Gdzie jest ta cholerna wiosna? – zastanawialiśmy się spacerując wzdłuż Wisły. Po niebie toczyły się ciężkie ciemne chmury, wiał zimny nieprzyjemny wiatr ze wschodu (czy ze wschodu w ogóle może przyjść coś przyjemnego?!) i zanosiło się co najmniej na deszcz ze śniegiem, a to przecież raptem tydzień do Wielkanocy. Nawet bazie trudno było znaleźć w tym zimowym krajobrazie. Nie jest lekko żyć w zmiennym klimacie środkowoeuropejskim, który przeważnie zmienia się na gorsze. Przynajmniej podczas tegorocznego przedwiośnia.
– Chodźmy dalej – zadecydował niezrażony pogodą wuj. – Widać już Warszawę.
Faktycznie, na horyzoncie zamajaczyły pierwsze wieżowce odległych dzielnic stolicy. To Białołęka. Pewnie, gdyby nie fatalna pogoda, doszlibyśmy do samego centrum miasta, a to już potężna wyprawa brzegiem Wisły. Nagle z naprzeciwka wyłoniła się oryginalna para: on na rowerze, ona biegnąca obok a właściwie trochę z tyłu i wyraźnie starająca się nadążyć za nim. Szybko zbliżali się do nas, minęli i pogonili dalej. Zapewne tak jechali i biegli aż z Warszawy, czyli mają za sobą około dziesięciu kilometrów.
– Dobre, dobre – mruknął z zadowoleniem wuj. – Tak powinno być. Na pewno przesoliła zupę albo źle spełniała małżeńskie powinności, no i spotkała ją zasłużona kara.
– Albo mamy już do czynienia z muzułmańskim modelem małżeństwa, gdzie mąż jedzie wygodnie na wielbłądzie – no, u nas to raczej trudne, więc może być rower – a żona zasuwa pokornie obok pieszo. Podoba mi się taki model patriarchatu – dodał filozoficznie wuj.
Spacer nad rzeką dobiegał końca, śladów wiosny nie znaleźliśmy, więc trzeba było zawrócić. W drodze powrotnej spotkaliśmy naszą znajomą parę. Macho na rowerze wyraźnie narzucał tempo, a kobieta usiłowała mu dorównać. Widać było, że sprawia jej to spory wysiłek, on zaś wyglądał na zadowolonego i tryskającego energią. Niedaleko od nas przystanęli.
– Masz dobre tempo, pierwsze pięć kilometrów zrobiłaś w 20 minut, jest bardzo dobrze! Biegniemy dalej – wydał komendę i ruszyli w drogę. A więc to trener i zawodniczka, a myśmy myśleli, że to nowa metoda wychowywania krnąbrnych kobiet w Polsce. Wuj był rozczarowany, miałem wrażenie, że chce przenieść poznane nad Wisłą metody pedagogiczne do własnego małżeństwa.
Jest taki stary dowcip-zagadka. Jak kobieta powinna traktować mężczyznę? Jak psa: dobrze karmić, nie drażnić i wypuszczać na noc z domu. Pewnie wuj jest zwolennikiem tej teorii.
A propos psów i ludzi. Ostatnio kupowałem na targu kapcie. Ekspedientka zapytała:
– Ma pan psa? Bo jeśli tak, to sprzedam panu dwa kapcie prawe i jeden lewy.
Takiej oferty nie spodziewałem się, przyznaję.
– Wie pan, ja mam psa, mam też syna – tłumaczyła kobieta. – Syn mieszka osobno, ale odwiedza nas często. No i nasz pies gryzie mu zawsze prawy kapeć. Pogryzł już kilka, więc ciągle muszę przynosić nowe. Nigdy nie rusza lewego, tylko ten prawy.
– Aaa, pani pies jest najwyraźniej praworęczny, a może powinienem powiedzieć prawołapny, czy prawozębny?
– Tak – uśmiechnęła się sprzedawczyni. – Ale ja myślę, że to z moim synem jest coś nie tak. On chyba zalazł za skórę naszemu psu, skoro ten tak mu się odwdzięcza.
Pewnie ma rację kobieta – pomyślałem. Bo przecież psy są najwierniejszymi przyjaciółmi i są w stanie wiele nam wybaczyć, jeśli tylko będziemy je kochać i dobrze traktować. Co więcej, dzięki psom możemy nawet zarobić spore pieniądze. Ostatnio natrafiłem na ciekawe ogłoszenie. Jakaś właścicielka dużego psa (25 kg wagi) oferowała niezłą zapłatę za regularne kąpanie swojego pupila. Zapewnia przy tym wszystkie niezbędne materiały oraz własny dowóz i odebranie psa. Stawia tylko jeden warunek: trzeba kochać zwierzęta, czyli nadaję się do tej pracy. Jest tylko jedno małe „ale”. Pies panicznie boi się wody. To jak mam takiego klienta wykąpać? Poddać hipnozie i do wanny? A może nakarmić lekami uspokajającymi? Może zaproponować spacer podczas ulewnego deszczu? Tak, to ostatnie rozwiązanie jest chyba OK. No dobrze, ale jak kąpać zimą? Wyprowadzać w czasie śnieżycy i polewać szamponem? Dać się zasypać w lawinie górskiej? Przecież to nieludzkie. Co zrobić w czasie suszy? A jeśli pies jest łagodny, ale ma słabe nerwy i mocne zęby? Co wtedy? Jedno jest pewne, psy (i wszystkie zwierzęta) trzeba traktować dobrze, nie tylko z powodu kapci. A kobiety? Kobiety też, bo kiedyś role mogą się odwrócić i to one będą jechać wygodnie na rowerach a my będziemy zapieprzać za nimi na nogach…
Andrzej Kisiel