– Od widzów słyszeliśmy, że nasza wystawa prowokuje, zmusza do myślenia, pokazuje rzeczywistość o której wielu z nich nie miało wcześniej pojęcia – mówi Camilla Forest, współorganizatorka Festiwalu Passion for Freedom. Podczas jego tegorocznej edycji prace artystów obejrzało ponad 4 tys. ludzi.
Idea wolności. W różnych aspektach. Czym jest, jak łatwo ją stracić i jak trudno odzyskać. Ten motyw przyświeca im od początku. Tak było również teraz. 7. Festiwal Passion for Freedom zgromadził artystów z różnych stron świata. Stany Zjednoczone, Kanada, Iran, Turcja, Afganistan, większość krajów Europy. Po raz pierwszy w tym roku zaprezentowali się twórcy z Hongkongu i Chorwacji.
Nie zabrakło polskich akcentów, na wystawie można było zobaczyć twórczość Mai Wolnej i Jarka Kubickiego, a w części konkursowej udział wzięły prace Kamilli Kasprzak, Izabeli Szczepańskiej oraz Gosi Janik.
„Stop” policji
Mall Galleries. To jedna z najważniejszych londyńskich galerii sztuki współczesnej, położona w samym sercu brytyjskiej stolicy, pomiędzy Trafalgar Square i Buckingham Palace. To tu odbył się tegoroczny festiwal. Czym różnił się od poprzednich edycji?
– Wynajęliśmy galerię 5-krotnie większą niż ostatnim razem, a i tak nie byliśmy w stanie pomieścić wszystkich gości. Podczas kulminacyjnej gali część z nich musiała wyjść na zewnątrz, żeby inni mogli wejść do środka – mówi współorganizatorka imprezy, zakotwiczona w Londynie Polka Camilla Forest, dodając, że wystawiono rekordową liczbę prac. – Od widzów słyszeliśmy, że wystawa prowokuje, zmusza do myślenia, pokazuje rzeczywistość o której wielu z nich nie miało wcześniej pojęcia – dodaje Forest.
Festiwal od lat wspierają znane postacie ze świata sztuki. Wśród nich są chiński artysta i performer Ai Weiwei, irański reżyser kilkakrotnie aresztowany za propagandę przeciwko Islamskiej Republice Irańskiej Jafar Panahi, a także gwiazda muzyki pop Madonna, która wyróżniła to wydarzenie w swoim Freedom Calendar 2014.
Nieocenzurowane i niejednokrotnie kontrowersyjne treści promujące swobodę artystycznej twórczości i wolności słowa budzą ciekawość, a jednocześnie prowokują różne reakcje.
– W tym roku z wystawy została usunięta niegroźna wydawałoby się satyra na współczesne społeczeństwo oraz groźbę, jaką niesie ze sobą ISIS. Brytyjska policja uznała, że praca „Mimsy” stanowi potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa uczestników i poinformowała, że możemy ją zaprezentować, ale za dodatkową opłatą 36 tys. funtów na pokrycie kosztów policyjnej ochrony. To kwota, która znacznie przewyższa nasze możliwości finansowe – mówi kuratorka imprezy Agnieszka Kołek.
Na Nagiej Wyspie
„Spin-head” – ta praca Brytyjki Emmy Elliott zdobyła główną nagrodę tegorocznego festiwalu. Autorkę zainspirowały wydarzenia z 2014 roku, kiedy po długiej kampanii prowadzonej przez brytyjskich parlamentarzystów i celebrytów, wśród których był między innymi Rowan Atkinson, zostały zniesione restrykcje dotyczące wolności wypowiedzi. Praca Elliot symbolizuje jedną wygraną bitwę, a jednocześnie przypomina o krajach, w których wolność słowa nie jest tak oczywista.
Drugą nagrodę przyznano ex aequo dla Any Muscet (Chorwacja) i Dmitrija Iva (Ukraina). Na ten pierwszy projekt składają się wideo i flaga z hasłem „Na promjenu zraka” (Change of Air), którym posługiwali się więźniowie polityczni na początku lat 50. ubiegłego stulecia, informując w ten sposób rodzinę o miejscu swojego pobytu – najbardziej brutalnym więzieniu w byłej Jugosławii, położonym na Nagiej Wyspie. Praca jest wyrazem hołdu dla chorwackiego profesora, walczącego o przekształcenie pozostałości po tym miejscu w muzeum pamięci.
Drugi wyróżniony projekt to zbudowana z łańcuchów ponad dwumetrowa figura kobiety próbująca wyrwać się z ograniczeń. Jej autor Dmitrij Iv pochodzi z Ukrainy, co ma swoje odniesienie do obecnej sytuacji panującej w tym kraju.Znaną postacią jest Brytyjczyk Glenn Fitzpatrick. Weteran wojny w Zatoce Perskiej, po powrocie z której rozpoczął studia artystyczne, zdobył trzecią nagrodę za instalację „Contextual Restriction Produces an Empty Magazine”. Impulsem do jej powstania był terrorystyczny atak na redakcję „Charlie Hebdo”, a autor przekonuje, że pióro bywa potężniejsze niż broń.
Tematykę przemocy porusza również laureatka nagrody specjalnej Gamze Seber. W swojej wideo-instalacji „Breath” ta zakotwiczona na Wyspach Turczynka opowiada o protestach przeciwko zamknięciu jednego z największych miejskich parków w Istambule. Początkowo niewinne, z czasem zostały brutalnie rozbite przez policję. Wywołało to falę protestów w całym kraju, podczas których domagano się prawa do zgromadzeń i wolności wypowiedzi. Wszystkie demonstracje krwawo stłumiono, kilkanaście osób zostało zabitych, a tysiące rannych.
Nagrodą publiczności wyróżniono Emmie Elliott, doceniając jej pracę „The Sacred and Profane”. Artystka zgłębia w niej sferę wolności, ale tym razem seksualnej, eksponując prawo do czerpania przyjemności z seksu, który nie ogranicza się jedynie do prokreacji.
Śmierć w Kopenhadze
To jedyny tego typu festiwal na świecie. I z roku na rok się rozwija. Passion for Freedom prowadzi wspólne akcje z różnymi instytucjami. Współpracuje między innymi z Royal Holloway University w ramach obchodów 800-lecia podpisania Wielkiej Karty Swobód, a w ubiegłym roku był jednym z partnerów stacji BBC podczas Freedom Year Program.
Motywem przewodnim tegorocznej edycji festiwalu była wolność słowa. Nieprzypadkowo, co podkreślają dyrektor imprezy Marianna Fox i jej kurator Agnieszka Kołek, przypominając swój pobyt w Kopenhadze 14 lutego bieżącego roku.
– W duńskiej stolicy uczestniczyłyśmy w panelu dyskusyjnym na temat wolności słowa. Okazało się, że spotkanie idealistów-wolnomyślicieli to wystarczający powód, żeby stać się celem napastników. Tego dnia w zamachu w Krudttønden Café zginął duński reżyser Finn Nørgaard – mówi Kołek.
Grożące niebezpieczeństwo jednak nie zniechęca, a wręcz przeciwnie – pobudza do działania. – Chcemy jeszcze bardziej zwiększyć moc rażenia. Mam nadzieję, że w przyszłym roku nasz festiwal będzie trwał miesiąc a nie tydzień, galeria będzie większa, a my zaczniemy to robić w pracy, a nie po niej – planuje Marianna Fox.
Piotr Gulbicki