Bartłomiej Kowalczyk, twórca Polish Business Link i organizator II Kongresu Polskich Przedsiębiorców
Podobnie jak w przypadku referendum szkockiego, tak samo w przypadku Brexitu, temat poddany jest argumentom emocjonalnym, a nie rzeczowym. Zagłosowanie za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej jest głosem oddanym za ideę, której powodzenie będzie można zweryfikować po latach. Jest to głosowanie za czymś nieznanym. W ostatniej dekadzie mieliśmy wystarczająco dużo problemów na świecie, które dezintegrowało społeczeństwa. W gruncie rzeczy Brexit jest kontynuacją dezintegracji. Dlatego też pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej jest ważne strategicznie dla wszystkich mieszkańców Europy, także Polski.
Łukasz Filim, przewodniczący United Poles
Musimy pamiętać, że bez względu na wynik referendum, to będzie suwerenna decyzja Brytyjczyków i jako Polacy korzystający z gościnności tego kraju będziemy musieli ją uszanować. Od momentu ogłoszenia daty referendum przeciwnicy i zwolennicy Unii prześcigają się w swoich argumentach. Obecnie sytuacja geopolityczna jest na tyle niestabilna, że jeszcze wszystko może się zmienić. Na dzień dzisiejszy ja jestem za pozostaniem Wielkiej Brytanii we Wspólnocie, ale 23 czerwca możemy dysponować innymi danymi. Nie zapominajmy, że Polacy na Wyspach są na różnych etapach swojego rozwoju i zaklimatyzowania. Są osoby, które nie wiedzą, czy chcą zostać tu na stałe lub są zawieszone pomiędzy dwoma krajami i w żadnym z nie realizują się w pełni. Dla tych osób Brexit mógłby wywołać pewne turbulencje i być może byłby impulsem do powrotu do Polski. Druga grupa, to osoby bardziej zakorzenione, które mają tu dom, rodzinę i z tym krajem wiążą swoją przyszłość. Te osoby mogą w wyniku Brexitu znaleźć się w trudnej sytuacji. Trzecią grupą, są osoby takie jak ja, z podwójnym obywatelstwem, dla których nie będzie to miało większego znaczenia. Pragnę dodać, że podoba mi się decyzja obu rządów, zarówno polskiego, jak i brytyjskiego oraz to, w jaki sposób polska premier negocjowała z Cameronem. Nawet prasa brytyjska ją chwaliła za nieugiętą postawę. Jako Polak i Brytyjczyk cieszę się, że liderzy obu moich krajów potrafią ze sobą współpracować.
Marian Zastawny, przewodniczący Stowarzyszenia Techników Polskich w Wielkiej Brytanii
Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej na pewno może być wyzwaniem dla wielu firm, w których pracują Polacy. Są zarówno szanse tej sytuacji, jak i zagrożenia, w zależności jak na o patrzeć. Potencjalną korzyścią może być zmniejszenie konkurencji wśród firm działających na rynku. Z drugiej strony dla przedsiębiorstw współpracujących z zagranicą to będzie znaczne utrudnienie. W momencie gdy dojdzie do Brexitu, spodziewam się, że może być więcej restrykcji związanych z przepisami czy uznawaniem polskiego wykształcenia. Wówczas będziemy starali się wspierać polskich inżynierów w ten sam sposób, jak robimy to obecnie, czyli pomagając przy nostryfikacji dyplomów, zdobywaniu odpowiednich certyfikatów czy weryfikowaniu uprawnień. Jednakże inżynierowie są taką szczęśliwą częścią populacji, która w mniejszym stopniu odczuje skutki Brexitu, ponieważ są poszukiwani na całym świecie. Zapotrzebowanie na inżynierów cały czas rośnie, dlatego uważam, że raczej to nie będzie miało wpływu na tę konkretną grupę zawodową.
Marta Tondera, członek rady doradczej Federacji Polskich Stowarzyszeń Studenckich w Wielkiej Brytanii, studentka IV roku chemii na UCL
Osobiście myśl o Brexicie mnie przeraża. Zawsze podchodziłam do tego raczej pobłażliwie, sądząc, że to raczej zabieg polityczny, element retoryki, niż realne zagrożenie. Nie spodziewałam się, że do referendum dojdzie. I na domiar złego poważni, szanowani politycy popierają opcję wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Jaki będzie wynik 23 czerwca? Tak naprawdę trudno przewidzieć, jeszcze wiele może się zdarzyć. Wydaje mi się, że dużo będzie zależało od frekwencji wyborczej. Kręgi uniwersyteckie, do których należę, na pewno nie zagłosują za wyjściem z Unii, która dla rozwoju nauki jest bardzo ważna. Obecnie korzystamy z grantów europejskich, jest wielu wartościowych studentów z Europy – bez nich ucierpiałaby znaczna liczba instytucji. Natomiast jeśli zagłosują osoby, które nie mają pracy i nie czerpią benefitów z obecności Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, to ta szala może się przechylić na korzyść eurosceptyków. Jednocześnie myślę, że Brexit w jakikolwiek sposób nie zatrzyma Polaków do wyjazdu z kraju. Przecież mnóstwo osób wyjechało do Niemiec czy Francji. Ja chcę wrócić do Polski, ale wynik referendum nie wpłynie na moją decyzję.
Barbara Storey, SOS Polonia Southampton
Burza na morzu, alarm na pokładzie – tak można określić obecny nastrój w SOS Polonia. I nie tylko. Wszyscy jesteśmy w tej samej łodzi, zdezorientowani i pełni obaw. Unia Europejska może stracić potężne państwo członkowskie, Brytyjczycy stoją przed podjęciem historycznej decyzji bez precedensu, wciąż niedoinformowani, jakie mogą być konsekwencje „za” i „przeciw”. Wszyscy, nie tylko imigranci, pytają, co z nami będzie. Tak właśnie zatytułowaliśmy warsztaty zorganizowane, żeby uspokoić to wzburzone morze. Ich podsumowaniem jest stwierdzenie: Głowa do góry. Nikt nas stąd nie ruszy. Ludzie prawi nie mają się czego bać. A to, że większość z nas nie ma jeszcze prawa do głosu, nie znaczy, że mamy biernie czekać na wyniki referendum. Pamiętajmy, że jako największa mniejszość w Wielkiej Brytanii, żyjemy jak pod wielkim mikroskopem – wszystko, co robimy, może zmienić spojrzenie Brytyjczyków na kontrowersyjną kwestię imigracji. Przypomnijmy naszym gospodarzom, że jesteśmy im potrzebni, wręcz niezastąpieni. Przyczyniamy się do wzrostu brytyjskiego GDP. Przyjechaliśmy tu głównie do pracy. A „in-work benefits” to nieoczekiwany dodatek, którego nikt się nie spodziewał, kiedy otworzono dla nas rynek pracy w 2004 roku. A jeśli chodzi o te nieszczęsne child benefits wysyłane dzieciom w Polsce, to przypomnijmy Brytyjczykom, że jest to dla nich wielka oszczędność – rodzice płacą tu podatki, podczas gdy polscy podatnicy ponoszą koszt wykształcenia tych dzieci, opieki zdrowotnej itd. Unia Europejska jest jak małżeństwo z rozsądku. Długo i ostrożnie wybiera się kandydatów, sprawdzając, czy warto i co wnoszą w posagu. Dopiero potem strzelają korki szampanów, huczy „Oda do Radości”, razem na dobre i na złe. Przypomnijmy, że nasz „posag” pomnożył się w tym związku. I że – cokolwiek zdecydują Brytyjczycy – dla nas rozwodu nie będzie.
Michał Heydel – wiceprzewodniczący stowarzyszenia LSE SU Polish Business Society.
Od pewnego czasu Unia Europejska stara się rozwiązać kryzys migracyjny związany z wojną w Syrii. Wcześniej byliśmy świadkami konfliktu zbrojnego na Ukrainie. W konsekwencji odczuliśmy sankcje gospodarcze, które były wycelowane w Rosję. Spowolnienie gospodarcze na świecie oraz niepokój gospodarczy na rynku Chińskim przełożył się na obniżenie stóp procentowych w krajach rozwiniętych. Do tego dochodzi dyskusja na temat Brexitu. Jeszcze nikt nie wychodził z Unii Europejskiej. Ta kwestia jest szeroko dyskutowana wśród studentów na naszym uniwersytecie – „London School of Economy”, lecz są to opinie, które sprawdzą się dopiero po jakimś czasie. Dlatego też nasz instytut woli poczekać z wydawaniem jakiejkolwiek opinii, nie robimy też badań w tym zakresie. Wszelkie pytania dotyczące Brexitu, będą omawiane podczas „Polish Economic Forum 2016”. Nasz instytut stara się pokazać jak wykorzystać polski potencjał. W dalszym ciągu Polska jest krajem rozwijającym się i próbuje dogonić Europę Zachodnią. Polacy mają potencjał rozwojowy, potrafią otrzymywać dobre miejsca pracy i to się nie zmieni.
Rozmawiali: Magdalena Grzymkowska i Maciej Godzieszka