Nicholas Kelsey, Ognisko Polskie
Celem naszego stowarzyszenia jest promowanie wiedzy na temat Polski w Wielkiej Brytanii oraz tworzenie i wzmacnianie relacji pomiędzy Polakami i Brytyjczykami, starając się jednak nie wchodzić w dyskusje polityczne. Więc jako prezes Ogniska Polskiego nie mogę zabrać głosu w tej sprawie z prostej przyczyny – nie mamy wspólnego oficjalnego stanowiska. Mamy członków o różnych poglądach, również takich, którzy głosowaliby za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Spodziewam się, że prawdopodobnie takie osoby są w mniejszości, ale trudno mi powiedzieć, bo raczej nie rozmawiamy o polityce. Dlatego trudno tez mówić mi o nastrojach wewnątrz klubu. Ognisko powstało z myślą o Polakach, którzy nie mogą wrócić do Polski. Działamy już prawie 76 lat, a więc dużo dłużej niż obecność Polski czy Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej i jakikolwiek będzie wynik referendum, będziemy kontynuować naszą działalność. Moja żona jest Polką i osobiście wierzę, że relacje pomiędzy Brytyjczykami i Polakami wzmocniły się dzięki Unii Europejskiej. Ale nikt tak naprawdę nie wie, co się wydarzy. To oczywiste, że w przypadku Brexitu wolny przepływ osób, może być w pewnym stopniu ograniczony, jednak z drugiej strony nie mamy pewności, czy to pomaga zacieśniać więzy pomiędzy Wielką Brytanią i Polską. Sądzę, że obecnie większość Polaków ma tu status rezydenta lub nawet brytyjskie obywatelstwo, więc dla nich w zasadzie niewiele się zmieni.
Przemek de Skuba Skwirczyński, researcher kampanii Vote Leave, komitet Polish Conservatives
Zależnie od źródeł, Wielka Brytania przekazuje netto od GBP 250 mln (wg Komisji Europejskiej) do GBP 350 mln (wg brytyjskiego Office of National Statistics) tygodniowo do Unii Europejskiej, w tym zwolennicy pozostania w UE przyznają się do niższej kwoty. Nasza przedsiębiorcza brytyjska Polonia dobrze wie, że pieniądze w budżecie biorą się z podatków płaconych przez nas samych, z których „wspaniałomyślnie” nasz rząd przekazuje te netto GBP 250-350 mln tygodniowo na kontynent. Brexit wiązałby się zatem z oczywistymi oszczędnościami dla nas wszystkich ze względu na niższe podatki. Ci z nas, którzy prowadzą własne interesy skorzystaliby dodatkowo na zmniejszonej biurokracji. Warto pamiętać, że generalnie pozostanie w UE wspierają międzynarodowe korporacje, które korzystają na różnych systemach podatkowych w poszczególnych krajach członkowskich. Małe i średnie przedsiębiorstwa są zwykle za wyjściem Wielkiej Brytanii z UE, ze względu na przytłaczającą biurokrację. Pracownicy powinni natomiast wziąć pod uwagę zeszłotygodniową wypowiedź Lorda Rose, szefa kampanii popierającej pozostanie Wielkiej Brytanii w UE, w której niefortunnie (dla swojej kampanii) zauważył, że wynagrodzenia wzrosną po Brexicie.
Małgorzata Skibińska, Polish Professionals in London
Członkowie PPL to głównie osoby opowiadające się za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Szkoda więc, że Polacy nie mogą wziąć udziału w najbliższym referendum. Oczywiście mamy pewną liczbę osób, które w ostatnich latach uzyskały brytyjskie obywatelstwo i wierzę, że będą one aktywne 23 czerwca. Jeśli obecne sondaże się utrzymają, każdy głos może zmienić wynik. Chcę jednak podkreślić, że każdy ma prawo do swojego własnego zdania, a głosy eurosceptyków wśród Polaków nie są odosobnione. Co innego jednak przyznać, że Unia Europejska nie jest doskonała, a co innego domagać się opuszczenia jej struktur. Ostatecznie Brytyjczycy i tak zagłosują tak, jak będą im to podpowiadały tabloidy. W najbliższym czasie możemy więc spodziewać się w mediach argumentów siłowych i opartych na wywoływaniu uczucia strachu. Strachu przed słabym funtem, słabą gospodarką a nawet przed wojną. I bardzo dobrze, bo pora pokazać, że igranie tak poważnymi decyzjami dla swoich partyjnych i wewnątrzpaństwowych celów może powodować skutki, które przerastają architektów tych igraszek. W Europie tematem rozmów jest nie tylko Brexit, ale i Frexit. A pamiętajmy, że są mocarstwa, którym ten obrót spraw byłby bardzo na rękę dla ich dalszej ekspansji, niestety, ze szkodą dla interesów Polski.
Jakub Pawłowski, United Poles
Obecne sondaże wskazują, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej jest bardzo prawdopodobne już teraz, a głosy antyunijne jeszcze się nasilą w miarę jak ze wzrostem temperatury na wiosnę zwiększy się fala uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu. Nikt obecnie nie jest w stanie przewidzieć, jaki to będzie miało wpływ na ekonomię. Moim zdaniem będzie to wpływ pozytywny, gdyż Unia Europejska wcale nie poprawia dobrobytu. Wystarczy spojrzeć na Grecję czy Hiszpanię. Podobnie w Polsce, wbrew powszechnej propagandzie, obiektywne statystyki, takie jak poziom zadłużenia kraju czy siła nabywcza pieniądza pokazują, że na wejściu do Unii straciliśmy. Jeśli Wielka Brytania wykorzysta opuszczenie Unii do zliberalizowania gospodarki oraz podpisania umów handlowych, które są dobre dla niej, a nie np. francuskich rolników czy niemieckich producentów samochodów, to nasza sytuacja się poprawi. Londyńskie City również nie straci, gdyż nawet teraz jest centrum finansowym Europy pomimo tego, że jest poza strefą euro. Jeśli chodzi o mieszkających tu Polaków, to warto pamiętać, że w 2004 roku Wielka Brytania i Irlandia były jedynymi krajami Unii, w których mogliśmy swobodnie pracować. We Francji czy Niemczech było to możliwe dopiero 7 lat później, a mimo to myślimy, że Unia jest gwarantem tego, że nie zostaniemy stąd wyrzuceni. W 2004 roku Brytyjczycy mogli tylko przypuszczać, że polscy pracownicy będą korzystni dla ich gospodarki, teraz są tego w 200 proc. pewni. Daleko popieram Brexit, ponieważ na rosnącej szybciej gospodarce, a tym samym pensja tylko skorzystamy. Wszak nikt nie wysyła paczek z żywnością do „biednych dzieci w Szwajcarii”.
Agata Dmoch, British Polish Law Association, United Poles
Każdy, kto jest uprawniony do głosowania w nadchodzącym referendum powinien zadać sobie pytanie: jaką mamy alternatywę? Nie ma ani jednego państwa w Europie Zachodniej, które nie jest silnie związane z tzw. single market, a co za tym idzie z Unią Europejską. Pochylmy się nad dwoma najczęściej podawanymi przykładami: Norwegią oraz Szwajcarią. Norwegia (na obywatela) ma wyższy poziom imigracji i wpłaca do budżetu unijnego nie wiele mniej niż Wielka Brytania. Ponadto, chcąc mieć dostęp do single market, Norwegia musiała wprowadzić w życie 75% wszystkich ustaw i regulacji. Szwajcaria jest częścią single market, jeżeli chodzi o produkty, ale nie usługi, tak więc taki model byłby bardzo kosztowny dla londyńskiego City, który jest motorem napędowym brytyjskiej gospodarki. Chcąc być graczem na single market Szwajcaria musiała również podporządkować się zwierzchnictwu Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości oraz większości przepisów dotyczących rynku. Żadne z tych Państw nie ma jednak prawa głosu i nie jest reprezentowane podczas rozmów, na których Unia podejmuje decyzje.
Dagmara Chmielewska, Londyńskie koło Nowoczesnej
W środowisku polonijnym jest ogromne poruszenie związane z referendum 23 czerwca. Polacy głównie obawiają się zmian, które miałyby zajść, gdyby rzeczywiście Brytyjczycy wypowiedzieli za wyjściem (tak przynajmniej podają dzisiejsze sondaże) i przywróceniem sytuacji traktowania emigrantów przed 2004 roku. Wyjście Wielkiej Brytanii z UE na pewno spowodowałoby ogromny kryzys w Europie. Rozpocznie się fala spekulacji o wyjściu eurosceptycznych państw, w tym Węgier i Polski. W ostatnim okresie zauważa się duże nasilenie ruchów narodowych w wielu krajach. Niestety Wielka Brytania, która jest krajem utrzymującym się głównie z pracy imigrantów, może wiele stracić. Sam fakt utraty edukacyjnego talentu imigrantów, zmian w zatrudnianiu osób do pracy czy systemu służby zdrowia może sprawić, że Zjednoczone Królestwo stanie się mało przyjazne dla nowych przybyszów i może wywołać lęk wśród mieszkających już tutaj osób z innych krajów.