18 sierpnia 2015, 18:19 | Autor: Małgorzata Bugaj-Martynowska
W szkole ładuję baterie

Wykształcenie i doświadczenie zdobyła w Polsce. Wiele lat później na Wyspach odnalazła możliwość realizowania swojej pasji. Spełniło się jej marzenie. Z Iwoną Pniewską, dyrektorem Polskiej Szkoły Sobotniej im. J. Przybory w Welwyn Garden City rozmawia Małgorzata Bugaj-Martynowska.

Rok 2012 był przełomowy w powstawaniu nowych polskich szkół. Wówczas PMS zorganizowała konferencję dotyczącą powstawania i funkcjonowania polskich szkół. Niedługo po tym wydarzeniu powstała szkoła im. Jeremiego Przybory. Inspirowana właśnie tym przedsięwzięciem?

Placówka w Welwyn Garden City powstała w 2013 roku. Proces był długi i przemyślany. Chciałyśmy stworzyć szkołę, która będzie oparciem, bo dla mnie szkoła jest czymś, gdzie ładuję baterie. Jestem nauczycielem, ukończyłam Akademię Wychowania Fizycznego w Gdańsku, pracowałam w szkole przez 12 lat jako nauczyciel wychowania fizycznego i gimnastyki korekcyjnej. W UK moja przygoda z edukacją rozpoczęła się w 2011r. Najpierw prowadziłam zajęcia dla polskich matek z dziećmi w jednym z tutejszych children centre.

Tam też narodziła się inspiracja…

Tak. Na tych zajęciach z mamami dzieci również dużo rozmawiałyśmy o tym, że można by było stworzyć w naszym rejonie polską szkolę, że fajnie by było, że to super inicjatywa, bo nauczanie zawsze było moją pasją, a bycie nauczycielem to spełnienie moich marzeń. Mogę o sobie powiedzieć, że urodziłam się żeby uczyć.

Zatem myśl zamieniono w działanie…

Były rozmowy, plany, ale brakowało „chętnych”, którzy by tak naprawdę się tym zajęli. Ale pojawiła się garstka ludzi chętnych do pracy. Dzisiaj razem ze mną Anna Zielińska (z-ca zarządu szkoły), Monika Scott (skarbnik), Anna Wujek (sekretarz) i Aleksandra Spasowska (administrator) tworzymy zarząd szkoły.

Najbliższa naszej, polska szkoła znajduje się w St. Albans. To nieznaczna odległość od Welwyn Garden City. Niektóre z polskich dzieci już tam chodziły. Dzisiaj jednak są uczniami naszej placówki.

Prawo konkurencyjnej oferty.

Ci uczniowie trafili do nas, ponieważ ich rodzice mieli wybór. Przede wszystkim mieszkali lokalnie, w perspektywie był więc brak problemów z dojazdem. A to przecież bardzo ważne, mieć i brytyjską, i polską szkołę w pobliżu miejsca zamieszkania. Jesteśmy im wdzięczni za zaufanie. Powierzyli na swoje dzieci, a my robimy wszystko, aby ich oczekiwania względem edukacji ich pociech, były spełnione na jak najwyższym poziomie.

Początki podobno zawsze są trudne…

Raczej były bardzo emocjonalne. Pomoc sąsiedniej szkoły i wspólne zaangażowanie doprowadziło do naszego sukcesu. Dzięki wskazówkom i ukierunkowaniu mogłyśmy stworzyć bazę, którą jest regulamin i statut szkoły. Potem były kolejne etapy pracy…

Po dwóch latach osiągnęliście już pewną stabilizację…

Obecnie w szkole prowadzimy pięć oddziałów. Zaczynaliśmy od stworzenia grupy przedszkolnej oraz kilku klas: pierwszej, drugiej i trzeciej. Co roku staramy się kontynuować kolejny rocznik, czyli w chwili obecnej mamy już o dwa oddziały więcej: klasę trzecią i czwartą. W sumie w placówce uczy się około 120 uczniów.

Którzy nie tylko otrzymują lekcje języka polskiego…

Jak większość placówek głównie prowadzimy zajęcia z języka polskiego z elementami historii i geografii, ale mamy także gamę innych inicjatyw dla dzieci: wycieczki do teatru, przedstawienia na terenie szkoły, konkursy wewnątrzszkolne, ponieważ misją szkoły jest „przygoda z językiem polskim”.

Od samego początku istnienia szkoły staramy się również wprowadzać dodatkowe zajęcia, ale różnie bywa z frekwencją na nich. Zaczęliśmy od grupy tanecznej, która bardzo dobrze funkcjonowała, ale niestety instruktorka odeszła od nas. Kolejną grupą był chór szkolny: Pani Gosia przygotowywała nasze dzieci na koncert kolęd. W tym roku mamy zamiar kontynuować te zajęcia. W marcu nawiązaliśmy współpracę z Football Academy, trener Arek ze swoimi nauczycielami, również trenerami prowadzi zajęcia piłki nożnej. Są to jednak zajęcia odpłatne i prowadzone nie na terenie naszej szkoły.

I tu pojawia się problem braku wystarczających funduszy. Nam też ich brakuje.

Fot 2image2
Fot 2image2
Wszystkie szkoły mówią, że największe problemy są natury finansowej…

To prawda. Musze powiedzieć, że złotego środka na prowadzenie szkoły nie ma. Uczymy się na własnych błędach. Duże znaczenie ma miejsce gdzie jest szkoła, ale chyba najważniejsze jest to żeby ludzie, którzy tworzą szkolę wspólnie się dogadywali. Mamy bardzo wspaniałych nauczycieli, ale jednocześnie boimy się, że w każdym momencie może być problem. Ciężko znaleźć jest dobrego pedagoga, który na dodatek będzie pracował za darmo. Staramy się jakoś to im wynagrodzić, ale możemy sobie pozwolić tylko na zwrot kosztów podróży. W tym roku szkolnym będziemy się starać o uzyskanie refundacji ze Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w ramach projektu, który jest finansowany ze środków MSZ w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za Granicą” realizowanym we współpracy z PMS.

Polskie szkoły właściwie nie mogą istnieć bez wsparcia innych instytucji i organizacji.

Jesteśmy otwarci na wszelką współpracę nie tylko ze społecznością polską. Na zorganizowanym przez nas Dzień Niepodległości przybyło wielu gości: władze miasta Welwyn Garden City, prezes Polskiej Macierzy Szkolnej Aleksandra Podhorodecka, przedstawiciele straży pożarnej, policji, przedstawiciele lokalnej gazety, przyjaciele, znajomi.

Staramy się współpracować w polską szkołą w St. Albans – zorganizowaliśmy wspólnie wycieczkę do teatru w Londynie na spektakl „Koziołek Matołek”. O ścisłej współpracy ciężko powiedzieć. Borykamy się z podobnymi problemami jak książki, brak nauczycieli, ale zwyczajnie też nam brak czasu na spotkania. Mamy nadzieję, że teraz, po „I Spotkaniu Polskich Szkół” ta współpraca nabierze nieco rozpędu.

Również z lokalnymi władzami…

O tak. Bardzo ważna osobą i naszym mentorem jest Michał Siewniak. Jest on naszym lokalnym radnym, który służy nam pomocą w różnych aspektach funkcjonowania naszej szkoły. Dzięki jego pomocy, zaangażowaniu i kontaktom: gościmy na naszych imprezach ważne osobistości, gości z Polski, m. in. odwiedził nas Kazimierz Sidorczuk – bramkarz reprezentacji Polski. Michał pozyskuje środki finansowe. Dzięki temu odbył się Big Gig – impreza muzyczna na zakończenie roku szkolnego oraz I spotkanie szkół.

Podjęliście na nim ważny temat.

Jednym z zaproszonych gości była pani Aneta Nott-Bowder logopeda zajmująca się pracą z dziećmi dwujęzycznymi. Chcemy w przyszłości zaprosić ją do współpracy – będzie prowadzić warsztaty z rodzicami i nauczycielami.

Wielu dyrektorów polskich szkół ma dylemat, czy wprowadzać zajęcia z logopedą, ze względu na właśnie co najmniej dwujęzyczność uczniów.

Dobry logopeda w polskiej szkole to prawdziwy skarb. Trzeba jednak być ostrożnym w pracy z dziećmi, które posługują się więcej niż jednym językiem na co dzień. Polskie dzieci spędzają w angielskiej szkole 6-7 godzin dziennie. Zaczynają myśleć  po angielsku. Właśnie po to żeby nie popełniać błędów nawiązaliśmy współpracę z profesjonalistą w tej dziedzinie.

Polskie szkoły wkładają tyle starań i działań w to, żeby edukacja polskich dzieci przebiegała na jak najwyższym poziomie, a jednak rodzice nie do końca rozumieją jak duże ona ma znaczenie?

To bardzo ważne żeby polskie dzieci urodzone w Anglii miały kontakt z żywym językiem polskim, żeby mogły nawiązać przyjaźnie, znajomości. Jest to szansa dla nich żeby poznać polska kulturę. Współpraca z rodzicami często jest bardzo trudna lub tak naprawdę jej nie ma. Rola rodzica często sprowadza się do przyprowadzenia dziecka do szkoły, odbyciu regulaminowego dyżuru. Bardzo rzadko rodzice sami wychodzą z inicjatywą żeby pomoc. Szukamy różnych dróg żeby do nich dotrzeć, ale dwa lata doświadczenia w prowadzeniu szkoły, to wciąż za mało, dlatego praca w tym kierunku nieustannie trwa…

Tymczasem za chwilę zadzwoni kolejny szkolny dzwonek…

A z nim wdrożymy nowe plany. Więcej przedstawień, konkursów, wieczory filmowe i rozwinięcie działalności biblioteki. Pokonywanie licznych barier. Chcę jednak przypomnieć, że my działamy na zasadzie wolontariatu i bardzo trudno jest np. o zatrudnienie specjalistów, którzy będą pracowali za darmo. Przyjeżdżając do Anglii chcemy tu żyć, zarabiać pieniądze, układać sobie przyszłość. A praca w naszej szkole to praca dla idei i satysfakcji. Oszczędzamy na każdym kroku by trwać, rozwijać się i służyć kolejnym pokoleniom.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Małgorzata Bugaj-Martynowska

komentarze (0)

_