał pan najbardziej trafić.

– Chciałem pokazać, że takie sprawy jak patriotyzm, ojczyzna czy wolność są to ważne tematy do dyskusji, że stanowią fundament naszej tożsamości. Zwłaszcza że historia ciągle szykuje nam niespodzianki, tutaj nawiązuję do sytuacji za wschodnią granicą Polski, więc musimy się cały czas zastanawiać nad swoją postawą.

Czy taki sam przekaz ma pan dla widzów w Wielkiej Brytanii?

– Anglicy są dość daleko od tych spraw, które w Polsce są obiektem żywej dyskusji. Ale myślę, że młodzi ludzie, którzy walczą o wolność dla swojego przyjaciela, to jest to aksjomat moralny, który funkcjonuje w każdej kulturze. Na tym samym motywie przecież opiera się też kino amerykańskie, western, współczesny film akcji. Myślę, że jeżeli chodzi o widownię anglosaską tego typu sprzężenie będzie najbardziej odpowiednie.

Czyli „Kamienie na szaniec” Roberta Glińskiego pełnią bardziej funkcję moralizatorską, a nie promowania historii Polski za granicą?

– Powiedziałbym – obie. Trudno mówić o wartościach uniwersalnych w sensie ogólnym. Zawsze trzeba się odnieść do szczegółu. I mamy tu taką szczególną sytuację: aresztowania, gestapo, Państwo Podziemne… To są szczegóły historyczne będące tłem do spraw ogólnoludzkich. I jak dla niektórych skomplikowana historia Polski może wydać się niezrozumiała, tak wierzę, że te wartości będą absolutnie czytelne.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_