18 lutego 2016, 14:29 | Autor: Anna Sanders
Abinger: najstarsza wioska Anglii

Abinger to wioska, której nie sposób nie zauważyć. Wyróżnia ją zegar zawieszony tuż nad drogą A 25 do Dorking (Surrey). Na niewielkim podeście stoi drewniana figura pana o imieniu Jack z młotkiem w ręku. Co godzina młotek idzie w ruch i uderza w dzwonek. Zegar z 1909 roku, wzniesiono ku pamięci Barona Farrer of Abinger . Dzięki niemu powstała w wiosce szkoła, poczta, kuźnia oraz wiele uroczych domków. Prócz zegara, Abinger wyróżnia się przepięknym położeniem. Z wioski Abinger Hammer położonej w dolinie, krętymi drogami wśród lasów przechodzimy w górę. To dość długi spacer, ale warty wysiłku. Na szczycie bowiem znajduje się serce każdej angielskiej wsi: prastary kościół i oczywiście tuż obok pub: Abinger Hatch.

Zupka z rukwi wodnej

Młotek pojawia się nie tylko przy zegarze, ale i nazwie wioski (Hammer). To pamiątka po przeszłości przemysłowej wioski. W czasach królowej Elżbiety I Abinger dostarczało bowiem kule armatnie, broń i pięknie kute bramy do Londynu. Te ostatnie możemy jeszcze podziwiać przy Fleet Street, Temple Bar. Do produkcji żelaza były potrzebne duże ilości wody. Stąd też wiele rwących rzek i strumieni, stawów, jeziorek i kanałów. Wykorzystuje się je ciągle do hodowli pstrągów oraz rukwi wodnej ( czyli „watercress”). Ta szybko rosnąca, na pół wodna roślina, ma przyjemny, dość ostry smak. Jest ona jednym najstarszych warzyw liściastych jedzonych przez człowieka. W Anglii używa się jej głównie do sałatek i robienia zupy, którą naprawdę warto spróbować. W czasach królowej Wiktorii była ona tak popularna, że budowano specjalne linie kolejowe: Watercress Line, dzięki którym rukwi nie brakło na londyńskich stołach. W Abinger Hammer możemy się w nią zaopatrzyć w Farm Shop, tuż przy drodze, jest pyszna i bardzo świeża, bo stawy gdzie rośnie znajdują się tuż obok sklepu. W tej części wioski mieszkał też znakomity pisarz E.M. Forster (1879- 1970), autor „Pokoju z widokiem”, „Howard’s End” i wielu innych poczytnych powieści, z których wiele przerobiono na filmy. Abinger był też inspiracją do napisania serii esejów „Abinger Harvest”. E. M. Foster mieszkał przez ponad 20 lat w wiosce razem z matką. Ofiarował on „swój las” na przestrzeń publiczną, którym opiekuje się teraz National Trust, i po którym możemy sobie dziś miło spacerować. Ale nie tylko ten aktualnie modny pisarz był związany z tą zieloną wioską. Jeszcze w XVII wieku osiadł tu John Evelyn (1620- 1706). To nieco zapomniany kronikarz „ciekawych czasów”. W swoich dziennikach opisywał śmierci Olivera Cromwella, Karola I i nieznanych rzeszy ofiar epidemii dżumy w Londynie. Przyćmił go niestety Samuel Peyps, którego pamiętniki stały się znacznie bardziej popularne. John Evelyn być może za bardzo starał się być pisarzem na każdy temat. Stworzył bowiem dzieła poświęcone teologii, polityce, ogrodnictwu, architekturze, numizmatyce a nawet wegatarianizmowi. Był też autorem „Opisu Teneryfy” choć nigdy tam nie był. Namiętnie zbierał książki: jego biblioteka liczyła sobie 3 859 tomów. Dziś jednak za najciekawsze uważa się jego pamiętniki, to jedyne takie zapiski z tego okresu prowadzone przez całe długie życie, od dzieciństwa, po dorastanie, małżeństwo i starość. Ostatnie zdania w pamiętniku John Evelyn skreślił zaledwie kilka tygodni przed śmiercią. Smutne i wzruszające są opisy śmierci jego siedmiorga dzieci, gdyż tylko jedna, najmłodsza córka, żyła dłużej niż rodzice. Jej potomkowie są do dziś patronami kościoła w Abinger. Zbudowany przez Johna Evelyn dwór, znajduje się tuż za kościołem. Jego stare, ceglane mury widać z cmentarza otaczającego kościół.

Dyby trzyosobowe

Kościół, choć wydaje się bardzo stary, takowy nie jest. Został odbudowany już dwa razy w XX wieku. Raz po wybuchu bomby w czasie II Wojny i drugi raz po pożarze spowodowanym uderzeniem pioruna. Oryginalny budynek istniał już w 1080 roku. Tuż przy wejściu znajdziemy ciekawy alabastrowy relief z XV wieku. Warto zatrzymać się i przyjrzeć twarzom niewielkiego tłumku otaczającego krzyż Chrystusa, oraz znaleźć jeszcze dwa takie alabastrowe dzieła: przy ołtarzu i chrzcielnicy. Smutny i prześliczny jest też grobowiec młodzieńca wystawiony mu przez matkę. Mimo bomby i pożaru przetrwały parafialne kroniki, prowadzone od 1559 roku. Zwiedzającym udostępniono ciekawe fragmenty tego dzieła z życia wziętego. Jeden z zapisów mówi o chrzcie (1758) nowonarodzonego „Samuela, syna Jane, żony Roberta Lane, który został zesłany do Australii trzy lub cztery lata temu…”. Odnotowano też pogrzeb „Johna Marsha, znanego zaganiacza dzikich świń”. Przy kościelnym murze, otoczone płotkiem stoją też dyby…trzyosobowe. Po drugiej stronie ulicy znajduje się przemiły pub, Abinger Hatch. Z ogrodu na tyłach pubu rozciągają się świetne widoki na okolicę, która nosi tytuł „Wyjątkowo Pięknej” (Area of Outstanding Natural Beauty). Ale uwaga, jeśli chcemy tam zjeść niedzielny obiad, trzeba rezerwować stolik, jedzenie jest bardzo smaczne. Obok pubu znajduje się dom bardzo przypominający tradycyjny, polski dworek szlachecki: to Evelyn Hall (XIX w), który można wynająć na wszelkie imprezy. W naszej wędrówce po rozproszonej wiosce Abinger nie możemy pominąć miejsca, które jest najważniejszym przyczynkiem do sławy Abinger. Około 800 metrów na wschód od Abinger Common znajdziemy porośnięty drzewami, trawiasty wzgórek. To Abinger Motte, czyli resztki starodawnej fortecy obronnej. To podobno najznakomitszy taki zachowany wzgórek, dookoła którego możemy sobie wyobrazić drewniane palisady, a na jego szczycie wieżę obserwacyjną. Prócz tego we wsi znaleziono fragmenty rzymskiej willi oraz najstarsze, bo sprzed 7 tysięcy lat (!) ślady osadnictwa. Mieszkańcy owego Abinger chronili się w ziemiankach, uprawiali rolę kamiennymi motykami a ich poletka były umieszczane tarasowo. I to ostatnie odkrycie archeologiczne czyni Abinger najstarszą wioską w Anglii! Z czego oczywiście mieszkańcy są bardzo dumni i z przyjemnością nam o tym opowiedzą, najlepiej w pubie…

Tekst i zdjęcia: Anna Sanders

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Anna Sanders

komentarze (0)

_