Według najnowszego sondażu Paweł Kukiz wyprzedza Magdalenę Ogórek – na piosenkarza, którzy wziął się za politykę chciałoby zagłosować 6% Polaków. W wyścigu o fotel prezydenta RP Janusz Korwin-Mikke, który w ostatni weekend spotkał się z Polonią w Londynie, spadł na 5. miejsce.
Kukiz też spotkał się z wyborcami na emigracji. Spotkanie odbyło się tydzień wcześniej, niż jego bezfrakcyjnego kolegi, o którym, nota bene, zawsze wypowiada się bardzo ciepło. Ale pod płaszczykiem tej sympatii w imię wspólnej idei Kukiz zabiega o głosy niezadowolonych, podkradając elektorat KORWiNa.
Spotkanie z londyńskimi wyborcami miało miejsce w Belvedere na Acton, bo, jak Kukiz nie omieszkał wytknąć: „MSZ ma pieniądze na kampanię ‘Spring into’, z której śmieją się na całym świecie, a my musimy spotykać się w pubie”. Faktycznie kandydat na prezydenta przyszedł jak do pubu. Jeansy, T-shirt, ręce w kieszeni. Mikrofon trzymał w charakterystycznej pozie znanej z koncertu Piersi. Ale nie o funkcję reprezentatywną tu chodzi.
– Ja nie jestem od reprezentowania, tylko zabrania władzy tym bandziorom. Jako prezydent nie chcę chodzić w ładnych garniturach, tylko bronić praw obywateli – grzmiał przy gromkich okrzykach z sali.
Kukiz nie przyjechał tu, aby namawiać, żeby Polonia głosowała na niego, ale żeby odwieść od głosowania na „partyjniaków”.
– Widzieliście ręce tych polityków? Moje dzieci mają bardziej spracowane. Zadzwońcie do rodziców, rodzeństwa, powiedzcie: nie głosujcie na ludzi, którzy doprowadzili do waszego wyjazdu – apelował.
Program polityczny Kukiza składa się z jednego postulatu – zmiany ordynacji wyborczej na jednomandatowe okręgi wyborcze.
– W Wielkiej Brytanii są okręgi jednomandatowe, ludzie mają wpływ na życie. W Polsce mała grupa polityków trzyma za mordę resztę. Nie może być tak, że politycy są nierobami, za których my płacimy – tak jest w obecnej partiokracji. Ten system musi runąć. W normalnym świecie nie chciałbym być prezydentem, pisałbym piosenki. To jest dużo bardziej opłacalne zajęcie – mówił.
W pozostałych kwestiach prezydent Kukiz nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Zapytany o politykę rodzinną, odpowiada, że rodziny powinny pracować, a nie otrzymywać zasiłki. Analogia do prześmiewczej piosenki jego autorstwa „Powróćże komuno” jest ewidentna.
W sprawie kary śmierci za to ma już wypracowane stanowisko – jest przeciwny.
– Brat Szechtera (Michnika), ten bandyta, bydlak, siedzi w Szwecji i ryby łapie. Wolałbym go przywieźć do Polski i osądzić, a nie pozwolić mu uciec, jak z głosami takich jak Niesiołowski – podkreślał.
Pada pytanie o pogrzeb Jaruzelskiego, Kukiz ripostuje, cytując „Wróżbę” Kaczmarskiego: „Kary nie będzie dla przeciętnych drani i lud ofiary złoży nadaremnie. Morderców będą grzebać z honorami, na bruku ulic nędza się wylęgnie.” Sala wiwatuje, 200 osób wstaje, zaczyna śpiewać hymn narodowy, jako znak poparcia dla Kukiza.
Kim są potencjalni wyborcy Kukiza, entuzjaści populistycznych haseł? Bo przecież prezydent nie ma władzy zmienić ordynacji wyborczej… To ludzie młodzi, kilka lat w Wielkiej Brytanii. Antyklerykalni, antypisowscy, anty PO. Którzy wyjechali z Polski, bo są wściekli. Na podatki zjadające ich działalności gospodarcze, na wieczne przepychanki polityków, na przaśność i bylejakość, pokłosie poprzedniej epoki. Wściekają się na Polskę, ale jednocześnie Polskę kochają. Mają prawo krytykować, bo już nie są stamtąd, a być patriotą na odległość jest łatwo. „Mamy wracać?” – pytają.
– Nie, po co? Płacić haracz, utrzymywać tych bandziorów? Nie wracajcie, noście Polskę w sercach, róbcie to co robicie, bierzcie udział w wyborach samorządowych w Wielkiej Brytanii, nie patrzcie w lewo czy w prawo. Jeśli ordynacji, systemu, nie uda się walnąć w ciągu dwóch lat, sam będę pierwszym, który spakuje dzieciom walizki – odpiera radykalnie kandydat na prezydenta.
Kukiz nie przebiera w słowach. Jego zdaniem Bronisław Komorowski jako głowa państwa robi to, co mu każe Angela Merkel. Uważa też, że generał Sławomir Petelicki strzelił do siebie sam, ale broń nabiło mu biuro prasowe rządu. Że nowy system jest gorszy od komunizmu. Że Polską rządzą agenci, ale nie „nasi”, tylko zagraniczni. Że 80% mediów jest w obcych rękach, że system emerytalny jest fikcyjny, że Hofman to złodziej. Kwaśniewskiego, Geremka, Michnika nazywa funkcjonariuszami systemu. Tuska – agentem niemieckim. Kukiz wzywa do rewolucji, także siłą, jeśli to będzie konieczne.
– Powinniśmy działać jak Państwo Podziemne i jak przyjdzie czas, odzyskać Polskę dla obywateli. Trzeba rozpieprzyć ten system – agituje. Ludzie to podchwytują i wiwatują. Nie tylko ci zgromadzeni w londyńskim pubie.
Jednak Paweł Kukiz jako prezydent, czy tego chce, czy nie chce, będzie musiał kiedyś założyć koszulę i krawat. Ściskać dłonie osób, z których poglądami się nie zgadza. Czy wtedy dalej będzie tym samym człowiekiem? Po tych wyborach raczej się o tym nie przekonamy. Ale nic straconego. Za rogiem wybory parlamentarne. Kukiz już zapowiedział, że weźmie w nich udział.
Tekst i fot. Magdalena Grzymkowska