Spotkania, wycieczki, wywiady… To było intensywne pół roku – z historią i jej bohaterami. Projekt „17000 powodów, żeby pamiętać”, dotyczący polskich lotników uczestniczących w Bitwie o Wielką Brytanię, wskrzesił chwałę dawnych dni.
Polska Szkoła Sobotnia im. Henryka Sienkiewicza w Slough, trwa wystawa. Zdjęcia, opisy, życiorysy, wydarzenia… Wśród kilkuset zgromadzonych na sali osób są kombatanci, uczniowie, nauczyciele, rodzice. A także burmistrz miasta Mohammed Rasib i przedstawiciele organizacji, dzięki którym projekt doszedł do skutku. Dzisiejsza prezentacja jest jego zwieńczeniem, przez sześć miesięcy dużo się działo…
Oko w oko z weteranami
Walczyli o wolność – naszą i waszą. Wielu z nich poległo, wielu zapisało się złotymi zgłoskami na kartach historii. Polscy lotnicy odegrali ważną rolę w podniebnych zmaganiach o Wielką Brytanię. To właśnie ich życiowe drogi i wojenne dokonania stanowiły kanwę projektu „17000 powodów, żeby pamiętać”.
– Celem tej inicjatywy było poszerzenie wiedzy uczniów, ale również przybliżenie tematu szerszemu gronu odbiorców. Pamiętajmy, że poza chwałą, jaką okryli się nasi piloci w czasie II wojny światowej, po jej zakończeniu także byli aktywni, pomagając szkolić pakistańskich lotników i zajmując szereg kluczowych stanowisk w tamtejszych siłach powietrznych – mówi dyrektor szkoły w Slough Elżbieta Wojciechowicz. Jak dodaje, z propozycją udziału polskiej młodzieży w projekcie wystąpiły organizacje „Aik Saath – Together As One” oraz „Mapis Project”, które przygotowały i prowadziły całą akcję.
A wachlarz zajęć był szeroki. Gry, zabawy, quizy historyczne, oglądanie filmów, wertowanie zdjęć i dokumentów. Dużym przeżyciem dla młodych ludzi były spotkania z naocznymi świadkami historii. Poprzedzały je warsztaty dziennikarskie, podczas których uczono się jak zadawać pytania, jakie zagadnienia poruszać, w jaki sposób przygotować się do rozmowy. Wywiady z weteranami bądź członkami ich rodzin, podczas których uczniowie dowiadywali się o życiowych i wojennych losach polskich pilotów, były nagrywane na dyktafon i utrwalane na zdjęciach. Ich sylwetki obrazowała późniejsza wystawa, dając wgląd w doświadczenie 17 tysięcy Polaków związanych z wojskowym lotnictwem na Wyspach. Wśród bohaterów tamtych dni znaleźli się Eugeniusz Borysiuk, Mirosław Feric, Aleksander Gabszewicz, Ignacy Jankiewicz, Andrzej Jeziorski, Franciszek Kornicki, Julian Michalski, Jan Stangryciuk, Roman Szymański oraz Stanisław Włosok-Nawarski.
Na Boga, oni to robią rzeczywiście!
Byli młodzi, pełni planów na przyszłość. Jednak wybuch II wojny światowej wszystko zmienił. We wrześniu 1939 roku nasi lotnicy walczyli z niemieckim najeźdzcą, po czym część z nich przedostała się do Francji i Wielkiej Brytanii, gdzie kontynuowali opór.
Różnice kulturowe, narodowościowe, niewiara w umiejętności Polaków oraz kłopoty z porozumiewaniem spowodowane nieznajomością języka angielskiego powodowały, że brytyjskie dowództwo początkowo było niechętne przyjmowaniu naszych pilotów w szeregi RAF-u. Jednak ci nie tracili czasu – szkolili się, uczyli angielskich słówek, czekali na swoją porę. I w końcu doczekali się, na co miały wpływ ogromne straty poniesione przez Anglików. Nasi rodacy szybko stali się ich najlepszymi sojusznikami, walcząc w dywizjonach myśliwskich i bombowych, swoją skutecznością wprawiając w osłupienie brytyjskich wojskowych. Pułkownik Stanley Vincent, dowódca bazy Northolt z której startowali Polacy, nie krył sceptycyzmu, polecając oficerowi kwalifikującemu meldowane strącenia poddawać je szczegółowej analizie. Ale nie poprzestał na tym. 5 września 1940 roku osobiście poleciał za poderwanym do akcji Dywizjonem 303, żeby naocznie przekonać się jak walczą polscy sojusznicy. Po powrocie pełen zdumienia wypowiedział znamienne słowa: „Na Boga, oni to robią rzeczywiście, to nie żadna imaginacja. Nie zapomnę tego do śmierci”.
Na owe wyniki miało wpływ szereg czynników. Ogromna determinacja, odwaga, wcześniejsze doświadczenie. Ważną rolę odgrywała również polska taktyka myśliwska pozwalająca pilotom na pewną swobodę indywidualnego działania przy zachowaniu zespołowej dyscypliny. Ale trzeba też docenić pracę naszych mechaników naprawiających przez 24 godziny na dobę uszkodzone maszyny, co zapewniało polskim dywizjonom najwyższy stopień sprawności sprzętowej wśród wszystkich jednostek RAF-u.
W Bitwie o Wielką Brytanię walczyli piloci z różnych krajów – co szósty z nich był cudzoziemcem. Oprócz Polaków dominowali Nowozelandczycy, Kanadyjczycy, Czesi, Australijczycy i Belgowie, a spośród wszystkich 66 alianckich dywizjonów uczestniczących w tych zmaganiach rekordową liczbę strąceń zaliczył polski Dywizjon 303, zestrzeliwując 126 niemieckich samolotów.
Spalone pianino
Spotkania z weteranami, świadkami dawnych dni, były dla polskich uczniów ze szkoły w Slough wielkim przeżyciem. Ale równie dużym zainteresowaniem cieszyły się wycieczki.
– Odwiedziliśmy Bentley Priori Museum, Hendon Museum, RAF Northolt Museum i Polish War Memorial – wylicza Przemysław Wiącek, obok Sylwii Urbaniak koordynator projektu „17000 powodów, żeby pamiętać”. Projektu, w którym uczestniczyło 15 uczniów, w wieku 15 – 18 lat.
W Bentley Priori Museum młodzi ludzie usłyszeli opowieści na temat sztuki dowodzenia, ruchach wojsk, powietrznych potyczkach, użyciu radarów. Z kolei w Hendon Museum oglądali samoloty walczące podczas I i II wojny światowej, a pod Polish War Memorial złożyli wieniec, czcząc pamięć poległych żołnierzy.
– Dowiedzieliśmy się też wielu różnych ciekawostek. Na przykład na lotnisku w Northolt przy pasie startowym stało pianino. Okazało się, że zgodnie z lotniczą tradycją dla uczczenia jakiegoś ważnego wydarzenia ten instrument jest sprowadzany i uroczyście puszczany z dymem – wspomina Przemysław Wiącek.
Piotr Gulbicki