Kasia Kokowska to manager centrum badawczego na Uniwersytecie Edynburskim, a z wykształcenia magister dziennikarstwa i komunikacji społecznej. – Piszę, odkąd nauczyłam się pisać, ale rzadko publikuję. Natomiast to co opublikowano, to najczęściej literatura faktu. Choć piszę głównie prozę. Ale czasem niechcący urodzę wiersz – mówi o sobie.
Zaś Maciej Lewandowski z Dundee to web designer i web developer, z wykształcenia nauczyciel wychowania fizycznego. – Jestem blogerem – było ,nie było, wygrałem konkurs blogowy – a także budowniczym, administratorem i redaktorem stron internetowych. Próbuję być pisarzem i reporterem. Może jeszcze kiedyś będę – wyznaje autor uznanego serwisu LekturyReportera.plKasia Kulikowska mieszka w Aberdeen. Od poniedziałku do piątku jest specjalistą ds. kadr i płac.
– Jako nastolatka pisywałam teksty dla kapeli rockowej, ale tak naprawdę to zaczęłam pisać 6 lat temu, na blogu – wspomina.
Jest też Damian Świątek, mechanik maszyn, aspirujący do miana satyryka, prozaika i poety. Zuzanna Rybak przygotowująca się do podjęcia studiów. Dorota Peszkowska, tłumaczka i dziennikarka. Mariusz Kutka, ekonomista i politolog. I wielu innych, których połączyła wspólna pasja – Pisanie. Przez duże „P”.
Z miłości do literatury
Interaktywny Salon Piszących w Szkocji jest to wolontariacki projekt, którym zarządza trójka mieszkańców Edynburga – Kasia Kokowska oraz Wojtek i Magda Nowakowie. – Jednocześnie jesteśmy zarządem małej community group powołanej w zasadzie tylko i wyłącznie do prowadzenia projektu jakim jest Salon – ale to w sumie jest biurokratyczny szczegół, jakoś to musieliśmy legalnie zorganizować. Decyzje podejmujemy kolegialnie jak również często zasięgamy opinii innych członków salonu, szczególnie w kwestii warsztatów, spotkań – tłumaczy Kasia Kokowska, która jest w ramach tej struktury koordynatorem.
– Jeśli jest taka potrzeba, to się dzielimy konkretnymi zadaniami. Najczęściej wykonaniem projektu zajmuje się nasza trójka, choć zdarza się, że pozostali salonowicze się włączają, na przykład roznoszą ulotki. Codzienna robota, szczególnie papierkowa, należy do mnie, ale zdecydowanie nie dałabym rady bez pomocy merytorycznej Wojtka oraz pomocy Magdy i Wojtka w opiece nad autorami – dodaje.
Salon jest platformą spotkań: czasem formalnych, zwykle mniej, raczej nieregularnych. Miłośnicy literatury rozmawiają tam tekstach swoich, bądź cudzych, wymieniają się poglądami, pożyczają sobie książki, organizują warsztaty tematyczne, na których się dokształcają. Pielęgnują mowę ojczystą, z którą pracując i żyjąc na Wyspach, nie mają na co dzień do czynienia. – Przykładowe tematy zajęć warsztatowych to na przykład rodzaje narracji czy interpunkcja w poezji. Czasem się promujemy, organizując tzw. dżemy poetyckie. Czasem bierzemy udział w większych projektach. np. wystawa Quality of Everyday Life w Summerhall w październiku 2013. – opowiada kierowniczka salonu.
Członkowie grupy realizują zadania pisarskie, w których mierzą się z zaproponowanym tematem, bawią się formą. Tematy zadań wykluwają się przypadkowo, w trakcie dyskusji, jeśli grupa czuje, że jakiś konkretny zakres tematyczny jest interesujący lub zwyczajnie w związku z porą roku lub jakimś wydarzeniem. –Tak było w przypadku z motywem „przesilenia”. Czasem zadania nie mają tematu, teksty muszą natomiast mieć konkretną formę (ostatnio np. ćwiczyliśmy pisanie flash fiction). Częstotliwość zadań i warsztatów zależy od… wolnego czasu organizujących oraz siły przebicia biorących udział. Raz na jakiś czas cierpimy na grupową blokadę twórczą i wtedy tylko wspólnie narzekamy na brak weny – przyznaje Kokowska.
– Organizujemy też imprezy z pogranicza literatury i teatru np. Zadymka Literacka, Opary Absurdu. Zawsze staramy się, by te spotkania miały jakiś walor edukacyjny, żeby uczestnicy wynieśli z nich kilka nowych wiadomości z dziedziny historii, teorii literatury czy stylistyki – podkreśla Wojtek Nowak.
Piszący piszącym
W ramach salonu odbywają się też spotkania autorskie – z pisarzami, poetami, dziennikarzami – m.in. Olga Tokarczuk, Pawłem Huelle, Adamem Michnikiem, Witoldem Szabłowskim,Tadeuszem Dąbrowskim, Ewą Lipską czy Tomaszem Różyckim. – Zdarzyło się kilkukrotnie, że skorzystaliśmy z obecności polskich autorów na Edinburgh International Book Festival i zorganizowaliśmy osobne spotkanie z Polonią w języku polskim. Jedni sami chcą się spotkać, innych zapytaliśmy – mówi Nowak.
– W pewnym sensie podbieramy autorów festiwalowi, ale robimy to w dobrej wierze: chcemy umożliwić polskim czytelnikom, którzy z reguły wiedzą o autorze więcej niż czytelnicy brytyjscy i mają dostęp do większej ilości tytułów, innego rodzaju spotkanie niż to na festiwalu książki – akcentuje.
Interaktywny Salon Piszących w Szkocji współpracuje z Instytutem Kultury Polskiej w Londynie, a lokalnie ze Scottish Poetry Library, z którą w listopadzie 2014 zorganizowano pierwszy program międzynarodowej rezydencji poetyckiej, na którą z Polski przyjechał poeta Maciej Woźniak. Stałym współpracownikiem jest też księgarnia Word Power Books, w której odbywa się większość spotkań. – W 2012 roku zaproszony przez nas autor – poeta Tadeusz Dąbrowski – wziął udział w Edinburgh Book Fringe organizowanym przez Word Power Books – dodaje Wojtek.
Kasi trudno wskazać jedno wydarzenie, które byłoby dla niej szczególnie ważne czy wyjątkowo udane. – Dla mnie osobiście to chyba obydwa spotkania z Jackiem Dehnelem, bo to jeden z moich ulubiony autorów – odpowiada po chwili zastanowienia. – To fantastyczne przeżycie prowadzić takie spotkanie, tym bardziej, że autor opowiada arcyciekawe historie ze swadą i w niepowtarzalnej atmosferze. Pod względem organizacyjnym, technicznym i artystycznym natomiast, najbardziej udało nam się spotkanie z Ewą Lipską w Summerhallu w maju 2014. Nie było spotkania, z którego nie byłabym zadowolona, każde było niepowtarzalne – nie pamiętam też niezadowolonego autora, chyba, że tak dobrze się maskował – śmieje się.Każdy coś wnosi
Zamknięta grupa na facebooku, będąca forum wymiany opinii i kanałem informacyjnym dla członków salonu liczy 16 osób, ale, jak dowodzą przedstawiciele społeczności, przez szereg lat jej istnienia przewinęło się co najmniej drugie tyle. – Nie ma stałej liczby członków, nie wydajemy legitymacji i nie sprawdzamy obecności. Przynależność jest absolutnie dowolna i fakt, że się jest członkiem, nie zobowiązuje do udziału w organizowanych wydarzeniach – informuje koordynatorka projektu.
Nie ma też żadnych narzuconych wymogów, aby stać się częścią salonu. – Z reguły prosimy tylko o próbkę tekstu. Członkowie próbkę czytają i wspólnie dyskutują, czy autor do naszej grupy przystaje. Chodzi głównie o to, że ponieważ Salon jest grupą samokształcącą się, każdy powinien coś do grupy wnieść. Cenimy zmysł krytyczny, dobry słuch literacki i oczytanie, ale przyjmujemy też nieoszlifowane diamenty, które wniosą do grupy świeżość i entuzjazm. Nie ma reguły, raczej intuicja istniejącej grupy – deklaruje.
Jeżeli chodzi o plany na najbliższą przyszłość – 30 czerwca będzie miało miejsce spotkanie z Mariuszem Szczygłem i tłumaczką Antonią Lloyd-Jones. Wkrótce odbędą się też kolejne warsztaty. W tym roku salon obchodzi swoje 5-lecie.
– Nie planowaliśmy oficjalnych obchodów jubileuszu, ale pewnie jesienią zorganizujemy nasz niezupełnie-doroczny zlot, bowiem członkowie salonu są rozsiani po Szkocji, więc będzie to okazja, żeby się spotkać w jednym miejscu – podsumowuje Kokowska.
Tekst: Magdalena Grzymkowska