19 grudnia 2015, 10:36
Dla mnie bomba!

Na końcu byłem ja. Wszyscy już wcześniej wyrazili swoje życzenia.

– A ty Andrzeju, co byś chciał dostać w prezencie pod choinkę? – Dla mnie bomba! – wypaliłem bez wahania. – No dobrze, cieszymy się z twojego entuzjastycznego nastawienia do świąt Bożego Narodzenia, ale powiedz nam, a właściwie św. Mikołajowi, czego pragniesz, co ci się marzy, za czym tęsknisz? – Dla mnie bomba – powtórzyłem z naciskiem na słowo „bomba”. Mam rację upierając się przy swoim. To już ostatnie chwile, aby zamówić sobie u Mikołaja jakiś fajny prezent. Niespodzianki „last minute”, mogą nie dojść na czas, bo święta już za kilka dni i co mi po upominku na sylwestra?

Dopiero po chwili do zebranych domowników dotarł sens mojego życzenia: Dla mnie bomba! – Ty naprawdę mówisz o bombie? – Jaką zamawiasz? – Atomową! Chcę mieć bombę atomową, bo chcę potęgą być i basta! Jak będzie bomba, to będzie porządek, czystość i bezpieczeństwo. Nie będzie żaden sąsiad z podwórka zastawiać mojego miejsca na parkingu, ludzie nie będą śmiecić, przeklinać i pluć. Wszyscy będą się kłaniać i skończy się obgadywanie Kisiela za jego plecami, jak tylko wyjdzie z domu. Będzie pokój i spokój! Polsce należy się atom! – zakończyłem moje uzasadnienie wyboru prezentu, które nieoczekiwanie dla mnie samego stało się deklaracją polityczną na najbliższą kadencję.

Miało być świątecznie i pogodnie, a wyszło ja zwykle… Szefem świętego Mikołaja jest Pan Bóg, a ten jak wiadomo ma specyficzne poczucie humoru, bo tylko tak można wyjaśnić, dlaczego umieścił Polskę między Rosją a Niemcami i NIE dał nam broni atomowej wyłączność, więc mam cichą nadzieję, że wysłucha mojego życzenia i teraz dostaniemy bombkę „A”. A wtedy nasze życie będzie – jak obiecują politycy –dużo prostsze. Polska stanie się potęgą, z którą trzeba będzie się liczyć. Nasze odwieczne kompleksy znikną, wróci duma narodowa, pewność siebie i poczucie solidarności. Pamiętacie taki sympatyczny ludowy wierszyk z czasów zaraz po zakończeniu II wojny światowej: „Truman, Truman, spuść ta bania, bo to nie do wytrzymania. Jedna bomba atomowa i wrócimy znów do Lwowa. Choć zastaniem same zgliszcza, jednak ziemia to ojczysta. Druga mała, ale silna, i wrócimy też do Wilna”.

Tak, to prawda, z jedną małą poprawką. Wtedy, czyli w latach 40. XX wieku, technika nuklearna była mało zaawansowana, no powiedzmy wprost – była prymitywna. Nie to co dziś. Teraz też wystarczy „jedna mała, ale silna…” , jednak nie spowoduje aż tak wielkich strat. Nie będzie już „samych zgliszcz”, więc nie ma się czego bać, rodacy! Wrócimy nie tylko na Kresy, ale i przy okazji wyzwolimy Krym, a na Kremlu posadzimy jakiegoś następcę cara Dymitra Samozwańca; nowy władca już pierwszego dnia razu poprosi o włączenie Rosji do Polski jako dodatkowego województwa i skończą się wieczne problemy z sowietami. Z Niemcami też sobie poradzimy, bo to strasznie zniewieściały naród, więc wystarczy ich postraszyć jakimś ćwiczebnym wybuchem atomowym „made in Poland” nad Berlinem, aby spokornieli i przestali spiskować za naszymi plecami.

– A co się stanie, jeśli z powodu twoich imperialnych planów w Europie środkowej wybuchnie prawdziwa wojna atomowa? Czy nie będziesz miał skrupułów Andrzeju? – odezwały się siedzące w kącie pokoju wyrzuty sumienia. – Siedźcie cicho, nie znacie się na geopolityce – zgasiłem głosy wątpiących. – Nie ma żadnych wątpliwości. Racja, tak samo jak Pan Bóg jest po naszej stronie.

Poza tym mieszkam w takim rejonie, który zapewne ocaleje z wojennej pożogi. Pod moim oknem jest schron atomowy, więc mam prawo czuć się bezpiecznie. A dla tych, którzy nie mają własnych schronów, mam propozycję. W Albanii jest całe mnóstwo schronów zbudowanych na czas wojny atomowej, stoją puste i czekają na zagospodarowanie. Nie ma problemu, można tam wyjechać. Nie każdemu odpowiada kuchnia bałkańska, dla miłośników bliższej Europy jest opcja szwajcarska. W Szwajcarii, w czasach zimnej wojny zbudowano tyle schronów atomowych, że pomieszczą wszystkich obywateli i jeszcze zostaną wolne miejsca dla 1,5 miliona osób. Jaki problem zorganizować wyjazd Polaków do pięknej Szwajcarii? Chętni na pewno się znajdą, zgłaszam się jako pierwszy.

Andrzej Kisiel

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Andrzej Kisiel

komentarze (1)

  1. Dobre :)) Po III WŚ opanujemy Albanię i Polska znowu będzie od morza do morza. Zakładając, że morza w międzyczasie nie wyparują :p