26 lutego 2016, 13:25 | Autor: Magdalena Grzymkowska
Chopin nie wychodzi z mody

Koncert na rzecz Polskiej Fundacji Kulturalnej:

 

To była prawdziwa muzyczna uczta – powiedział ambasador Witold Sobków, gdy tylko ucichły brawa po piątkowym występie Ewy Osińskiej w ambasadzie polskiej w Londynie. Pianistka dała popis swojej wirtuozerii w ramach charytatywnego koncertu na rzecz Polskiej Fundacji Kulturalnej. Dochód z imprezy został przeznaczony na projekt drugi etap digitalizacji archiwum „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza”. 

Od lewej: Jerzy Sulimirski, dr Anastasia Belina-Johnson, Barbara Bakst, Andrzej Mitko; poniżej: Maria Kruczkowska-Young oraz pianistka Ewa Osińska
Od lewej: Jerzy Sulimirski, dr Anastasia Belina-Johnson, Barbara Bakst, Andrzej Mitko; poniżej: Maria Kruczkowska-Young oraz pianistka Ewa Osińska

Ale zanim artystka puściła palce w ruch, ambasador przybliżył po krótce historię powstałej w 1950 roku fundacji, która, o czym niekiedy się zapomina, zajmowała się nie tylko wydawaniem „Dziennika” i „Tygodnia Polskiego”.

Prowadząc działalność wydawniczą od roku 1963, PFK opublikowała ponad 500 tytułów książek – przypomniał ambasador w swoim wstępnym przemówieniu.– Zadaniem PFK było od początku upowszechnianie słowa polskiego przez publikację czasopism i książek. Gdy ukazała się pierwsza seria książek broszurowych, gen. Władysław Anders, pierwszy prezes Fundacji, powiedział: „Gdy kraj skazany jest na to, co wydają tam na rozkaz, popieranie wolnej twórczości to ważne zadanie” – dodał.

Z wraz z rozwojem nowych technologii kolejnym wyzwaniem i etapem działalności PFK stało się utworzenia cyfrowego archiwum „Dziennika”.

Na przestrzeni lat liczne polskie i brytyjskie instytucje, organizacje i osoby prywatne zwracały się do redakcji „Dziennika” z zapytaniami badawczymi dotyczącymi społeczności polskiej – jej życia politycznego, społecznego i kulturalnego. „Dziennik” od początku swego istnienia służył również jako bezcenne źródło badań dla rodzin, które poszukiwały informacji o swoich bliskich. Digitalizacja archiwum ułatwi te wszystkie działania – w pierwszej kolejności zabezpieczając cenne zbiorów archiwalnych w formie cyfrowej. A docelowo – udostępniając materiały online – mówił ambasador, podkreślając, że dla niego ten projekt jest szczególnie cennym wkładem w działania na rzecz zachowania dziedzictwa narodowego i kultywowania pamięci o dokonaniach Polaków, którym przyszło żyć na obczyźnie.

Ambasador Witold Sobków, Tadeusz Potworowski i piasnistka Ewa Osińska
Ambasador Witold Sobków, Tadeusz Potworowski i piasnistka Ewa Osińska

Pierwszy etap tego ambitnego przedsięwzięcia został zakończony. 188 tysięcy 464 pliki – tyle liczy dotychczasowy zbiór skanów niezwykłego 75-letniego wycinka historii. Ta liczba robi wrażenie. Jednak aby ten imponujące archiwum stało się użyteczne dla osób poszukujących informacji na temat polskiej społeczności na Wyspach, potrzebne są fundusze.

Pani Ewa Osińska zgodziła się dać ten recital wolontaryjnie, za co jesteśmy niezmiernie wdzięczni – akcentował Tadeusz Potworowski, prezes Polskiej Fundacji Kulturalnej, który przywołał także słowa artystki na temat jej muzycznego powołania: „W muzyce najważniejsze są emocje, które za sobą pociąga.”

I tych emocji podczas koncertu nie brakowało. Od pierwszych nut poloneza cis-moll Fryderyka Chopina, gmach przy Portland Place wypełnił się nastrojem melancholii z odrobiną dramatyzmu. Potem przyszedł czas na Impromptu As-dur op. 29, energiczny, nieco śpieszny utwór, uznawany za jeden z najtrudniejszych dzieł polskiego kompozytora. Artystka z tym zadaniem poradziła sobie bezbłędnie. Następnie popłynął mazurek b-moll, zdaniem Ferdynanda Hoesicka „skończone arcydzieło”. Niektórzy nazywają go „Rubinsteinowskim”,ponieważ z wielkim upodobaniem grywał go Antoni Rubinstein. W tym dziele przeplatają się ze sobą melodie kujawiaka, scherzanda, a nawet walca. Utwór na pozór ludowy ma w sobie wiele nostalgicznej liryki, tak bardzo bliskiej emigranckim sercom. Nie zabrało też klasycznych walców, jednak ukoronowaniem występu było, cytując Mieczysława Tomaszewskiego, „fortepianowe piorunowanie”, czyli Scherzo h-moll. Utwór, przez londyńskiego wydawcę nazywany „Ucztą piekielną”, jest tak pełen namiętności i demonizmu, że jakbym głosem z innego świata jest motyw zaczerpnięty z kolędowej kołysanki „Lulajże Jezuniu.” Czuć w nim jak silne emocje targały kompozytorem w trakcie pisania, a w rozedrganych tonach słychać jego słowa: „Przeklinam chwilę wyjazdu… Wszystko, com dotychczas widział za granicą, zdaje mi się nieznośne i tylko mi wzdychać każe do domu, do tych błogich chwil, których cenić nie umiałem…” Obserwując twarze zasłuchanych gości, nie można było nie zauważyć ich szczerego wzruszenia. 

Ewę Osińską znam od wielu lat i jestem szczególnie wdzięczny za jej występ, ponieważ pianistka nie bywa często w Wielkiej Brytanii – zaznaczył ambasador Sobków.

Jak zawsze w Londynie spędziłam miły czas w przyjaznej atmosferze przyjaciół, rodziny i miłośników muzyki Chopina – przyznała sama artystka, która na Wyspy przyjechała prosto z Paryża.

Ambasadorowi wtórowali inni uczestnicy wieczoru.

Cały czas jestem pod wrażeniem koncertu – mówiła Małgorzata Ochocińska, marketing manager LycaMobile. – Ten wieczór jest dowodem na to, że Chopin nigdy nie wychodzi z mody – przekonywała.

W tym występie czuć było rękę mistrza. Ewa Osińska to artystka na najwyższym poziomie – powiedziała Barbara Bakst, zwracając uwagę na zdjęcie umieszczone w programie recitalu, na których Ewa Osińska pozowała ze światowej sławy dyrygentem Jerzym Maksymiukiem. – Rozpiera mnie duma, ponieważ oboje są uczniami mojego męża – zauważyła.

Dla niektórych z obecnych to była pierwsza wizyta w ambasadzie.

Przyjemnie było gościć w tych wytwornych wnętrzach. W takim otoczeniu zupełnie inaczej odbiera się muzykę. To było również bardzo wzbogacające dowiedzieć się nieco o Polskiej Fundacji Kulturalnej i jej projekcie digitalizacji – tłumaczył angielski prawnik Nick Inge.

Podczas wykwintnej kolacji po koncercie był czas, na rozmowy nie tylko o muzyce, ale też o historii, a także przyszłości polskiej społeczności na Wyspach.

Na barkach zarządu Polskiej Fundacji Kulturalnej oraz redakcji „Dziennika”, a teraz „Tygodnia Polskiego” ciąży olbrzymia odpowiedzialność za podtrzymywanie pamięci o polskich bohaterach, którzy żyli w Zjednoczonym Królestwie, co zasługuje na najwyższe uznanie. I na wsparcie tej idei zespół PFK zawsze może liczyć – deklarował wice ambasador Dariusz Łaska.

Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_