25 listopada 2015, 09:11
Sztuka antydepresyjna

W galerii POSK można obecnie podziwiać wystawę Bartosza Frączka, malarza z Polski, który zaprezentował cykl poświęcony płci pięknej.

– Ten cykl ukończyłem około 2 lata temu, a powstawał w sumie przez prawie 10 lat – mówi artysta. – Chciałem pokazać tu pewien mój ideał kobiety. Jest zatem i kobieta-DJ, jest cyklistka, jest dziewczyna pijąca wino, jest też artystka z rysunkiem Matisse’a w tle, którego uwielbiam i któremu składam hołd umieszczając jego dzieła w swoich pracach – dodaje.

Oprócz szerokich zainteresowań kobiety z prac Frączka mają jeszcze jedną wspólną cechę: są radosne i pełne życia.

– Tak, to prawda. Myślę, że najważniejsze dla mnie jest to, aby kobieta miała pozytywne nastawienie do życia, żeby emanowała pozytywną energią – przytakuje malarz.

Można mniemać, że pełne kolorów, energetyczne obrazy są także odzwierciedleniem osobowości ich twórcy.

– Uważam, że sztuka powinna mieć funkcję terapeutyczną. Henri Matisse powiedział, że patrząc na obraz powinniśmy się czuć, jakbyśmy siedzieli w wygodnym fotelu. Staram się trzymać tej prostej zasady. Kilkanaście lat temu pewna krytyk sztuki napisała, że moje obrazy powinny być sprzedawane w aptece, jako lek antydepresyjny – uśmiecha się artysta.

Bartosz Frączek urodził się w 1974 w Częstochowie. Studia ukończył z wyróżnieniem i dyplomem z malarstwa w pracowni prof. Wincentego Maszkowskiego. W roku 2009 uzyskał stopień doktora na Wydziale Malarstwa krakowskiej ASP. Jest adiunktem na Wydziale Sztuki Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Ma na swoim koncie 70 wystaw indywidualnych – m. in. w Holandii, Szwecji, Danii, Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Belgii i na Węgrzech oraz ponad 170 zbiorowych na całym świecie. Jego prace znajdują się w wielu prywatnych kolekcjach w kraju i za granicą, pokazywane były także na targach sztuki Hanse Art (Lubeka, Oldenburg, Brema, Hamburg), Artevent expo (Antwerpia, Arnhem) czy Artistes Contemporaines (Lozanna, Geneva). Zajmuje się głównie malarstwem oraz upowszechnianiem kultury plastycznej. Jest pomysłodawcą Międzynarodowego Biennale Miniatury oraz kuratorem wielu międzynarodowych wystaw. W cyklach obrazów, które ostatnio maluje, pokazuje odwiedzane miasta, a właściwie autorskie kompilacje ważnych dla danego miasta elementów, które zestawione ze sobą na płótnie, tworzą nowy wątek malarski.

Ponieważ artysta dużo podróżuje, motywem jego prac stały się także miasta, które odwiedził. Na liście sportretowanych miast znalazły się dotychczas: Praga, Lubeka, Saloniki, Hamburg, Mediolan, Kilonia, Berlin, Budapeszt, Rzym oraz oczywiście rodzinna Częstochowa, a na wystawę w Londynie przyjechał prosto ze Stambułu.

– Jednak te moje miasta to nie są klasyczne pejzaże, tylko obrazy, które zawierają kilka elementów, które mi najbardziej zapadły w pamięć. Staram się, żeby to było ciekawe spojrzenie, nie takie zupełnie oczywiste. Na przykład w  czasie wizyty w Londynie zaintrygował mnie dinozaur z kokardką na szyi na Trafalgar Square. I jeżeli kiedyś powstanie obraz na temat Londynu, to właśnie coś takiego chciałbym na nim zawrzeć, a nie Big Bena czy czerwony autobus. Dla osób z Londynu to i tak będzie czytelny przekaz – podkreśla.

Kurator wystawy Elvira Olbrich zdradza, że wystawa spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem.

– Już pierwszego dnia ekspozycji zdążyliśmy już sprzedać jeden z obrazów, a odwiedzający POSK chętnie fotografują się z tymi pracami. Zwłaszcza kobiety – zauważa.

Należy zatem się pośpieszyć, zanim obrazy  znajdą swoich właścicieli. Wystawa czynna jest jeszcze przez tydzień.

 

Fot. i tekst: Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_