06 marca 2016, 09:00
Było takie miejsce…

Jest takie miejsce… w ten sposób często zaczynamy teksty, które mają zachęcać rodaków do odwiedzenia tego lub innego miasta, czy zabytku, do zjechania z głównej trasy i zatrzymania się w podróży dla bliższego poznania wyjątkowego obiektu. Dziś też chciałbym tak napisać, ale to byłaby nieprawda. Więc powiem tak: jest takie miejsce, a właściwie było takie miejsce. Jeśli tam traficie, niczego nie zobaczycie, bo nie został po nim nawet kamień na kamieniu, a jedyne, co istnieje, to ludzkie wspomnienia i nieliczne fotografie.

Pałac w Białowieży
Pałac w Białowieży
Szanowne Panie i Panowie, mili goście, witamy w Białowieży! Większość przyjeżdża tutaj podziwiać przyrodę, to przecież właśnie dla niej powstał w 1932 roku park narodowy mający chronić ostatni fragment pierwotnej puszczy w Europie. Żubry obejrzane, wilki i rysie policzone, potrawy kuchni regionalnej posmakowane… można jechać dalej. Aha, zapomniałem, niektórzy szczęściarze do atrakcji w Białowieży mogą doliczyć pogryzienia przez komary. A pałac? Jaki pałac, skoro tu nie ma żadnego pałacu! No właśnie, drodzy rodacy, to jest miejsce, którego już nie ma. Jeśli ktoś chciałby obejrzeć słynny pałac, to spóźnił się o jakieś pięćdziesiąt parę lat. Na początku lat 60. XX wieku komunistyczne władze w ramach porządkowania historii zdecydowały o wyburzeniu resztek pałacu stojącego w Białowieży. Dlaczego piszę dziś o nim? Po pierwsze: kilka lat temu wydano album opowiadający o tym niezwykłym obiekcie, po drugie niedawno zakończono rekonstrukcję peronu dworca zbudowanego przy okazji wznoszenia pałacu.

Ale po kolei. Pod koniec XIX wieku w Białowieży postanowiono zbudować siedzibę dla cara Aleksandra III polującego w puszczy na grubą zwierzynę. Niby nie ma się czym chwalić, bo to przedstawiciel kraju zaborcy, ale po zakończeniu I wojny światowej, gdy powstała II Rzeczypospolita, pałac przeszedł w polskie władanie. A od 1930 r. był nawet apartamentem prezydenta Ignacego Mościckiego. Niestety w czasie II wojny światowej mocno ucierpiał w wyniku pożaru. W sumie jednak po wojnie byłaby szansa na jego odbudowę, bo i tak zachowało się z niego więcej niż np. z Zamku Królewskiego w Warszawie. Ale przeważyły argumenty polityczne, bo pałac w Białowieży został zbudowany dla cara Rosji, a potem służył złym, bo sanacyjnym władzom przedwojennej Polski, więc najlepiej było go – dla komunistów – zrównać z ziemią. W ten sposób zlikwidowano jeden z najpiękniejszych przykładów XIX-wiecznej architektury pałacowej, w której można było dopatrzyć się cech budowli średniowiecznych, renesansowych i gotyckich. Całość wieńczyła strzelista wieża, której ruiny straszyły jeszcze przez wiele lat po zakończeniu wojny. Pałac przetrwał zaledwie 60 lat, więcej szczęścia miał dworzec kolejowy zbudowany w 1897 r. specjalnie z okazji przyjazdu cara Aleksandra III do Białowieży. W ubiegłym roku udało się odtworzyć część zabytkowego dworca i jest to chyba jedyna miejscowość w Polsce, która może pochwalić się pięknie odnowionym peronem i stacją, do której nie przyjeżdża żaden pociąg, gdyż linię kolejową zamknięto kilkanaście lat temu. Taki polski paradoks.

Ale nie ma co smęcić. Idzie wiosna i trzeba się cieszyć tym, co mamy. A mamy wiele. Od kilku miesięcy możemy pochwalić się inną arcyciekawą placówką historyczną. Tym razem udało się zachować kawałek historii. Znacie Bazar Różyckiego w Warszawie na Pradze? To legendarne miejsce na mapie przedwojennej Polski. Tuż obok wejścia na bazar uruchomiono w starej kamienicy pod koniec zeszłego roku Muzeum Pragi. Na kilku kondygnacjach, od piwnicy aż po dach (tak, tak, na dachu urządzono taras widokowy na starą Pragę) można poznać historię prawobrzeżnej części Warszawy, od czasów gdy naszym rodakom nawet nie śniło się, że kiedyś będzie tu miasto, aż po czasy najnowsze, kiedy Pragę połączono drugą linia metra z pozostałą częścią stolicy. Muzeum zaaranżowano bardzo nowocześnie, niemal wszystkiego można tu dotykać, słuchać i oglądać. Są historie o ludziach, którzy zasłużyli się dla historii Pragi i Warszawy, są eksponaty i dzieje budowli związanych z dzielnicą. Sama kamienica też jest wyjątkowa, bo kryje w sobie jedyne na Mazowszu zachowane oryginalne freski z żydowskiej sali modlitewnej z lat 30. XX wieku. W przeciwieństwie do pałacu w Białowieży, na Pradze udało się uratować fragment historii dla przyszłych pokoleń.

Andrzej Kisiel

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Andrzej Kisiel

komentarze (0)

_