Świat obiegła ostatnio informacja: na Marsie jest woda! I to jaka! Prawdopodobnie mokra! Naukowcy jeszcze się naradzają, czy aby na pewno można by taką wodą umyć zęby, podlać trawnik albo wypucować karoserię samochodu, ale już na pewno wiedzą, że dzięki wodzie na Marsie może istnieć życie. To znaczy, że na Marsie są Marsjanie. Naukowcy z NASA wykryli więcej: ślady wody pojawiają się tam wiosną, w pełni lata jest ich najwięcej a jesienią zanikają. To znaczy że zimą na Marsie panuje susza i marsjańskie rośliny usychają. Natomiast latem Mars zamienia się w kwitnącą, kolorową planetę. Pięknie! Przemyślę sprawę i może w przyszłym roku wyskoczę tam latem na urlop nad wodą. Planowałem co prawda wyjazd do Pragi, ale uwielbiam wypoczynek nad wodą i jeśli będą jakieś oferty last minute, to może skorzystam.
Dlaczego Kisiel na Marsie? Czy macie już dość czytania moich weekendowych bzdur? Nie, tak łatwo nie pozbędziecie się swojego felietonisty. Nadal będę wysyłać moje teksty, tylko z odpowiednio większym wyprzedzeniem. Skoro lot na Marsa ma potrwać osiem miesięcy to znaczy, że dziś powinienem pisać tekst, który ukaże się w maju 2016 r. Spokojnie, na razie jeszcze nigdzie nie lecę. Muszę dokończyć moje dziennikarskie śledztwo. Jestem na tropie znikającej wody! Informacja o wodzie na Marsie wiele mi wyjaśniła. Jakieś dwa tygodnie temu urząd zajmujący się wodą w Polsce, nie na Marsie, ogłosił, że zabrakło wody na Mazurach. Gdzie jak gdzie, ale na Mazurach miało jej zabraknąć? Na Boga, litości, czy ktoś ją wypił, wylał, wypompował do Rosji? A może sprzedaliśmy ją do Arabii Saudyjskiej do podlewania tamtejszej pustyni. Komunikat ważnego urzędu był bezlitosny: „informuje się, że… jednocześnie ostrzega się, że…” , w sumie chodzi o to, że wody jest zbyt mało do żeglugi statków a nawet jachtów po jeziorach i kanałach mazurskich. W związku z tym wydano ostrzeżenie, że wszelka żegluga odbywa się na własne ryzyko. Bo Polacy są przekorni i z góry wiadomo było, że żaden zakaz żeglugi nie będzie przestrzegany. Więcej, gdyby nawet jeziora mazurskie wyschły do zupełnego dna, to-jestem pewien-Polacy zaraz wynaleźliby sposób aby żeglować po pustych akwenach bez żaglówek. Może zasuwaliby na rolkach, może do jachtów dołożyliby jakieś kółka, a może przesiedliby się na rowery z masztami i żaglami. Coś byśmy wykombinowali. Ale dlaczego zabrakło wody na Mazurach?!
Wszyscy wiedzą, że w Polsce w tym roku od wiosny panuje susza, pisałem o tym kilka tygodni temu. Pierwsze podejrzenia padły oczywiście na Sowietów, ale to nie oni nam zapieprzyli wodę. No i co, wiecie już gdzie jest woda z Polski? Oczywiście, nasza woda nigdzie nie zaginęła. Ona płynie sobie spokojnie na Marsie! Wszystko się zgadza. Policzmy: pierwsze braki wody w Polsce zauważono wiosną tego roku. Tak czy nie? TAK! W tym samym czasie pojawia się ona na Marsie-najpierw nieśmiało, w postaci drobnych strumyków, wodotrysków, kałuż, ciurka tu i tam, by latem popłynąć pełną falą. I znowu się zgadza! Latem deficyt wody w Polsce osiągnął apogeum. Zakłady pracy musiały wstrzymywać pracę, elektrownie wodne mieliły powietrze zamiast wody, Wisłę można było przejść pieszo a na Mazurach wstrzymano żeglugę. Jesienią woda na Marsie zanika, a planeta szykuje się do zimowej suszy. I znowu wszystko gra, bo w tym samym czasie woda potrzebna jest w Polsce. Rolnicy sieją zboża ozime, ptaki wodne szukają kawałka wody do wylądowania w drodze do ciepłych krajów, a grzyby w lesie bez wody nie wyrosną. I dlatego jesienią woda w Polsce jest BARDZO potrzebna; mili sąsiedzi Marsjanie wiedzą o tym doskonale i zwracają nam naszą wodę.
– Ha, ha, większej bzdury nie czytałem w tym tygodniu! – zawołał kolega, gdy mu o tym obwieściłem.
– A jak oni tę wodę transportują w tę i z powrotem? – nabijał się ze mnie.
– Pamiętasz z lekcji geografii schemat krążenia wody w przyrodzie?
– No, pamiętam – niepewnie odpowiedział.
– Woda paruje i wtedy jej ubywa, to znaczy jest wysyłana na eksport na Marsa. A innym znów razem – przeważnie jesienią – pada deszcz, to znaczy że Marsjanie oddają pożyczoną wiosną wodę. Czasem nawet oddają ją z odsetkami i wtedy mamy powódź. Ale to ogólnie solidni ludzie (cholera, jak ich nazwać? Może raczej zielone ludziki? Ufoludki? Kosmici?) i zawsze zwracają pożyczoną wodę. Taki honorowy naród, zupełnie jak my.
Pewnie dlatego wybrali właśnie Polaków do kosmicznej współpracy.
Andrzej Kisiel