27 października 2015, 09:00 | Autor: admin
Gaudeamus igitur

Słowa pieśni „Gaudeamus igitur” zabrzmiały na PUNO po raz 76. Uroczystą inaugurację uświetniło nadanie tytułu doktora honoris causa profesorowi Zbigniewowi Pełczyńskiemu. Listy gratulacyjne na ręce rektora PUNO
prof. dr hab. Haliny Taborskiej nadesłali prezydent Andrzeja Duda i premier Ewa Kopacz.

Poniżej obszerne fragmenty wykładu inauguracyjnego prof. dr hab. Ewa Lewandowska-Tarasiuk pt: „Wojciech Falkowski – lekarz, humanista, Rektor PUNO”:

„Z pokorą wobec tajemnicy życia i śmierci, z uznaniem i honorem dla wielkiego człowieka i Polaka, którym był śp. prof. Wojciech Falkowski, otwieramy dzisiaj, w dniu Inauguracji Roku Akademickiego na Polskim Uniwersytecie PUNO, Księgę Żywota człowieka zasłużonego dla nas wszystkich: lekarza, humanisty, rektora PUNO.

Kim staje się człowiek brutalnie wyrwany z rodzinnego gniazda, pozbawiony własnej przestrzeni i w niej jedynego miejsca na ziemi, rzucony z matką i siostrą na bezkresną tułaczkę? Co mogło dziać się w duszy niespełna dziesięcioletniego chłopca otwierającego oczy na świat, gdy ten w pierwszych dniach drugiej wojny światowej brutalnie odbierał mu beztroskę dzieciństwa, pozbawiał bezpieczeństwa, ranił chłopięcą wrażliwość i dumę obrazami ludzkich upokorzeń, doświadczaniem głodu i cierpieniem tułaczej niewoli? W każdej biografii zawiera się fenomen dziejowego losu. Jego sprawcza siła napisała scenariusz dzieciństwa i początków dorosłości Wojciecha Falkowskiego, który dalsze swe losy kreował już sam, podejmując dojrzale wybory swych życiowych dróg, a jednocześnie pozostając jakże silnie w związkach z rodzinna mitologią Nowogródka, w którym przyszedł na świat 17 czerwca 1930 roku, mitologią pielęgnowaną w sercu do końca życia. Jeżeli przyjąć definicję Ojczyzny, którą w jakże trafnych w swej prostocie słowach sformułowała znana humanistka Maria Janion, iż Ojczyzna składa się z języka, obrazów i melodii, to Ojczyzna była dla Wojciecha Falkowskiego utrwalona w Jego świadomości paletą ojczystych barw i melodycznych motywów. Tych jedynych, niepowtarzalnych, zapisanych w pamięci i sercu, wyobraźni i wrażliwości, natychmiast wywoływanych i rozpoznawanych i odtwarzanych w języku, Jego języku, utrwalonych w barwnej malarskiej impresji czy fortepianowych frazach.

W lutym 1940 r. w czasie surowej zimy o północy słychać było walenie w drzwi i usłyszeliśmy rosyjskich żołnierzy, którzy kazali nam się spakować. Rozpoczęliśmy długą podróż na północ Związku Radzieckiego, najpierw saniami, potem w wagonach bydlęcych. (…) znaleźliśmy się 1000 km od Archangielska z całą grupą Polaków. (…)

Zastanawiając się, czy kiedykolwiek opuścimy Rosję, nadzieję znaleźliśmy w modlitwie. Wtedy właśnie pokochałem literaturę rosyjską, uczyłem się na pamięć wierszy, uczyłem się rosyjskich pieśni, a dzięki temu języka rosyjskiego. Po dwóch latach mogliśmy opuścić Rosję, gen Anders formował polskie oddziały. (…) W końcu dotarliśmy do dużego obozu w Uzbekistanie. (…) Byli tam polscy żołnierze w brytyjskich mundurach. Mogliśmy się modlić bez ukrywania, wolność stała się rzeczywistością. Po przepłynięciu morza dotarliśmy do Iranu – tak pisał Wojciech w swoich wspomnieniach, które zostały mi udostępnione przez Jego Małżonkę, dr Bernice MacManus Falkowską, której w tym miejscu serdecznie dziękuję.

To tam w Teheranie, w bibliotece znalazł polską powieść, którą czytał nocami. Potem odkrył, że była to proza Sienkiewicza. To właśnie tam mógł uczęszczać do polskiej szkoły, modlić się i wstąpić do Harcerstwa Polskiego, którego etos pozostał w Nim całe życie. To właśnie tutaj docierała doń muzyka, skrzypcowe recitale i radiowe wiadomości ze świata. Tutaj zdobywał wirtuozowskie kompetencje pianistyczne. Po dwóch latach scenariusz losu Wojciecha i Jego najbliższych, matkę i siostrę skierował do Afryki. Gdy znalazł się w Tanzanii miał 14 lat. Wspomina swoich nauczycieli, którym był m.in. hrabia Ossoliński, uczący literatury polskiej i łaciny. W Tanzanii spędził 6 lat.

Trudno uwierzyć w paradoks losów, że wojenna tułaczka mogła stać się dla młodego człowieka tak ważną szkołą kształtowania Jego intelektu, będąc jednocześnie – co wydaje się oczywiste – szkołą hartu ducha i psychicznej odporności. Potem, podążając szlakiem Armii Polskiej generała Andersa, już w Iranie i dalej w Afryce, gdzie
funkcjonowały systemy polskiej oświaty, mógł młody Wojciech realizować swe rozbudzone pasje poznawcze. Wtedy i tam rodziły się fascynacje wiedzą, utrwalały w pamięci obrazy literackie przeczytanych dzieł. To zapewne tam w Teheranie i potem w Tanzanii zrodziły się głód wiedzy i artystyczna wrażliwość. To właśnie wtedy rozpoczął Wojciech naukę gry na fortepianie. Żmudne ćwiczenia instrumentalne pozwalające rozwinąć techniczne umiejętności pianistyczne staną się. znakomitą podstawą wirtuozowskich umiejętności młodzieńca. Potem doskonalone pod okiem znakomitych pianistów i pedagogów pozwolą rozwinąć Wojciechowi Jego muzyczny talent i niebagatelne muzyczne kompetencje. Falkowski był uczniem wybitnych pianistów i pedagogów, osiągnął pianistyczną wirtuozerię m.in. pod okiem profesora Władysława Mierzejewskiego, a nawet swoim talentem i muzykalnością zadziwił samego Miłosza Magina.

I stało się, spełniły się słowa poety: bo nie ma ziemi wybieranej, jest tylko ziemia przeznaczona… W 1949 roku Wojciech z mamą i siostrą znalazł się w Wielkiej Brytanii. Myślał, że ukończenie polskiego liceum umożliwi mu wstęp na wybrany brytyjski uniwersytet. Niestety okazało się to formalnie niemożliwe. Na szczęście, jak mówi Wojciech w swoich wspomnieniach, Republika w Irlandii nie cofnęła poparcia dla Rządu na Uchodźstwie i dyplom ukończonego polskiego liceum umożliwił mu od 1951 roku realizowanie wybranych studiów – a okazała się nimi medycyna, którą studiował na Uniwersytecie w Dublinie. W czasie studiów został wybrany Prezesem Stowarzyszenia Studentów Polskich, których wtedy, w pierwszej połowie lat 50tych, studiowało ponad stu. Wojciech Falkowski po ukończeniu studiów medycznych otrzymał uprawnienia lekarza psychiatrii i psychologii medycznej. Był także Członkiem Królewskiego Kolegium Lekarzy Rodzinnych, Królewskiego Kolegium Psychiatrów, Trybunału ds. Zdrowia Psychicznego.

(…) Malarskie studia pod kierunkiem mistrza i przyjaciela Mariana Bohusz-Szyszko w Studium Malarstwa Sztalugowego sprzyjały rozwojowi artystycznej wyobraźni malarskiej Wojciecha Falkowskiego, utrwalonej w kilkuset obrazach własnych. W 1991 roku otrzymał Nagrodę I stopnia od Brytyjskiej Rady Sztuki dla Królewskich Dzielnic Kensigton i Chelsea. Warto też przypomnieć, że prof. Wojciech Falkowski wraz z małżonką, Bernice wspierali dzieło Cicely Sounders, twórczyni medycyny paliatywnej, w której hospicjum św. Krzysztofa znalazł się chrystologiczny cykl malarski jej męża, artysty i malarza, Mariana Bohusz-Szyszko. To nie do przecenienia fenomen artystycznej ekspresji i twórczych talentów pozwalał wypowiadać się temu lekarzowi, humaniście, artyście językami sztuki. (…)

Od roku 2002 do 2011, prof. Wojciech Falkowski pełnił funkcję Rektora Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie PUNO, będąc związanym z Uniwersytetem już dużo wcześniej, od początku lat dziewięćdziesiątych, pełniąc w nim m.in. funkcję prorektora. To właśnie w tych latach za sprawą JM Rektora Falkowskiego Uniwersytet otworzył się na współpracę z prestiżowymi środowiskami naukowymi w Polsce (…) Tą drogą Uniwersytet podąża dzisiaj za sprawą JM Rektor PUNO, prof. Haliny Taborskiej nieustannie poszukującej nowych, skutecznych rozwiązań akademickich, związanych z potrzebami edukacyjnymi młodej, polskiej emigracji, nie zapominając także o jej starszych środowiskach. To co łączy tych dwoje rektorów, to wspólnota duchowego etosu, który wymagał i wymaga od nich nieustannie identyfikacji z piękną tradycją i wyzwaniami nowoczesności dla tej Uczelni, będącej wtedy, jak i teraz firmamentem polskości, dzisiaj nowego jej oblicza. (…)

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_