Pierwszy mieszkaniec Greys Court, Anchetil de Greye przypłynął na Wyspy z Williamem Zwycięzcą. Zanim zabrał się za wojaczkę czerpał zyski z rodzinnego interesu: wydobycia i sprzedaży wapna. Nic też dziwnego, że na swoją nową siedzibę na emigracji wybrał okolicę bogatą w ten surowiec. Osiedlił się wśród łagodnych wzgórz Chiltern, zbudował dom, i dalej służył królowi, który wówczas stał się władcą Anglii.
Bezkonkurencyjna księga
William Zwycięzca (The Conqueror) spędzał święta Bożego Narodzenia roku 1085 w Gloucester. Przy kominku rozmyślał o swoim nowym państwie i doszedł do wniosku, że właściwie nie wie z czego jego nowe włości się składają. Kim są nowi poddani i jakie są ich, czyli też i jego, majątki. Wpadł wtedy na pomysł pierwszego „spisu powszechnego”. Rozesłał swych wasali do najdalszych zakątków Anglii, by przywieźli mu wszelkie informacje dotyczące majątków ziemskich. Tak powstała Domesday Book. To największe źródło, z którego do dziś dzień czerpią historycy i ekonomiści badający rozwój Anglii. Przez stulecia był to niepodważalny dokument używany we wszelkich sporach sądowych i przez stulecia nie podjęto spisu na taką skalę, aż do roku 1873.
Greys Court znalazł się w Domesday Book w roku 1086. Potomkowie Anchetila de Greye wiernie służyli kolejnym królom. W roku 1347 wzniesiono na zamku wieżę fortyfikacyjną, która stoi po dziś dzień wśród ruin średniowiecznego zamku. Posiadłość przeszła jako posag panny Grey w ręce Francisa Lovell. W roku 1485 ten poróżnił się z królem Henrykiem VII i rodowa siedziba została skonfiskowana. Król postanowił nagrodzić odebranym dworem wierniejszego sługę i Greys Court został „wynajęty” Robertowi Knollys w roku 1514 za cenę… jednej czerwonej róży darowanej w pełni lata.Rodzina Knollys zajmowała dwór do roku 1688. Potem Greys Court został sprzedany. Kolejnymi właścicielami była rodzina Stapleton. Ich majątek pochodził z plantacji trzciny cukrowej w ówczesnych koloniach. Thomas Stapleton przejął majątek po ojcu w wieku… 12 lat. I od tego momentu zaczął swoją bujną młodość, którą spędził w towarzystwie równego sobie utracjusza i hulaki w osobie kuzyna Francisa Dashwood. Ten ostatni był założycielem niesławnego klubu Hell-Fire (czyli Ognia Piekielnego). Klub zbierał się w West Wycombe w jaskiniach, gdzie podobno odbywały się orgie i satanistyczne obrzędy. Na szczęście Thomas Stapleton ustatkował się przy swej małżonce Mary Fane. Od roku ślubu młodej pary (1756) zaczęto prace renowacyjne we dworze. To z tego okresu pochodzą przepiękne i wyjątkowo bogate stiuki na sufitach. Zbudowano wtedy też pseudo-gotycką mleczarnię, a w ruiny średniowiecznego zamku z wieżą obronną, wkomponowano ogród.
Pani Porządkowa
W roku 1935 dwór zakupiła pani Evelyn Fleming, matka pisarza, twórcy słynnego agenta Jamesa Bonda. Choć mieszkała tam zaledwie dwa lata zdążyła zmodernizować cały dom i wyburzyć wszelkie wiktoriańskie dodatki. Ostatnimi właścicielami byli państwo Brunner. To oni urządzili wnętrza, które dziś oglądamy. Futra pani Elizabeth Brunner leżą porzucone niedbale na krzesłach i kanapach. W salonie stoi stary telewizor, a półki wypełnione są zdjęciami znajomych i rodziny. Biblioteka sprawia wrażenie jakby ktoś z niej na chwilę wyszedł, na biurku leżą porozkładane papiery i długopisy. Dom wypełniony jest raczej wygodnymi meblami niż dziełami sztuki. W wazonach stoją świeże kwiaty i nie można pozbyć się wrażenia jakby wchodziło się do tego dworu pod chwilową nieobecność właściciela.
Pani Brunner zmarła w roku 2003, w wieku 98 lat. To ona przekazała Greys Court na własność National Trust. Była ona znaną aktywistką organizacji kobiecej Women’s Institute, pod którego patronatem założyła działającą do dziś organizację: Keep Britain Tidy czyli Utrzymuj Czystość w Brytanii. To główny przyczynek do jej sławy, choć była ona również aktorką i zadebiutowała w wieku zaledwie 12 lat. Zamiłowanie do porządku dzieliła ze swoim mężem szwajcarskiego pochodzenia. Uwielbiała jeździć do ojczyzny rodziny małżonka i podziwiać… równiutko ułożone drewno do palenia, choć u siebie założyła ogrzewanie centralne.Greys Court to świetny przykład dworu zamieszkałego bez przerwy od chwili jego powstania. Nie jest to imponująca siedziba, lecz raczej dom na skalę bogatszej klasy średniej bez zapału do wywyższania się. Budynki Greys Court były wznoszone i wyburzane od chwili jego powstania, czyli prawie tysiąca lat temu. Z tych pierwszych pozostały jedynie ślady fundamentów na trawniku. Z kolejnych – malownicze ruiny.
Cała posiadłość obejmuje 300 akrów i jest otoczona lasami. Znajdziemy dwie ścieżki spacerowe. Dłuższa poprowadzi nas po granicach całej posiadłości, a krótsza (i wygodniejsza) do pobliskich łąk, z których rozciągają się widoki na dwór i okolice. Przy tej trasie znajdziemy zrekonstruowany ice house – czyli domek do przechowywania lodu. Nad ceglaną studnią wznosi się chatka kryta grubą strzechą, będąca częścią izolacji. Lód niegdyś czerpano z położonego w dolinie stawu i przechowywano tam aż do gorącego lata. Najmilszym chyba zakątkiem w Greys Court jest otoczony murem i ruinami ogród. Dominuje w nim ogromna wisteria tworząca baldachim nad ścieżkami.
Ogród warzywny to marzenie każdego ogrodnika. Wypełniają go szczelnie ogromne, kwitnące teraz karczochy i tworzące zielone namioty pnące fasole. Jest i zakątek gdzie w ciszy możemy przysiąść nad obramowanym kamieniami stawem i podziwiać wodne lilie. Ruiny wieży, pozostałości po średniowiecznym, obronnym zamku nadają temu miejscu niezwykłego, romantycznego charakteru.
Tuż za ogrodem znajdziemy labirynt. Ceglane ścieżki prowadzą do metalowego globu. Warto też zobaczyć mały domek z czasów Tudorów, gdzie zachował się kołowrót niegdyś napędzany przez osiołka i służący do czerpania wody ze studni.
Greys Court znajduje się kilka kilometrów od Henley-on-Thames. Dojedziemy do niego wąską drogą A4130. Sam dojazd to urokliwa wyprawa przez ukwiecone wioski pełne zabytkowych domów i przytulnych pubów. Okolice dworu są stworzone do pikników i wędrówek po łagodnych wzgórzach Chiltern. W pobliżu Henley znajdziemy całe mnóstwo zakątków, które można odkrywać celowo lub przy okazji, bo wszędzie jest ładnie. Greys Court to jedno z miejsc, w którym warto się zatrzymać.
Tekst i zdjęcia: Anna Sanders