09 sierpnia 2015, 12:40 | Autor: Jarosław Koźmiński
Joanna Fabisiak: Pięć słów-kluczy
Joanna Fabisiak / fot. Jarosław Koźmiński
Joanna Fabisiak / fot. Jarosław Koźmiński
Na Wyspach najliczniejszą jest dziś Polonia najmłodsza. Dwudziesto- , trzydziestoparolatkowie i ich dzieci, które już tu na Wyspach są wychowywane, niektóre właśnie w Wielkiej Brytanii się urodziły.

Jeśli chcemy żeby oni nie zapomnieli o Polsce, to konsekwentnie musimy prowadzić proces edukacyjny. W największej mierze będą to robić rodzice, ale każda emigracyjna, polonijna instytucja – która przecież dba o wizerunek Polski, jej dobre imię i wielkość polskiego narodu – powinna przyjąć w tym patriotycznym wychowaniu rolę dla siebie.

Dziedzictwo kulturowe to ważny czynnik życia i działalności człowieka. Jest przecież wyrazem tradycji, ciągłości kulturowej, jest czynnikiem determinującym indywidualny i kolektywny rozwój człowieka.

Sięgnijmy do historii. Starożytni Grecy podbijając inne narody i zdobywając kolejne kolonie zdawali sobie sprawę niebezpieczeństwa utraty narodowej tożsamości. Powstała więc pewnego rodzaju deklaracja poczucia przynależności do narodu wyrażona pięcioma słowami. Oto ten pentagram:

Logos. Język, rozum, komunikacja. To wspólny język etniczny czy szerzej: powszechnie akceptowany sposób komunikacji, zachowania wewnątrz wspólnoty, odróżniający ją od innych. Stąd u Heraklita ci, którzy słuchają logosu „mają jeden wspólny świat” – są połączeni we wspólnym zrozumieniu. Zastanówmy się jak to jest, że my dzisiaj na ulicy, gdzieś w angielskim mieście rozpoznamy w idącym z przeciwka człowieku rodaka, choć jeszcze nie zamieniliśmy z nim słowa.

Genos. Ludzie, ojcowie założyciele. To przekonanie o posiadaniu wspólnych przodków, narodowych bohaterów. W szerszym ujęciu genos odnieść się można do osób, które uznaje się za szczególnie istotne dla rozwoju wspólnoty. A my pomyślmy czy dla urodzonych na Wyspach Brytyjskich młodych Polaków oczywiste jest, że nasze państwo istnieje już ponad tysiąc lat; gdy przychodzi im wskazać na ojców narodu zapewne wymienią św. Jana Pawła II, potem może Wałęsę, Marię Curie Skłodowską i Kopernika, ale na tym chyba ta lista by się zakończyła. Tymczasem dopisać do niej można wielu wartościowych ludzi, a także (przy zachowaniu odpowiednich proporcji) zadbać o obecność na niej ludzi z kraju, w którym się dziś mieszka.

Etos. System wartości uznawany przez dany naród. Chodzi tutaj o uznanie za własne i nienaruszalne różne normy, tradycje czy zwyczaje, dzięki którym naród funkcjonuje jako całość, zachowuje swoją tożsamość i suwerenność kulturową lub polityczną. Etos to także powszechnie akceptowane sposoby zachowania się, reagowania na różnego rodzaju sytuacje, specyficzny „styl życia” w obrębie wspólnoty. W naszej polskiej rzeczywistości chętnie odnosimy się do etosu rycerskiego, w którym widzimy swój początek. Ale nie jest to (może zbyt dosłownie czasem rozumiane) hasło „my home is my castle”, w polskiej kulturze ważne jest „gość w dom, Bóg w dom” i dobrze wiemy, jak Polacy są otwarci, gościnni i życzliwi.

Epos. Dzieje narodu, pamięć zbiorowa. Trzeba wiedzieć, że jest ona ruchoma: ulega wybiórczości, a pewne jej elementy zmieniają swoje proporcje, a nawet znaczenie. Niektóre wcześniejsze interpretacje są skazywane na banicję. W konsekwencji nie może dziwić nieobecność nierzadko całych epok historycznych czy też dość swobodne obchodzenie się z zasadą chronologicznego ciągu zdarzeń. I tu znów refleksja – Polacy wielokrotnie przeżywali klęski i dramaty, ale zawsze potrafili zwycięsko powstać. Warto mówić o tym ludziom młodym, niech czerpią naukę z dziejów, także tych niemal współczesnych, których świadkami byli ich rodzice czy dziadkowie. To dla mieszkających na obczyźnie szczególnie cenne.

Wreszcie ostatni, piąty element konstrukcyjny tożsamości narodowej – topos. Krajobraz, terytorium, miejsce wspólne. Rozumieć je należy jako specyficzny rodzaj przestrzeni, ale nie tylko konkretne terytorium z wyraźnie oznaczonymi granicami, bo topos to także, a może nawet przede wszystkim, konkretne elementy krajobrazu: brzeg morza, dolina rzeki, grzbiet gór, leśny ostęp. Wiąże się z tym pojęcie granicy, odgrywającej istotną rolę w konstruowaniu świata społecznego, oddzielającej „swoich” od „obcych”. Topos bez granicy nie istnieje, choćby miała być ona nieostra czy zmienna, ale ta granica pozwala zorganizować przestrzeń, nadać jej cechę określonego miejsca na ziemi. Studenci proszeni o podanie przykładów dopisali do listy polskich toposów kapliczkę na rozstaju dróg, rząd wierzb płaczących, a nawet …babie lato symbolizujące granicę między latem a jesienią, która w naszym kręgu pojęć ma część zwaną (a jakże!) „złotą polską jesienią”. Ten małe obrazki składają się cały witraż polskiego krajobrazu, i wchodzą w to także elementy spoza ojczyzny, choćby fakt nadawania swojskich nazw osadom polskim przez rodaków emigrujących za ocean w XIX i XX wieku czy całkiem współczesne nazywanie londyńskiej dzielnicy Chiswick czyżykiem…

Logos, genos, etos, epos, topos. Owe pięć słów-kluczy i ich bogata treść przychodzi mi na myśl, gdy rozmawiamy o utrwalaniu polskości na obczyźnie, o wychowaniu i naszym dziedzictwie kulturowym. Chciałabym, żeby towarzysząca im refleksja przyświecała w codziennych i odświętnych odsłonach życia polonijnego. To zapobiegnie utracie polskich korzeni.

Wybory rodaków na obczyźnie są trudniejsze. (Słowo „kosmos” też wywodzi się z greki…) Kosmopolita to obywatel świata, ale też człowiek znikąd. My wiemy skąd nasz ród. Bez względu na to dobrze będzie się nam powodzić, zawsze pojawi się poczucie braku pełni szczęścia, którym jest harmonia z tradycją, pewna ciągłość dziejów, w której każdy z nas widzieć musi siebie, a potem swoje dzieci i wnuki.

notował Jarosław Koźmiński

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Jarosław Koźmiński

komentarze (0)

_