16 marca 2016, 10:00
Ptoki, krzoki, pnioki

Górny Śląsk od wieków był pomostem pomiędzy Europą Wschodnią i Zachodnią. Tutaj następowała wymiana gospodarcza i kulturalna, która ten region wzbogaciła o doświadczenia nieznane na innych obszarach Polski. Śląsk zawsze był obszarem gdzie wielkie mocarstwa walczyły o wpływy, pozostawiając często pobojowisko, straty i zniszczenia. To region gdzie wydobycie węgla i związana z tym industrializacja zostawiła po sobie zdewastowane środowisko, ponure blokowiska, hotele robotnicze i nieczynne dziś szyby kopalniane. Ale czy tylko to? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy we wspaniałym nowym obiekcie kulturalnym Katowic: olbrzymim Muzeum Śląskim, gdzie w nieczynnej kopalni urządzono niezwykłe, podziemne sale wystawowe zajmujące ponad 6 tysięcy metrów kwadratowych!

Pnioki

Hol główny
Hol główny
Pnioki, to rdzenni mieszkańcy Górnego Śląska, zwani też „hanysami”. Posługują się śląską gwarą, która ma swoje korzenie aż w średniowieczu. W spisie powszechnym z roku 2011 pół miliona Ślązaków zadeklarowało te gwarę jako swój pierwszy język. Powstawała ona na bazie języka polskiego z dużą dozą słownictwa niemieckiego oraz czeskiego. Gramatyka jednak jest ogólnopolska, ale wymowa miesza trochę zrozumienie np.: trołwa (trawa), idym (idę), czy też późniejsze już śląsko-przemysłowe unikanie samogłosek takich jak „ą” czy „ę” („widza moja matka”).

W muzealnym sklepie możemy wzbogacić naszą wiedzę na temat gwary, przeglądając wystawione tam towary: kubki, zabawne książeczki czy też koszulki z napisami po śląsku. Te ostatnie robią zresztą furorę.

Muzeum powstało w nieczynnej kopalni węgla kamiennego Katowice. Obok starych budynków przemysłowych wyrosły niezwykłe szklane boksy. Dzięki nim możemy oglądać wystawy znajdujące się 14 metrów pod ziemią w dziennym świetle! Ten niezwykły projekt powstał w pracowni Riegler Rieve z Gratz (Austria). Część główna ma 8 kondygnacji, z czego aż trzy są pod ziemią. Pod ziemią jest też wielki parking, z którego za darmo korzystają zwiedzający muzeum. Hol centralny, jest olbrzymi i tak jak w londyńskim Tate Modern, wystawiane są gigantyczne obiekty artystyczne. Odbywają się tam też koncerty i przedstawienia.

Muzeum Śląskie powstawało od roku 1984, kiedy to po raz pierwszy przekazano grunty pod budowę. W roku 2011 rozpoczęto konstrukcję, zakończoną otwarciem w 2015 roku. Cała budowa kosztowała 273 miliony złotych, z czego 181 milionów było dofinansowaniem, ze środków Unii Europejskiej.

Trzeba przyznać, że Muzeum robi wrażenie nawet na światowych bywalcach. Długie jasne rampy zamiast schodów, przestrzeń pełna światła, wysokie sale, i przede wszystkim atmosfera: futurystyczna i też pełna przeszłości. Warto zacząć od poziomu czwartego, gdzie mieści się „labirynt” historyczny: Górny Śląsk na przestrzeni dziejów. Mieści się tam wszystko związane z tym regionem od najstarszych znalezisk i wykopalisk po wydarzenia najnowsze. Przechodzimy przez świetnie zorganizowane salki i korytarzyki w głąb historii. Znajdziemy tam początki industrializacji, dzieje Powstań Śląskich, plebiscytów, okresy dwóch wojen światowych i wreszcie czasy PRL. Te ostatnie salki są znamienne w tym, że poznajemy tam fakty i wydarzenia, o których nie wolno było wspominać. Opisana jest historia zastrzelonych przez komunistyczne siły protestujących górników z kopalni Wujek (lata osiemdziesiąte). Pokazane skrzętnie ukrywane fakty dotyczące olbrzymiej dewastacji środowiska, zanieczyszczeń, zatruć ołowiem i związanego z tym wzrostu chorób na raka. Przeciętna zawartość kadmu i ołowiu w glebach regionu przekraczała normy o kilkadziesiąt razy!

Krzoki

Eksponat z wystawy scenografii teatralnych
Eksponat z wystawy scenografii teatralnych
Lata po II wojnie światowej to ogromne przetasowanie ludności Śląska. Przybywają repatrianci z byłych terenów Polski, zajmują porzucone poniemieckie gospodarstwa, osiedlają się głównie w Bytomiu, Gliwicach, Zabrzu. Przybywają z pierwszą falą nauczyciele, urzędnicy, naukowcy i przedstawiciele wolnych zawodów ze Lwowa. To oni tworzą kolejne korzenie polskiej kultury. Są trzonem kadry naukowej Politechniki Śląskiej, dzięki nim powstaje Akademia Lekarska i opera w Bytomiu.

W roku 1953, tuż po śmierci Stalina, „upamiętnia” się to wydarzenie zmianą nazwy Katowic na Stalinogród. Postanowienie to oczywiście zostało wykonane bez jakichkolwiek konsultacji z mieszkańcami, którzy mimo represji wyruszyli na protestacyjne pochody. Tak samo zresztą jak i bez konsultacji z rodzicami pierwszemu chłopcu urodzonemu w „Stalinogrodzie” nadano imię Józef… Ten kaprys władz na szczęście nie przetrwał długo i zaledwie po 3 latach zaczęto ponownie używać nazwy Katowice.

Lata 1950-1970 to kolejny napływ nowej ludności z innych terenów Polski. Uprzemysłowienie spowodowało potrzebę zatrudnienia tysięcy pracowników spoza regionu. Ślązacy nazywają ich „werbusami” i rodzi się wzajemna niechęć pomiędzy starymi hanysami (pniokami), krzokami (powojennymi repatriantami, którzy zdecydowali się na pozostanie) oraz ptokami- emigrantami zarobkowymi, którzy po dorobieniu się w kopalniach opuszczają Śląsk. Ptoki zamieszkują głównie w „wulcach” czyli „wulchausach” zwanych też „hotelami robotniczymi”.

W Muzeum znajdziemy typowy pokój z tych przybytków, gdzie gnieździło się nieraz latami tysiące młodych lokatorów. Budowane są nowe blokowiska, a stare „familioki” czyli przedwojenne mieszkania kopalniane są bezwzględnie niszczone jako relikty „kapitalistycznej” kultury.

Matecznik

Krzysztof Bednarski „Narodziny Czerwonej Gwiazdy” eksponat
Krzysztof Bednarski „Narodziny Czerwonej Gwiazdy” eksponat
Górny Śląsk za czasów PRL był matecznikiem socjalistycznej klasy robotniczej. Terenem doświadczalnym dla nowego społeczeństwa. Pierwszy sekretarz Edward Gierek, który wywodził się z górniczej rodziny dbał o przywileje i sukces tego regionu. Przebudowano Katowice, postawiono „Spodek” czyli halę widowiskowo-sportową, dworzec i domy handlowe. Śląsk tracił swój wyjątkowy charakter na rzecz „ świetlanej przyszłości komunizmu”. Ten niezwykle ciekawy okres jest rzadko przedstawiany w polskich muzeach, w tak interesującej i przystępnej formie.

Po „przerobieniu” historii Śląska możemy poszukać wrażeń natury estetycznej w galeriach sztuki polskiej, śląskiej sztuki sakralnej czy też olbrzymiej wystawie poświęconej scenografii teatralnej. Naprawdę jednak wyjątkowa i warta zobaczenia jest galeria sztuki „nieprofesjonalnej” czyli sztuki, którą trudno zdefiniować. W Muzeum Śląskim zajmuje ona sporo miejsca i są to głównie obrazy tak zwane „naiwne”. Barwne, amatorskie obrazy Teofila Ociepki czy Franciszka Kurzei przedstawiające scenki z życia regionu. Ogródki z gołębnikami, rodziny z familioków, górnicze święta – wydarzenia codzienne, które już odeszły w przeszłość.

Muzeum Śląskie to wyprawa na cały dzień. Historia tego regionu jest warta poznania, sztuka nietuzinkowa i niezwykle ciekawa. Po trudach poznawania i wędrówek po muzealnych salach czeka na nas kawiarnia lub też ekskluzywna restauracja w budynku maszynowni.

Teren wokół muzeum to Katowicka Stefa Kultury. To przełom w przemysłowej tradycji regionu. Sztuka przy kopalnianych szybach. Czy jest to początek nowej ery Śląska? Regionu nowej architektury i czystego przemysłu? Muzeum Śląskie na pewno daje taką nadzieję na przyszłość.

Tekst i zdjęcia Anna Sanders

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Anna Sanders

komentarze (0)

_