02 czerwca 2015, 12:20 | Autor: Piotr Gulbicki
Kiedy spadną aureole

– Znakomicie mieli się w czasach komunizmu, ale i w III RP nie mogą narzekać. Przedstawiciele dawnych służb specjalnych to faktyczni beneficjenci okrągłego stołu, prawdziwi baronowie nowych czasów – mówi Dorota Kania. Dziennikarka gościła w Londynie, gdzie spotkała się z Polonią, promując książkę „Resortowe dzieci. Służby”.

Prawie 1000 stron. Nazwiska, daty, liczby, dokumenty. I historie rodzinnych dynastii, dla których zmiana systemu oznaczała nowe otwarcie. Podczas gdy miliony Polaków nie ma pracy, bądź żyje na granicy ubóstwa, a inni emigrują za chlebem za granicę, resortowe dzieci mają się świetnie.

Demony przeszłości

– Pieniądze, władza, znajomości, dostęp do tajnych informacji. To wszystko sprawia, że tajne służby są faktycznie państwem w państwie – mówi Dorota Kania, której najnowsza książka napisana wspólnie z dr. Jerzym Targalskim oraz Maciejem Maroszem stała się prawdziwym hitem. W ciągu kilku dni sprzedano ponad 60 tys. egzemplarzy, wiadomo, że potrzebny będzie dodruk. To druga pozycja z tej serii. W ubiegłym roku autorzy wzięli pod lupę resortowe kariery rodzinnych klanów w mediach, a w przyszłości planują prześwietlić polityków, biznesmenów oraz naukowców.

Dorota Kania zapowiada publikację kolejnych książek z „resortowej” serii
Dorota Kania zapowiada publikację kolejnych książek z „resortowej” serii
– Pomysł zrodził się wiele lat temu, kiedy szef Instytutu Pamięci Narodowej prof. Janusz Kurtyka udostępnił badaczom dostęp do archiwów tej instytucji. Na tematy związane ze służbami i patologiami III RP pisałam artykuły we Wprost i Gazecie Polskiej, obecna książka jest podsumowaniem tego zagadnienia – mówi prelegentka, dodając, że mimo iż minęło ponad ćwierć wieku III RP, front antylustracyjny trzyma się mocno. Pod koniec lat 80. ubiegłego stulecia komuniści zaczęli niszczyć archiwa bezpieki, proceder trwał w najlepsze również w okresie rządów pierwszego pookrągłostołowego premiera Tadeusza Mazowieckiego. Dokumenty brakowano na masową skalę, jednak ich kopie – sfotografowane, zdigitalizowane, zachowane na nośnikach pamięci – istnieją do dziś, stanowiąc dla ich właścicieli gwarancję utrzymania wpływów. Bo że tzw. demokratyczna opozycja była przesiąknięta agenturą, a wiele karier i tzw. autorytetów moralnych sztucznie wypromowano, wiadomo nie od dziś. Znamienne w tym kontekście są słowa gen. Wojciecha Jaruzelskiego, który w przypływie szczerości zakomunikował, że w przypadku prób rozliczenia komunistów spadną aureole.

W 1990 roku przez ponad dwa miesiące w archiwach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych urzędowała tzw. komisja Michnika, w której oprócz redaktora naczelnego Gazety Wyborczej byli Bogdan Kroll oraz profesorowie – Andrzej Ajnenkiel i Jerzy Holzer. Ten ostatni, jak się później okazało, figurował w dokumentach jako tajny współpracownik SB. Przez kolejne lata przeciwnicy lustracji twierdzili, że wywlekanie kompromitujących materiałów na światło dzienne niczemu nie służy, strasząc fałszywkami i odgrzewaniem demonów przeszłości.

Wierzchołek góry lodowej

– Zakres i skala przeprowadzonej kwerendy do drugiego tomu „Resortowych dzieci” robią na mnie, historyku, spore wrażenie. To, co jest niewykonalne dla badaczy, okazuje się możliwe dla trojga publicystów z których tylko jeden jest naukowcem [dr Targalski – przyp. PG]. Im więcej kolejnych części „Resortowych dzieci”, tym szerszy margines naszej wolności, bo przecież fundamentem systemu III RP jest chęć ukrycia prawdy i zakulisowych interesów ludzi tajnych służb – pisze we wstępie do książki prof. Sławomir Cenckiewicz.

Jakie to interesy? Różne, bo dawni bezpieczniacy usadowili się w strategicznych dziedzinach życia, stając się faktycznymi animatorami III RP. Resorty siłowe, polityka, sądownictwo, biznes…

– Podejrzane przedsięwzięcia, szemrane spółki, przez które drenowano grube miliony, sfingowane przetargi na największe inwestycje. Ludzie służb bądź ich agenci założyli szereg firm i fundacji żerujących na polskim państwie – mówi Dorota Kania i podkreśla, że afera FOZZ to tylko wierzchołek góry lodowej. Takie sprawy jak uniewinnienie przyłapanej na korupcji posłanki Beaty Sawickiej czy wyrok więzienia dla walczącego z patologiami szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego wpisują się w tę układankę.

Platforma generała

– Dziś większość bohaterów naszej książki prowadzi beztroskie życie. To etatowi komentatorzy polskiej rzeczywistości, często goszczący w mediach, kreowani na ekspertów. Mają wysokie emerytury, chwalą obecny system – piszą autorzy „Resortowych dzieci”, przypominając jak gen. Gromosław Czempiński publicznie chwalił się, że z pomocą swoich kolegów założył Platformę Obywatelską. Jego ojciec w PRL był milicjantem, a on sam oficerem wywiadu. W III RP stanął na czele Urzędu Ochrony Państwa.

Chętnych do posłuchania współautorki „Resortowych dzieci” nie brakowało
Chętnych do posłuchania współautorki „Resortowych dzieci” nie brakowało
Równie błyskotliwa kariera stała się udziałem przyjaciela Czempińskiego gen. Sławomira Petelickiego. W czasie wojny jego ojciec został przeszkolony przez Sowietów i zrzucony jako spadochroniarz na Kielecczyznę, gdzie miał zwalczać żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Sam Sławomir w okresie Polski Ludowej służył w wywiadzie, a jednocześnie wyróżniał się w zwalczaniu opozycji, dlatego w 1986 roku dostał zakaz wjazdu na teren Wielkiej Brytanii. Mimo to po upadku komunizmu został dowódcą jednostki specjalnej GROM. Petelicki w 2012 roku rzekomo popełnił samobójstwo, chociaż, jak podkreśla Kania, jest wiele poszlak kwestionujących tę wersję.

Inny generał o komunistycznym rodowodzie, Marek Dukaczewski, w opinii autorów książki jest symbolem Wojskowych Służb Informacyjnych. Jego dziadek działał w Polskiej Partii Robotniczej, ojciec w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, a on sam jeszcze w PRL-u, po przeszkoleniu w ZSRR, w wywiadzie wojskowym. W nowej Polsce został szefem WSI.

Kret w Watykanie

Sala Malinowa Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego, niedzielny wieczór. Spotkanie z Dorotą Kanią, zorganizowane przez Elżbietę Listoś z Centralnego Koła Członków Indywidualnych, przy współpracy z Radiem Nowy Polski Show oraz Polską Grupą Londyn, wypełniło pomieszczenie niemal do ostatniego miejsca. Najpierw wykład, potem pytania.

Prelegentka podkreśla, że najwięcej osób podejrzanych o złożenie fałszywego oświadczenia lustracyjnego pracuje w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Nieprzypadkowo. Znamienny jest tu przypadek Tomasza Turowskiego, w III RP dyplomaty, który był na lotnisku w Smoleńsku feralnego 10 kwietnia 2010 roku i miał witać polską delegację z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Wcześniej tenże Turowski był pracownikiem wywiadu PRL, kretem ulokowanym w Watykanie.

Na tym samym kierunku działał również inny obecnie dyżurny ekspert mainstreamowych mediów płk Aleksander Makowski.

– Zainteresowałam się nim po tym, jak znalazłam informację, że zgłosił się do polskich władz oferując wskazanie kryjówki poszukiwanego wówczas Osamy bin Ladena, za co miał otrzymać 300 tys. dolarów – opowiada Kania i podkreśla, że ojciec Makowskiego został przeszkolony przez NKWD w Kujbyszewie. Po wojnie pracował jako dyplomata, a w 1949 roku trafił do ambasady PRL w Londynie, dzięki czemu jego syn zdobył staranne wykształcenie, m.in. studiował na Harvardzie.

Aleksander Makowski jako jedyny z głównych bohaterów książki nie przeszedł do służb specjalnych III RP. Jego podanie zostało odrzucone przez komisję weryfikacyjną, gdyż w poprzednim ustroju zajmował się inwigilacją Kościoła katolickiego – prowadził m.in. agenturę wokół założyciela Ruchu Światło-Życie księdza Franciszka Blachnickiego, a jako dyplomata w Rzymie rozpracowywał środowisko tamtejszych duchownych. Mimo tego w nowej Polsce nie może narzekać – był np. współpracownikiem Rudolfa Skowrońskiego, założyciela i prezesa firmy Inter Commerce. Tej samej, o której w kontekście lądowania talibów w Klewkach w swoim słynnym przemówieniu sejmowym mówił Andrzej Lepper. Szefa Samoobrony wyśmiano, media nie zostawiły na nim suchej nitki, tymczasem po kilku latach okazało się, że to prawda. Chodziło m.in. o przemyt i handel szmaragdami. Rudolf Skowroński jest poszukiwany listem gończym do dziś…

Tekst i fot. Piotr Gulbicki

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Piotr Gulbicki

komentarze (0)

_