Jest laureatką tytułu Mrs Irlandii 2014, Mrs Europe Personality 2014 i finalistką Top Model UK 2014. Obecnie zakłada fundację, której celem będzie zebranie pieniędzy na stworzenie domu samotnej matki pod Dublinem. Z Moniką Walsh, od roku działającą na rzecz ofiar przemocy domowej, szczególnie Polek mieszkających za granicą rozmawia Mariusz Kutka.
Dlaczego chcesz stworzyć azyl dla prześladowanych emigrantek poza Dublinem?
– Początkowo założeniem kampanii przeciwko przemocy domowej, w którą się zaangażowałam, było jej nagłośnienie, aby dotrzeć do jak największej liczby osób, uświadomić im, że to nie jest temat tabu. Jako że sama jestem nauczycielką, zależało mi na uświadomieniu nauczycielek, że godzina wychowawcza nie jest tylko luźną lekcją do odrabiania pracy domowej, ale szansą na rozmowę z uczniami.
Po wielu mailach zaczęłam angażować się w pomoc psychologiczną i szukania schronienia dla kobiet, które doświadczają przemocy w domu. Pamiętam jak w wigilię dostałam maila od pewnej kobiety, którą mąż wyrzucił z mieszkania. Postanowiłam jej pomóc, jednak okazało się, że domy samotnej matki i inne placówki były nieczynne lub zapełnione. Wtedy też pojawiła się idea wybudowania domu – ostoi dla poszkodowanych kobiet.
Celem fundacji jest również stanie się głosem tych kobiet, bo same nie są w stanie przemówić.
Co już udało się zrobić?
– Niestety bez wsparcia i sponsorować projekt jest nie łatwy do wykonania. Teraz po finale konkursu i rozeznaniu w sprawie – także w skali światowej – wierzę, że poświęcając swój wolny czas, uda mi się go zrealizować.
Jak wielka jest skala przemocy wobec kobiet? W jednym z wywiadów wspomniałaś, że na świecie więcej kobiet w wieku 15-44 lata umiera na skutek przemocy domowej niż na raka, malarię czy w wypadkach drogowych.
– Tak, skala jest ogromna. Jednak ten temat wciąż jest omijany. Próbuję to zmienić, mówiąc o tym głośno, nim dla którejś kobiety będzie za późno. Dlaczego o przemocy w rodzinie mówi się dopiero po tragedii? Dlaczego wtedy zaczynamy sobie przypominać, że jednak było coś nie tak i mogliśmy zrobić więcej?
Co je powstrzymuje przed odejściem od swojego oprawcy?
– Często cała procedura związana z przejściem do ośrodka jest dość długa i kobiety rozmyślają się, bo partner obiecuje zmianę, przekonuje że nie warto rozbijać rodziny itd. Dlatego, jeżeli dostaję maila z błaganiem o pomoc, to w tej samej chwili wsiadam w samochód i zabieram ją do bezpiecznego, spokojnego miejsca. Często ośrodki chcą też pieniędzy, niewielkich, ale dla niektórych to spory kłopot. Problemy językowe również są na porządku dziennym. Jednak wiele instytucji dysponuje polskimi tłumaczami, ale nie każda kobieta o tym wie. Dopóki moja fundacja nie zacznie w pełni działać, sama je tam kieruję. Te kobiety szukają kogoś, komu mogą zaufać.
Dlaczego piszą o wsparcia właśnie do ciebie?
– Myślę, że mi ufają, bo widziały gdzieś moje zdjęcia, mają wyobrażenie o mnie. Nie muszą obawiać się nieznanego, że telefon odbierze obca im osoba, przed którą muszą się otworzyć w tak intymnej sprawie.
O czym piszą?
– Dziennikarzy interesują tylko te dramatyczne historie, próbują wyciągać ode mnie szczegóły. Nie mogę o nich mówić, bo nie chcę zdradzić zaufania kobiet. Powtarza się: bicie, wyzwiska, więzienie w domu, a nawet zabieranie paszportów. Problem jest taki sam i każda sytuacja tak samo ważna.
A co im wtedy odpisujesz?
– Na początek chcę poznać więcej szczegółów, abym mogła ocenić sytuacje. Zawsze są to słowa otuchy, a następnie rady co dalej. Nie zawsze są to bezpośrednio osoby poszkodowane, często piszą znajome, które coś zauważą. To bardzo ważne, żeby znajomi czy sąsiedzi reagowali. I za to im dziękuję.
Rozmawiamy o przemocy, ale to nie tylko ta fizyczna.
– Również jest to przemoc psychiczna, ciężka do udowodnienia. Blizny w psychice są jak pomięta kartka, nawet gdy ją wyprostujemy, nigdy nie będzie już taka sama.
Najwięcej ofiar przemocy domowej w Irlandii wśród emigrantów to Polki.
– Takie są statystyki. Najczęściej zgłaszają się do mnie Polki, ale zapewne z racji pochodzenia. Przemoc dotyka kobiety z całego świata, ostatnio odezwała się dziewczyna z Węgier pobita przez swojego chłopaka. Leżała w szpitalu 9 dni…
Z czego bierze się przemoc wśród emigrantów? Z badań wynika, że gros Polaków jest chronicznie przygnębiona, żyje w permanentnym stresie, a w takiej sytuacji nie trudno o nieszczęście.
– Nie można oczywiście generalizować, że każdy jest przygnębiony, ale rzeczywiście, gdy skupiasz się tylko na celach zarobkowych, życie kończy się na jedzeniu, spaniu i pracy. Zero przyjemności, wyjazdów, wyjść do kina, bo przecież trzeba oszczędzać. Przez to narasta wewnętrzny bunt, bo czują się jak niewolnicy uwięzieni w swoim ciele i to w końcu wybucha. Niestety często na rodzinie.
Na emigracji jest trudniej odejść, poddać się, wrócić?
-–Tak, właśnie dlatego zwróciłam uwagę na imigrantki, gdyż one najczęściej nie mają tu rodzin czy znajomych na tyle bliskich, aby mogli je przygarnąć do siebie i są pozostawione same sobie.
Jesteś szczęśliwą żoną i matką. Jak wciągnęłaś się w temat przemocy w rodzinie?
– Wszystko zaczęło się od konkursu, na który musiałyśmy przedstawić referat odnośnie skali przemocy i jak ona przekłada się na dzieci w kraju, który reprezentujemy. Poszerzyłam ten temat o imigrantów, a także o samą Polskę. Wtedy zorientowałam się, jak wiele jest do zrobienia. Dowiedziałam się również, że w Wielkiej Brytanii oraz Francji jest ten sam problem odnośnie imigracji i psycholodzy biją na alarm, że sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. Niestety media nie widzą lub nie chcą widzieć tego problemu, bo przecież za granicą wszystkim jest dobrze…
Jak zostaje się Mrs. Irlandii, czyli najpiękniejszą mężatką na wyspie?
– Na swoim koncie mam wiele tytułów, gdyż moda jest moją pasja, prowadzę też swój blog monikawalsh.com i cieszę się, że udało mi się połączyć przyjemne z pożytecznym. Ciężka praca i wytrwałość pomaga dojść do celu.
Ten tytuł pomaga pomagać?
– Tak. To piękne, że dzięki niemu mogę pomagać. Proszę nie myśleć, że to konkurs pięknych buzi czy zgrabnych nóg, bo jego główna ideą jest właśnie szerzenie pomocy. Ważny jest każdy, nawet drobny gest. Osoby, które chcą pomóc, niech po prostu wyślą e-mail na nasz adres: tak@monikawalsh.org.