16 lutego 2016, 14:22
Polska „deska ratunku”

Na stronie internetowej „Tygodnia Polskiego” wśród rekomendowanych artykułów zwrócił moją uwagę tekst po angielsku zatytułowany „Polish lifeline for Cameron’s renegotiations?”. Nie wiem, czy tekst ten był w papierowym wydaniu pisma. Jeśli był, to widocznie nie zwróciłam na niego uwagi. To jeszcze jeden dowód na to, że internet jest coraz większą siłą, a – jak mówi się w żargonie komputerowców – pozycjonowanie tekstu jest sprawą bardzo ważną. Niektóre pisma zatrudniają obecnie specjalistów, którzy tym się zajmują. Zwrócenie uwagi czytelnika na to, co chce wydawca, jest pewnego rodzaju sztuką.

Przeczytałam ten tekst, muszę przyznać, z rosnącym zdumieniem. Otóż jak utrzymuje autor, partia Prawo i Sprawiedliwość może być dla Davida Camerona liną ratunkową w jego negocjacjach z Unią Europejską w sprawie reform. Używam tu mniej radykalnego wyrażenia, niż czynią to słowniki, które angielskie słowo „lifeline” tłumaczą jako „ostatnią deskę ratunku”.

Autor tekstu zauważa, że największym problemem w negocjacjach z Unią Europejską jest uzyskanie zgody na ograniczenia brytyjskich świadczeń dla imigrantów. Negocjacje w tej kwestii, twierdzi on, byłyby łatwiejsze, gdyby David Cameron otrzymał „błogosławieństwo” od przywódców tych państw, których te ograniczenia dotkną. I właśnie tu PiS może okazać się pomocne. Otóż partia ta jest nie tylko stawia sobie za cel „odbudowę Polski”, ale także jest prorodzinna i „chce zatrzymać w kraju tylu Polaków, jak to tylko jest możliwe”. Z tego też powodu, czytamy dalej, PiS będzie gotowe poprzeć takie zmiany w brytyjskim prawie, które nie będą sprzyjać imigrantom, a jednocześnie nie naruszają prawa do swobodnego podróżowania w ramach Unii Europejskiej.

Poglądy te są jak echo tych, które przy różnych okazjach wygłaszał w ostatnich czasach minister spraw zagranicznych Polski Witold Waszczykowski, choć przedstawione w sposób bardziej radyklany. Zdaniem autora tekstu, Wielka Brytania jest w wielu aspektach „naturalnym partnerem” dla państw Grupy Wyszehradzkiej i „jeśli tylko Polska zgodzi się na brytyjskie propozycje, to może ułatwić Brytyjczykom negocjacje z pozostałymi trzema mniejszymi państwami”, które też do tej grupy należą, czyli Węgrami, Słowacją i Republiką Czech. A jeśli uda się Polsce przekonać te trzy kraje, to Cameron będzie miał ułatwione zadanie, by przekonać pozostałych członków Unii Europejskiej.

Pod artykułem podpisany jest Przemek de Skuba Skwirczyński. Postać to nie nowa na brytyjskiej i polskiej scenie politycznej. Przyjechał do Wielkiej Brytanii w 1999 r. jako 16-latek. Przedstawia się jako bankier i finansista. Zrobił więc na Wyspach karierę zawodową. Z polityczną poszło mu nieco gorzej.

Początkowo należał do Partii Konserwatywnej. Z czasem zmienił przynależność: zapisał się do UKIP i z ramienia tej partii, bez powodzenia, startował w wyborach lokalnych w Croydon w 2014 r., gdzie uzyskał 365 głosów, a w ostatnich wyborach parlamentarnych starał się o mandat na Tootingu, gdzie od dziesięciu lat wygrywa, Sadiq Aman Khan, laburzystowski kandydat w zbliżających się wyborach mera Londynu. Skwirczyński zajął ostatnie miejsce i stracił depozyt.

Jako członek UKIP założył w tej partii Friends of Poland. W wywiadach i artykułach utrzymywał, że ta właśnie partia jest lepsza dla imigrantów niż konserwatyści czy laburzyści. Osobiście, jak mówił, zawsze był eurosceptykiem, przede wszystkim dlatego, że Unia Europejska jest antychrześcijańska. A większość imigrantów, przynajmniej w Wielkiej Brytanii, to chrześcijanie. Z tego powodu imigranci „w sposób naturalny” są eurosceptykami. Sprzeciwiał się też temu, że media przedstawiają UKIP jako partię rasistowską. To nie prawda, twierdził. Sam z pewnością nie uważa się za rasistę, choć pisał na różnych forach internetowych, że należy dać Europejczykom we wszystkich krajach prawo do kupowania broni bez ograniczeń, by mogli „prewencyjnie” likwidować tych, którzy zagrażają społeczeństwu i wyraził nadzieję, że Francja pozbędzie się „robactwa”. Postulował też, by sporządzać listę islamskich fundamentalistów, która byłaby rozpowszechniana jak lista pedofili. W jakim celu? „So that they could be popped off”. Specjalnie piszę po angielsku. Kto chce poznać intencję autora tych słów, zachęcam by zajrzał do słownika.

Po wyborach, które dały zwycięstwo Prawu i Sprawiedliwości na prawicowym portalu „The Commentator” Skwirczyński zamieścił artykuł zatytułowany „Polska z powrotem staje na nogi?”. W tekście wygłasza szereg pochwał pod adresem programu rządzącej partii i tylko, jakby na marginesie, z ubolewaniem stwierdza, że partia Janusza Korwina-Mikkego nie dostała się do Sejmu. Zapomniał zaznaczyć, że właśnie z tej listy starał się o mandat.

Wkrótce potem Przemek de Skuba Skwirczyński , członek Związku Szlachty Polskiej, porzucił UKIP i powrócił do konserwatystów. Pod tekstem zamieszczonym na stronie internetowej „Tygodnia” podpisał się jako „Media Representative of the Polish Conservatives and formerly committee member of the historic Conservative Friends of Poland”.

Katarzyna Bzowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Katarzyna Bzowska

komentarze (0)

_