14 sierpnia 2015, 10:22 | Autor: Jarosław Koźmiński
Złota polska jesień życia

O Antokolu w pierwszej kolejności powiedzieć trzeba, że jego niepowtarzalnym atutem jest prawdziwie polska atmosfera. Niczym domowe ognisko. Właśnie to decyduje, że rodacy w starszym wieku decydują się spędzić tu jesień swego życia. Złotą polską jesień.

Siła we wspólnocie. Seniorzy, którzy często u schyłku wieku zostają pozostawieni sami sobie, potrzebują wsparcia i zrozumienia wśród innych. Cierpiąc na poczucie samotności, poszukują wspólnego języka wśród osób z podobnymi problemami i doświadczeniem życiowym. W grupie seniorzy dopingują się wzajemnie, są współzależną od siebie motywacją, poniekąd przynależą do siebie. Dzielą swoje życie z innymi, często obcymi ludźmi.

Problem starości to spojrzenie na siebie samego i własne odczucia w tym zakresie. Mówiąc inaczej, wszystko zależy od nas. Jest ważne, aby mieć zainteresowania, przyjemne zajęcie, hobby, Niech to będzie np. czytanie, albo uprawianie ogrodu albo domowy zwierzak-przyjaciel. Będąc zaangażowanymi w jakieś sprawy nie będziemy się czuć starzy, bo nie będziemy mieć na to czasu!

Nie ma nic gorszego jak ciągłe utyskiwanie nad sobą, nad swoim losem i przemijającym czasem. A już popadanie w hipochondrię, to już z całą pewnością doda nam lat, których często nawet nie mamy. Optymizm i poczucie humoru sprawią, że nie będziemy się czuć starzy.

Właśnie bijący optymizm uderza z jednego z pierwszych artykułów, jakie napisano na naszych łamach o Antokolu. Ciekawe nie tylko dla historyków emigracji fragmenty cytujemy sięgając do archiwum „Dziennika” i numeru z 5 lipca 1951 roku, w którym Xawery Glinka z werwą relacjonuje uroczystość poświęcenia polskiego domu opieki w Beckenham:

„Bóg jest łaskaw dla Antokolu i jego mieszkańców. Zesłał nam cudny dzień, pełen słońca i błękitnego nieba i pełen wagon gości, miłych, drogich gości. Bo proszę sobie wyobrazić co by było, gdyby zgodnie z tradycją tej ziemi, lał deszcz i było zimno? Goście musieliby się tłoczyć w gmachu antokolskim, który choć jest duży, jednak nie tak pojemny aby połknąć bez trudu setkę osób, zaś piękny ogród, w którym leży ten gmach, byłby tylko widoczny przez wielkie tafle szyb wielkiego salonu. A tak…

Od razu widać, że nie jestem fachowym recenzentem z tego rodzaju uroczystości, bo zacząłem od pogody i rozważań „co by było gdyby”, zamiast wyjaśnić przede wszystkim czytelnikowi, że była to uroczystość poświęcenia Domu Antokol w Beckenham pod Londynem, który jak wiadomo przeznaczony jest na mieszkanie – jak powiada paragraf pierwszy regulaminu tego Domu – dla „ludzi zasłużonych wobec Polski, bojowników o niepodległość i tych, którzy życie swoje poświęcili służbie publicznej, czy też nauce i twórczości polskiej”.

Uroczystego aktu poświecenia Domu, dokonał ks. prałat Władyslaw Staniszewski w obecności Prezydenta RP Augusta Zaleskiego, gen. Wł. Andersa i rządu oraz licznie zaproszonych gości.

Konsul Poznański, jako przewodniczący Komitetu Obywatelskiego Pomocy Uchodźcom, powitał p. Prezydenta i przybyłych gości krótkim przemówieniem, w którym naszkicował historię powstania Domu Antokol i naświetlił cel, jaki przyświecał Komitetowi, gdy Dom ten organizował.

Dom ten powstał z troski o los ludzi starych i niezdolnych do pracy fizycznej a cennych dla kultury polskiej, czy to ze względu na swe zasługi dawne, czy ze względu na wytwarzane wciąż jeszcze przez nich wartości w dziedzinie twórczości umysłowej i duchowej. Tym ludziom w smutnej epoce pojałtańskiej należało stworzyć jakieś znośne warunki, jakiś klimat duchowy, jakąś atmosferę ciepła i zacisza domowego. (…)

No, wybrnąłem! Przynajmniej wydaje mi się, że wybrnąłem, ze swego trudnego zadania opisania uroczystości na Antokolu, bez narażenia się nikomu. A zadanie miałem trudne dlatego, że występowałem w podwójnej roli: sprawozdawcy „Dziennika” i… mieszkańca Antokolu.

Trzeba bowiem państwu wiedzieć, że jestem dość czynnym i ruchliwym mieszkańcem tego Domu. Konsul Poznański powiedział w swym przemówieniu, że gdy wszedł któregoś dnia do salonu na Antokolu, zastał tam siedem starszych pań i jednego mężczyznę, którzy długo i szczerze się śmiali, i że pomyślał wówczas, iż wysiłek jaki włożył Komitet by stworzyć Dom na Antokolu opłacił się! P. Poznański nie wymienił, kim był ten mężczyzna, ale sądzę że to byłem ja, co niewątpliwie potwierdzą mieszkanki Antokolu, które często pobudzam do śmiechu i które to bardzo lubią. A i ja też – słusznie chyba rozumując, że śmiech jest higieną starości… A co do wieku tych pan, to nie zgadzam się z p. Poznańskim. Granica wieku balzakowskiego została przecie dzisiaj przesunięta. Jeszcze musze się pochwalić jedną funkcją: prowadzę pieczę nad Księgą Pamiątkową Antokolu, w której wpisują się wszyscy odwiedzający dom goście i w której notuje się ważniejsze wydarzenia życia mieszkańców domu. Księga ta rośnie i pęcznieje i będzie dla potomności cennym przyczynkiem do życia naszego na emigracji. (…)

Ktoś powiedział, że Antokol jest jedną z niewielu rzeczy, która się udała emigracji. Ten ktoś miał rację. I dlatego należy obiektywnie stwierdzić: Komitet Obywatelski i jego niezmordowany prezes konsul Karol Poznański dobrze zasłużyli się sprawie kultury polskiej na emigracji, wystawiając sobie piękny i trwały pomnik na Antokolu pod Londynem. Kto nie wierzy – może to sprawdzić. Prosimy.” (jko)

***

iza szluinska
iza szluinska
Izabela Szluińska (Registered Home Manager):

Z Czytelnikami „Tygodnia Polskiego” chciałabym podzielić się radością, która nas spotkała, a raczej została uzyskana przez rzetelną pracę i oddanie ludziom.

Antokol jest jednym z ponad 50 domów opieki na terenie Bromley, z tego ponad 20 miało ostatnio inspekcję Care Quality Commission i Anatokol jako jedyny uzyskał najwyższą (outstanding) ocenę za opiekę.

Dziękujemy młodym ludziom, którzy przyjeżdżają do Antokolu i z sercem tu pracują. Prezes Antokolu Barbara Korzeniowska, zawsze podkreśla, że abyśmy byli domem prawdziwym, a nie tylko opiekuńczą instytucją, to nie tylko rezydenci muszą w nim mieć opiekę na najwyższym poziomie, ale również opiekunowie muszą czuć się tu szanowani, doceniani i potrzebni. I tak jest, co nas ogromnie cieszy. A czego poświadczeniem jest wysoka nota po inspekcji Care Quality Commission (komentarz poniżej).

Czy Antokol zapewnia właściwą opiekę swoim podopiecznym?

Tak. Podczas naszej inspekcji naocznie zobaczyliśmy przykłady opieki, jaką otoczeni są rezydenci Domu. Przyjrzeliśmy się entuzjastycznej załodze, która z wrażliwością koncentrowała się na indywidualnych potrzebach kazdego mieszkańca Antokolu.

Wzajemne relacje pomiędzy opiekunami a rezydentami Domu charakteryzował humor i delikatne podejście.

Lekarze i pracownicy socjalni z Care Quality Commission przebywający w Antokolu podczas inspekcji, komentowali etos, którym kierują się pracownicy Domu, a także dbałość o dostrzeganie indywidualnych cech każdego z mieszkańców.

Antokol zapewnia odpowiednią opiekę paliatywną (gdy jest potrzebna), a pracownicy Domu zwracaja się do instytucji udzielających profesjonalnego wsparcia, potrzebnego w takich sytuacjach.

Mieszkańcy Domu powiedzieli nam, że opiekunowie bardzo o nich dbają, są uprzejmi i delikatni. Zaobserwowaliśmy podczas inspekcji, ciepłe relacje i rozmowy pomiędzy opiekunami i rezydentami.

Podopieczni nie byli ponaglani, a ich prywatność i godność były traktowane z respektem.

Podczas inspekcji obserwowaliśmy entuzjastyczny zespół pracowników skoncentrowany na potrzebach indywidualnych każdej osoby. Widzielismy jak z humorem, ciepłym i przyjaznym podejściem do rezydenta opiekunowie chętnie rozmawiali z mieszkańcami Domu podczas wykonywania swoich obowiązków. Widzieliśmy również jak rezydenci z kolei wyrażali swoją wdzięczność za okazywaną im pomoc  życzliwość.

Rezydenci jednogłośnie wyrażali pozytywną opinię o Antokolu. Jeden z nich powiedział: „jest fantastycznie, bardzo, bardzo miło. Pracownicy zrobią tu wszystko, czego się chce i zawsze są bardzo przyjemni. Nie mam słów żeby to opisać. Jest wspaniale.”

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Jarosław Koźmiński

komentarze (0)

_