Obecny niekontrolowany napływ uchodźców do Europy ma, z punktu widzenia polskiej społeczności w Wielkiej Brytanii, jeden pozytywny skutek: Polacy przestali być synonimem imigrantów. W brukowej prasie nie czytamy już o Polakach, którzy „zabierają pracę” rodowitym Anglikom, ani o pijanych budowlańcach, łapiących łabędzie na pieczyste. Teraz tytuły krzyczą o „szarańczy”, islamizacji Europy i „naiwnych politykach”, którzy „źle rozumianym współczuciem” doprowadzili do obecnego kryzysu.
Nie łudźmy się: jeśli w prasie jedne stereotypy zastępują drugie, to nie znaczy, że zniknęły one w życiu codziennym. Stereotypy umierają najpóźniej. Najlepszym przykładem jest Polska, gdzie nadal można (oczywiście w pewnych kręgach) usłyszeć o tym, że „rządzą nami Żydzi”, choć populacja ludności żydowskiego pochodzenia jest niewielka, a obecnie, dzięki między innymi niektórym politykom, wyznawca islamu to bojownik z nożem w zębach i karabinem maszynowym, wymierzonym w chrześcijan.
Ale nie o sytuacji w Europie jest ten artykuł, a o stereotypach, z jakimi muszą zmagać się polscy uczniowe na codzień w angielskich szkołach średnich. Można o tym przeczytać w bardzo interesującym raporcie autorstwa dr Antoniny Tereshchenko, pracownika naukowego King’s College London. Raport, zatytułowany „Nowa imigracja, nowe wyzwania. Uczniowie z Europy Wschodniej w angielskich szkołach”, składa się z dwóch części; w pierwszej przedstawione są ogólne dane statystyczne dotyczące uczniów pochodzących z Europy środkowej i wschodniej, a druga – to opracowanie badań własnych autorki, która przeprowadziła wywiady z uczniami, ich rodzicami i nauczycielami. Wywiady te stanowią znakomite uzupełnienie suchych liczb i skłaniają bardziej niż statystyczne dane do niewesołych wniosków.
Autorka identyfikuje stereotypy kulturowe funkcjonujące w Anglii na temat imigrantów z tej części Europy: to, niewykfaliwikowani pracownicy budowlani, przysłowiowi wręcz hydraulicy, pijący dużo alkoholu, przeklinający i skłonni do bójki. A jednocześnie o imigrantach z Europy Wschodniej mówi się jako o „ciężko pracujących”, które to określenie pasuje przede wszystkim do opisu osoby z klasy robotnica. Jak wynika z danych statystycznych, uczniowie pochodzący z Europy Wschodniej mają jako grupa nieco gorsze wyniki od swoich brytyjskich rówieśników, ale z roku na rok ta różnica jest coraz mniejsza. Głównym powodem są problemy jęzkowe, ale nie tylko. To także skutek tego, że od tych stereotypów nie są wolni nauczyciele, którzy nie mają specjalnie wysokich wymagań odnośnie dzieci z tych rodzin, zwłaszcza chłopców.
Te stereotypy przenoszą się na relacje między uczniami. W rozmowie z badaczką jeden z chłopców skarżył się, że jego koledzy szkolni w pewnym momencie wytykali go palcami i krzyczeli „Będziesz hydraulikiem”. Dzieci z tej części Europy doświadczają też najzwyklejszego w świecie rasizmu i co ciekawe ze strony tych, którzy sami są z rodzin imigranckich. Jeden z badanych zwrócił uwagę na to, że choć czarnoskórzy chłopcy kwestionowali jego prawo do pobytu w Wielkiej Brytanii, mówiąc, by „wracał skąd przyjechał”, to on nie mógł nic im odpowiedzieć z obawy, że zostanie uznany za rasistę.
Autorka pisze: „Jednym ze skutków rozpowszechnianej antyimigacyjnej retoryki (także przez partie polityczne, które przedstawiają imigrację jako problem) jest to, że młodzi ludzie z Europy Wschodniej postrzegani są jako „obcy” w angielskich szkołach zarówno przez białych uczniów, jak i pochodzących z rodzin należących do mniejszości etnicznych. To podważa poczucie ‘przynależności’, a także umacnia często ukrywane przez ich rodziców odczucie ‘gorszego’ statusu języka ojczystego oraz wzmaga chęć pozbycia się etykietki ‘imigranta’, co równoznaczne jest z przyswojeniem sobie angielskiego akcentu, zobyciem angielskiego wykształcenia, dyplomu wyższej uczelni i wykonywania pracy wysoko wykwalifikowanej”.
Jak się okazuje, od stereotypów nie są wolni sami uczniowe, choć zupełnie na innej płaszczyźnie: widać wśród nich wyraźny podział zainteresowań ze wzlędu na płeć. Listy wymarzonych zawodów wymienianych przez chłopców i dziewczynki nie pokrywają. Ci pierwsi wybierają „rozsądnie”, patrząc na rynek pracy, a więc dominują zawody inżynieryjne (w tym także bez wyższego wykształcenia), związane z komputerami, finansami i biznesem. Dziewczynki są bardziej nastawione na realizacje swoich zainteresowań; chcą być psychologami, nauczycielkami, pracować w zawodach związanych w różny sposób ze sztuką, w najgorszym razie kosmtetyczkami lub fryzjerkami. Jak zwraca uwagę autorka, część z tych zawodów jest związanych z rolą kobiety jako opiekunki innych, osoby pomagającej.
Jeśli chodzi o stereotypy, to w najgorszej sytuacji są uczniowie z Rumunii i Słowacji. Szkoły miały złe doświadczenia z uczniami pochodzącymi ze społeczności romskiej. W rezultacie każdy kto pochodzi z tych dwóch krajów jest postrzegany przez taki właśnie pryzmat. Jedna z matek skarżyła się, że miała kłopoty z zapisaniem córki do szkoły, gdy powiedziała, że jest Rumunką. „Cyganów nie chcemy” – usłyszała od dyrektorki szkoły.
Na zakończenie raportu spisane są w punktach rekomendacje dla szkół. Dotyczą one oczywiście wielu innych zagadnień poruszanych w raporcie, a nie tylko wybranego przeze mnie wątku. Powinna być to lektura obowiązkowa dla wszystkich nauczycieli.
Katarzyna Bzowska