Dzień dobry,
Piszę w imieniu mojej trzydziestokilkuletniej koleżanki, której niedawno umarł mąż. Bardzo chciałabym pomóc jej podnieść się psychicznie z tego dramatu, ale widzę że starania i moje, i innych bliskich osób (nie wspominając już o pomocy psychologów oraz o środkach farmakologicznych) nie przynoszą rezultatów.
Po wczorajszym spotkaniu (dwa i pół miesiąca od dnia śmierci) zrozumiałam, że rozpacz mojej koleżanki i jej kompletna życiowa bierność nie maleją. Biorę pod uwagę, że jest jeszcze za wcześnie, ale pomyślałam, że najprawdopodobniej przeszkodą w dokonaniu jakiegokolwiek postępu na drodze powrotu do normalnego życia jest (w moim rozumieniu zupełnie bezpodstawne) poczucie winy, związane i z przeszłością (cała lista żalów do siebie na różne tematy), i z teraźniejszością („Czy jeśli czuję się trochę lepiej, to znaczy, że już o nim zapomniałam? Przestałam go kochać?”; „Jak mogę jeść, zająć się czymkolwiek, nie mówiąc już o uśmiechaniu się, do czego zmusza mnie praca?”) i z przyszłością („A co będzie, jeśli zakocham się w innym mężczyźnie?”; „No, ale wiadomo, że innego mężczyzny w moim życiu już nie będzie i że dzieci też nie mogę mieć z nikim innym” itd).
Wydawało się, że powrót do pracy pomoże przenieść myśli mojej koleżanki na inne tory, ale ona nie jest w stanie ani na chwilę przestać myśleć o swoim zmarłym mężu (być może kurczowo się tych myśli trzyma). W każdym razie, w pracy zapadła decyzja, że w takim stanie nie może ona przychodzić i dostała kolejny miesiąc wolnego.
Jest plan dalszej terapii, jest już zaczęta seria środków antydepresyjnych itd. Może jednak skoncentrowanie się na wyleczeniu z poczucia winy byłoby najskuteczniejszym sposobem na wyjście z błędnego koła? Tylko co robić, by z tego poczucia winy się wyzwolić? Bardzo proszę o poradę i z góry dziękuję za pomoc.
M.
Droga M.!
Utrata kogoś bliskiego jest zawsze niesamowicie wstrząsającym przeżyciem i wywołuje ogromny stres. Większości osoba, które ją przeżywają towarzyszą dezorientacja, poczucie niesprawiedliwości, smutek, gniew, lęk, czy poczucie winy. Należy pamiętać, że nasilenie i czas trwania żałoby jest bardzo indywidualne i zależy od wielu czynników zarówno tych indywidualnych, związanych z samą osobą, jak i zewnętrznym związanych ze środowiskiem. Być może Twoja koleżanka potrzebuje jeszcze czasu aby zacząć radzić sobie bardziej przystosowawczo.
Poczucie winy, o którym piszesz nie oznacza jeszcze, że żałoba przebiega w sposób nieprawidłowy. W trakcie jej trwania osoba doświadcza przeważanie zarówno bardzo przykrych przeżyć, ale i w sposób naturalny występuję te pozytywne, na przykład ulga po śmierci cierpiącej osoby. Te z kolei mogą właśnie skutkować potem poczuciem winy, które utrudnia proces adaptacji do nowej, trudnej rzeczywistości. Poczucie winy również często pojawia się w drugim etapie żałoby, jako zupełnie naturalny stan. Przejście do kolejnego etapu następuje najczęściej po kilku miesiącach od straty. Przeważnie jest tak, że nawet po bardzo długim czasie, mimo adaptacyjnego stylu radzenia sobie może dochodzić do nawrotów smutku, rozżalenia, czy poczucia winy, ale stopniowo te stany pojawiają się rzadziej.
ETAPY ŻAŁOBY
- Etap wstrząsu ze stanem „odrętwienia“, niedowierzania, nierozumienia co się dzieje
- Etap narastania poczucia utraty, gniewu, niesprawiedliwości i poczucia winy
- Etap adaptacji, dostosowywanie się do nowej rzeczywistości
Najważniejsze, że Twoja koleżanka ma teraz wsparcie, jest objęta również pomocą specjalistów. Istotne, aby miała szanse być z innymi ludźmi, może na razie potrzebuje ciągłej rozmowy o zmarłym mężu, może nie odzywać się również, ale ważne aby po prostu był ktoś obok. Przeżywanie emocji, o których piszesz w czasie dwóch i pół miesiąca po utracie nie jest jeszcze niczym niepokojącym. Z tygodnia na tydzień powoli te emocje zaczną słabnąć na sile i przede wszystkim częstotliwości. Jeśli po pół roku obecny stan utrzymywałby się, wówczas można przypuszczać, że jest to powikłana żałoba i wtedy trzeba reagować dalej. Myślę, że na razie, o ile jest taka możliwość dobrze byłoby, jeśli koleżanka przychodziłaby do pracy może, chociaż na parę godzin.