27 listopada 2015, 11:23
Skąd przychodzi wojna?

Od momentu, gdy na kijowskim Majdanie zginęli ludzie, budzę się codziennie z przekonaniem, że kolejna wielka wojna za chwilę wybuchnie. Wciąż mam wrażenie, że za kilkadziesiąt lat ludzie będą mówili o naszych czasach „przed wojną”.

Dwa tygodnie temu prezydent Francji Francois Hollande oświadczył, że jego kraj jest w stanie wojny. Nie jest to jednak ta wojna, której ja się obawiałam. To wojna z terroryzmem podszytym niby-państwem ISIS. Hollande ogłosił ten stan wojny nie tylko w imieniu swego kraju, a całej Europy. I do tego, by stawiać sprawy w ten właśnie sposób ma powody, z tym tylko, że zamach w Paryżu nie jest pierwszym przekroczeniem granicy przez morderczych piechurów, którzy patrząc w oczy swym ofiarom strzelają do nich bez cienia skrupułów lub podkładają bomby, licząc na jak największą liczbę ofiar. Ci zamachowcy nie są to „zielone ludziki” przybyłe nie wiadomo skąd. To często sąsiedzi, chodzący od dziecka po tych samych ulicach co ich ofiary, mówiący ich językiem. Terytorialnie bliscy, a mentalnie tak dalecy.

I na tym między innymi polega problem. Zamachowcy to „zwykli” ludzie, sąsiedzi potencjalnych ofiar. Niczym nie wyróżniają się z otoczenia. Ci żołnierzy pierwszego frontu są wtopieni w tłum, nie wzbudzają podejrzenia. I tym łatwiej mogą przeprowadzać zamachy. Tak było dziesięć lat temu w Londynie, tak było teraz w Paryżu.

Po londyńskim zamachu pozostało poczucie zagrożenia. Nikt, żaden polityk, żaden szef służb bezpieczeństwa nie może zapewnić, że podobny zamach nie wydarzy się w przyszłości. Trudno przeciwdziałać pomysłom tych, którzy kierują się inną niż my logiką. Mogą wyjść zza każdego rogu ulicy, z każdego zdawałoby się znanego nam zaułka i rozpocząć swą krwawą krucjatę. Krucjatę przeciwko komu i czemu?

I to właśnie czyni tę wojnę tak szczególną. Każdy z nas, bez względu na kolor skóry, religię, narodowość, wyznawane poglądy polityczne i styl życia może stać się celem zamachowców spod znaku ISIS. Zło nie wybiera. Jest wszechogarniające. Z ofiarami paryskich zamachów zniknęło poczucie bezpieczeństwa mieszkańców wszystkich krajów Europy. I nie tylko Europy. Tego samego dnia co w Paryżu miał miejsce zamach w Libanie. Zginęli tak samo niewinni ludzie. Belgia od kilku dni jest krajem gdzie obowiązują szczególne regulacje z obawy przed zamachami.

Prezydent Hollande nie przesadził mówiąc, że jesteśmy w stanie wojny. Pomimo, że Nasuwają się podobieństwa z drugą wojną światową. Tak jak wtedy, sojusznikiem stał się człowiek siedzący za murami Kremla. Katastrofa rosyjskiego samolotu, który najprawdopodobniej spadł w wyniku podłożonego ładunku wybuchowego można porównać do zaatakowania przez Niemców Związku Sowieckiego w 1941 r. Nagle Putin, odpowiedzialny za wojnę na Ukrainę, w której zginęły tysiące ludzi, który bezprawnie bez wypowiedzenia wojny zajął terytorium obcego kraju, znalazł się, jak Stalin, w obozie sojuszników. O zbrodniach lepiej w takich sytuacjach milczeć. Tego wymaga „interes polityczny”, a – jak wiadomo – polityka i moralność nie muszą iść w parze.

Przed kilku laty urodzony w Syrii Omar Bakri w wywiadzie dla wychodzącego w Londynie pisma „Al-Hayar” powiedział wręcz: „Z woli Allaha uczynimy z Zachodu Dar Al-Islam drogą inwazji od wewnątrz. Gdy powstanie państwo islamskie i gdy dokona inwazji, będziemy jego armią i żołnierzami od środka”. Słowa te zostały zignorowane, podobnie jak i pochodzącego również z Syrii socjologa mieszkającego w Niemczech Basama Tibiego, który uważa, że nie jest ważne, czy większość Europejczyków będzie muzułmanami, ale „jaki islam – szariat czy euroislam – zdominuje Europę”.

Wprowadzenie kontroli na wewnętrznych granicach strefy Schengen, a także zewnętrznych Unii Europejskiej nie zmniejszy zagrożenia terroryzmem, bo nadal współpraca służb specjalnych nie jest paneuropejska. Brak między nimi współpracy, wymiany informacji. Przeciwko budowaniu systemu wymiany danych protestował Parlament Europejski, gdyż zbytnio ingerowałoby to w prywatne życie zwykłych ludzi. Dopiero od stycznia 2016 r. zacznie działać Europejskie Centrum Antyterrorystyczne. Czy społeczeństwa zachodnie są przygotowane do ograniczenia wolności indywidualnych w imię wspólnego bezpieczeństwa?

Nic nie wskazuje na to, by państwo islamskie przestało istnieć. Wciąż znajduje chętnych do służenia mu wśród młodych, sfrustrowanych mieszkańców Europy. Można sobie nawet wyobrazić, że za dziesięć lat jego przywódcy będą rządzić terenami obecnego Libanu, Syrii, Jordanii i części Turcji. Jeśli dojdzie do załamania władzy w Arabii Saudyjskiej, to do wzięcia będą arsenały nowoczesnej broni, tak chętnie sprzedawanej przez Stany Zjednoczone. Na Bliskim Wschodzie może powstać nowa militarna potęga, gotowa do wojny.

Julita Kin

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Julita Kin

komentarze (0)

_