Zwolennicy edukacji domowej dowodzą, że pozwala ona rozwijać zdolności dziecka bez zniechęcania do przyswajania wiedzy. Jednak taka forma nauczania niesie ze sobą również pewne niebezpieczeństwa. Dzięki projektowi Libratus rodzice i uczniowie, którym zależy na kontynuowaniu edukacji w języku polskim mogą się przekonać, czy taki system jest dla nich odpowiedni.
Projekt edukacyjny pod nazwą „Polskie Szkoły Internetowe Libratus” powstał z inicjatywy szkół podstawowych i gimnazjów z całej Polski, których dyrektorzy dostrzegli problem w dostępie do polskiej edukacji za granicą na wysokim poziomie.
– Rodzice, wyjeżdżając za granicę, prosili szkołę o pomoc w nauce według polskiego programu, tak aby powrót po kilku latach odbył się z jak najmniejszą szkodą dla dziecka. Początkowo szkoły starały się pomagać dzieciom i ich rodzicom za pośrednictwem korespondencji e-mail. Z czasem jednak skala problemu przerosła możliwości nauczycieli, więc pomyślano o stworzeniu profesjonalnej platformy edukacyjnej dostępnej przez internet – tłumaczy początki działalności Anna Małota z PSI Libratus.
Systematyczność kluczem do sukcesu
Bazowym założenie projektu było to, aby młodzi emigranci mogli uczestniczyć w polskim systemie oświaty. Na platformie zamieszczone są scenariusze i repetytoria oraz inne materiały edukacyjne dla dzieci, które realizują program w trybie nauczania domowego, w którym to rodzic staje się dla nich nauczycielem. Oprócz wytycznych dla opiekunów, na platformie Libratus znajdują się też porady dotyczące pracy z dzieckiem oraz interaktywne materiały skierowane do najmłodszych – dopasowane do wieku edukacyjne gry i zabawy. Nie da się jednak ukryć, że z tą formą nauczania wiąże się pewne ryzyko. Największym wyzwaniem jest systematyczność.
– Dzieci uczestniczące w projekcie mają bardzo wiele obowiązków. Szkoła zagraniczna, polska szkoła realizowana wraz z projektem, zajęcia dodatkowe, często dzieci uczęszczają także do szkół sobotnich. Czasu na wspólną naukę jest niewiele – przyznaje Anna Małota.
– Program jest ukierunkowany na dzieci samodzielne, chętne do aktywnej pracy, potrafiące wygospodarować i poświęcić wolny czas. Dzieci ogólnie zdolne radzą sobie zdecydowanie lepiej z opanowaniem programu dwóch szkół jednocześnie – zaznacza dyrektor Marta Czauderna ze Szkoły Podstawowej nr 10 Towarzystwa Szkolnego im. M. Reja w Bielsku-Białej. Ale chociaż o właśnie na rodzicach spoczywa największa odpowiedzialność za edukację swoich pociech, mogą oni liczyć wsparcie nauczycieli.
– Raz w tygodniu, w weekendy organizowane są tzw. webinaria, czyli lekcje online przeniesione ze szkolnej ławki do internetu. Są to spotkania na żywo, w trakcie których nauczyciel podsumowuje dany tydzień nauki. Jest to świetna okazja do zadawania pytań dotyczących napotkanych problemów. Każde tego typu spotkanie jest nagrywane i zamieszczane na platformie, aby rodzice mogli później do niego wrócić – informuje Anna Małota.
Rodzic i nauczyciel w jednej osobie
Inną kwestią jest zaangażowanie emocjonalne rodziców, którzy nie zawsze potrafią być obiektywni.
– To rzeczywiście może utrudniać pracę, szczególnie w przypadkach jeśli dziecko jest negatywnie nastawione do nauki, ale z drugiej strony może ją także ułatwić, ponieważ rodzic dobrze zna dziecko, wie w jakim tempie lubi ono pracować, jakie zagadnienia są dla niego ciekawsze, a jakie mniej. Może podejść do dziecka indywidualnie, czego nie osiągnie się w szkole – podkreśla przedstawicielka projektu.
– My z żoną jesteśmy obiektywni, gdyż uważamy, że jest to jedyna droga, by nasza córka zdobywała systematycznie wiedzę i pięła się po szczeblach nauki – odpiera Bartosz Romanek, tata uczestniczącej w projekcie Zuzi.
Z drugiej strony mówi się o zatracaniu u dzieci kontaktów z rówieśnikami, od których, poprzez zdrową rywalizację, uczą się najszybciej. Dlatego Libratus współpracuje również ze szkołami sobotnimi.
– Organizowane są tam różne pikniki, spotkania okolicznościowe, celebrowane są święta, dzieci wspólnie się bawią i pracują. Nasz projekt nie zrealizuje tych celów tak dobrze jak te placówki. Mając to na uwadze, staramy się nawiązywać z nimi współpracę, abyśmy wspólnie mogli stworzyć jeszcze bardziej wartościowe warunki nauki i rozwoju tych dzieci – akcentuje Małota, dodając, że nauczyciele także mogą korzystać z pomocy naukowych dostępnych na platformie.
– Projekt otrzymuje ogromne wsparcie od organizacji polonijnych. Współpracujemy z polskimi ambasadami, polskimi parafiami i szkołami sobotnimi. Projekt wspiera Polskie Szkoły Sobotnie na całym świecie, dając możliwość nauczania dzieci zgodnie z pełną podstawą programową – wyjaśnia Anna Małota.
Grunt to motywacja
Wszystkie materiały zawarte na stronie internetowej są zgodne z sylabusem ministerstwa edukacji, a na koniec roku uczestnicy projektu przystępują do egzaminu i otrzymują państwowe świadectwo – takie samo jak uczniowie w Polsce.
– Egzaminy co do zasady odbywają się w Polsce, jednakże z racji tego, że w Wielkiej Brytanii mamy bardzo wielu uczniów, zorganizujemy je także poza granicami kraju. W tym roku odbyły się one w Londynie oraz w Hull, jak również w Hiszpanii (Madryt), Niemczech (Neuzelle). W samej Wielkiej Brytanii w tym roku do egzaminu przystąpiło kilkuset uczniów –podkreśla Anna Małota.
Ale czy rzeczywiście dzieci odbierające taką edukację są dobrze do nich przygotowane?
– Jeżeli faktycznie pracowały samodzielnie w domu i uczestniczyły w webinariach, to w większości przypadków ich umiejętności i wiedzę można określić jako równoważną z tymi, które uczęszczały do szkoły – stwierdza Marta Czauderna.
Jak się okazuje, najwięcej problemów uczniowie mają z historią. – Zakres materiału przewidziany w naszej podstawie programowej znacznie różni się i jest obszerniejszy niż w krajach, w których się uczą. Ponieważ na ogół posiadają oni zdolność logicznego myślenia i kojarzenia faktów, to radzą sobie z testami, chociaż ze znacznie słabszymi wynikami niż z pozostałych przedmiotów – mówi dyrektor szkoły w Bielsku-Białej.
– Jednak w większości przypadków dzieci są dobrze przygotowane i zmotywowane do egzaminu, a najlepsze wyniki osiągają uczniowie klas młodszych – podsumowuje.
Pomiędzy bajką a spacerem
W roku szkolnym 2009/2010 odbył się pilotaż projektu, w którym uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Pierwszy rok szkolny 2010/2011 zakończył się dużym sukcesem, a w kolejnych latach kontynuowano rozwój projektu, który w chwili obecnej zrzesza ponad 100 szkół w całej Polsce. W tym roku uczestników programu było 3 tysiące. Utrzymuje się też tendencja wzrostowa w zapisywaniu jak i przystępowaniu dzieci do egzaminu, co oznacza, że jest popyt na taką formę edukacji.
– Myślę, ze kluczowa jest chęć zaangażowania się dziecka w zdobywanie wiedzy. Indywidualna nauka pozwala dziecku lepiej się skoncentrować na nauce, a cała uwaga rodzica-nauczyciela jest poświęcona jednemu dziecku. To pozwala szybko wyłapać problem i równie szybko go rozwiązać – mówi Bartosz Romanek.
Rodzice bardzo sobie chwalą wygodę takiego rozwiązania: możliwość darmowego wypożyczenia książek z „Libratusa” oraz oszczędność czasu.
– Nasza córka uczy się głównie weekendami, bardzo rzadko udaje się znaleźć czas w tygodniu, ze względu na szkołę angielską i bardzo dużo zajęć pozalekcyjnych. Fakt, że nie trzeba nigdzie iść ma także niebagatelne znaczenie. Otwiera się laptopa i realizuje kolejny zakres materiału. Jest to olbrzymia zaleta – kwituje tata Zuzi.
Magdalena Grzymkowska