prof. Anita Prażmowska, London School of Economics and Political Science
Nie mam żadnych specjalnych spostrzeżeń na temat ewentualnego Brexitu. Jest zbyt wcześnie, aby wyczuć, w którym kierunku może sprawa się rozwinąć. Co jest jednak zauważalne, to w rządzącej Partii Konserwatywnej nastąpił rozłam. Podczas gdy konserwatywni biznesmeni widzą korzyści płynące z członkostwa w Unii Europejskiej, są też tacy posłowie, którzy uważają, że Wielka Brytania bardzo dobrze poradzi sobie nie będąc jej częścią. Jeśli nastroje społeczne są dokładnie takie, jak to opisuje brytyjska prasa, wówczas możliwość wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii jest realna. City, liderzy świata finansów, a teraz nawet przywódcy wojskowi, reagują na tę możliwość z ostrzeżeniem o nieobliczalnych konsekwencjach takiej decyzji. Ale nastroje antyimigracyjne są bardzo silne i kryzys związany z uchodźcami może mieć decydujący wpływ na głosowanie. Pomimo tego że brytyjska gospodarka potrzebuje pracy imigrantów i choć premier jest zdeterminowany, aby nie pozwolić uchodźcom na przyjazd na Wyspy, strach przed „rojami” uchodźców (jak Cameron określił uchodźców Calais), zdominował opinie popierające Brexit. Zauważalne jest, że Partia Pracy i związki zawodowe nie wyjdą z jasnymi zaleceniami, jak głosować. Powodem tego może być powściągliwość, bo wiedzą, jak sprawa imigrantów podzieliła społeczeństwo, a widząc, że konserwatyści są w rozsypce, mają wiele do zyskania, pozwalając na to, aby zdominować wszystkie raporty dotyczące Brexitu.
Lady Małgorzata Belhaven and Stenton
Ja mam ambiwalentny stosunek do kwestii wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, ponieważ patrzę na tę sprawę z punktu widzenia Wielkiej Brytanii i z punktu widzenia Polski. Z punktu widzenia Polski to nie jest korzystne, ponieważ w tym momencie Polska liczy na poparcie ze strony Wielkiej Brytanii. Chociaż widzę, że Wielka Brytania i tak traci swoje znaczenie w Europie. Z punktu widzenia Brytyjczyków, to uważam, że Zjednoczone Królestwo powinno wyjść z Unii. Porozumienie zawarte z Davidem Cameronem to tylko obietnice. Aby stały się one rzeczywistością, musi zostać uchwalony oficjalny traktat, który podpisać zgodzą się wszystkie pozostałe kraje członkowskie. A co jeśli ludzie zagłosują za pozostaniem w Unii i te obietnice nie zostaną dotrzymane? Argumenty proeuropejskie to argumenty rynkowe, czyli realne korzyści dla biznesmanów, którzy zyskują na obecności Zjednoczonego Królestwa w Common Market. A co z większością społeczeństwa? Wielka Brytania podobnie jak Polska chce, aby Unia była związkiem suwerennych państw, tymczasem Bruksela chce mieć totalną władzę nad wszystkimi państwami członkowskimi. Moim zdaniem Unii powinna wyłącznie nadzorować administrację państw członkowskich i dbać o nienaruszalność granic. Jednocześnie myślę, że dla Polaków, którzy są już na Wyspach, Brexit w żaden sposób nie będzie odczuwalny. Mój mąż i jego brytyjscy znajomi bardzo szanują Polaków, uważają, że są to bardzo pracowici, dobrzy ludzie. Dla nich nawet 5 milionów Polaków mogłoby przyjechać! Tylko poprzez otwarte granice wewnątrz Unii wraz z nimi na Wyspy trafia coraz więcej imigrantów spoza Europy.
Maciej Wiczyński, kandydat do parlamentu szkockiego z ramienia SNP
Cala sytuacja związana z Brexitem przypomina mi burzę w szklance wody. Już w czerwcu 2014 roku na łamach dziennika „The Guardian” wątpiłem w sukces Camerona. To, co tak buńczucznie zapowiadał w 2013 roku, okazało się ostatecznie bardzo rozrzedzonym zapiskiem na kartce papieru. Dzięki Bogu kwestia dokręcania śruby obywatelom europejskim będzie musiała zostać zaaprobowana przez Parlament Europejski. To dla nas dodatkowy hamulec bezpieczeństwa. Jednakże aby zadziałał, Wielka Brytania musi pozostać w Unii Europejskiej. Obecność Zjednoczonego Królestwa w Unii Europejskiej jest w interesie wszystkich ciężko pracujących na Wyspach Polaków i ich rodzin. Bez dwóch zdań. Większość z nas nie może w referendum głosować, ale namawiam wszystkich, aby pokazali swój aktywizm społeczny i przystąpili do organizacji proeuropejskich. Każda para rąk podczas kampanii będzie na wagę złota.
dr Joanna Bagniewska, University of Reading
Z punktu widzenia środowiska akademickiego Brexit to byłaby katastrofa. Nauka w dużej mierze polega na współpracy międzynarodowej i wymianie informacji. Z tego punktu widzenia utrudnianie ludziom mobilności jest fatalnym pomysłem. Nie mówiąc już o szeregu grantów i systemów stypendialnych fundowanych przez Unię Europejską. Dziwię się, że brytyjscy studenci z tego nie korzystają, wolą zapłacić 9 tysięcy funtów na podrzędnej angielskiej uczelni, niż wyjechać na studia do Francji czy Niemiec, gdzie czesne stanowi ułamek tej sumy. A jeśli po studiach nie mogą znaleźć pracy – czemu nie wyjadą do innego kraju, jak robią to Polacy? Myślę, że wynika to z typowej dla Brytyjczyków pasywności i lęku przed nieznanym. Przez to Wielka Brytania na tym traci. Dodatkowo w mediach dominują negatywne przekazy na temat Unii, która jest przedstawiana jako biurokratyczna machina. Dopiero od niedawna zaczęło się mówić o korzyściach płynących z członkostwa. Moi koledzy z pracy są za pozostaniem w Unii, ale zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to grupa reprezentatywna. Jednocześnie jestem zaskoczona, że niektórzy cudzoziemcy popierają ideę wyjścia z Unii – zwłaszcza dla nich nie widzę żadnych pozytywnych stron tego rozwiązania. Boję się myśleć, co się stanie, jeśli Zjednoczone Królestwo faktycznie wystąpi ze Wspólnoty. Nie wiem, co będzie się działo ze środowiskiem naukowym, nie wiem, co stanie się ze mną. Dlatego rozważam aplikowanie o brytyjskie obywatelstwo, ponieważ tutaj jest mój dom i nie chcę być deportowana. Mam znajomych spoza Europy, którym z różnych względów nie przedłużono wizy, przez co ich świat się zawalił. Jeśli dojdzie do Brexitu, będziemy w tej samej sytuacji.
Jerzy Byczyński, British Poles, United Poles
Dyskutując o Brexicie trzeba wziąć pod uwagę wiele pryzmatów. Z punktu widzenia Polski jako państwa, pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii daje nam wiele korzyści. Dzięki Brytyjczykom Unia jest bardziej zbalansowana, a nie zdominowana przez jeden czy dwa kraje. Brytyjczycy chcą, aby Unia skupiała się na wymianie handlowej i zaawansowanej współpracy, a nie tworzeniu superpaństwa. Dzięki ich niezależnemu głosowi Polska w Unii również jest silniejsza, a Brexit mógłby osłabić naszą pozycję. Biorąc pod uwagę, że jesteśmy jednak Polakami mieszkającymi w Wielkiej Brytanii, musimy uszanować, a zarazem chcieć zrozumieć, decyzje Brytyjczyków. Wielka Brytania nie została podbita przez tysiąc lat i niesamowicie ceni swoją niepodległość i niezależność sądowniczą. Supremacja prawa europejskiego wprawia w zakłopotanie wielu angielskich prawników, a denerwuje ich chociażby fakt, że nie mogą z tego powodu deportować z Anglii wielu terrorystów. Nikt nie zaprzeczy, że Polacy mają bardzo pozytywny wkład w gospodarkę Zjednoczonego Królestwa. Kolejne problemy w Unii i na Bliskim Wschodzie mogą jednak doprowadzić do kryzysu imigracyjnego na taką skalę, że na Wyspy zaczną przyjeżdżać kolejne miliony ludzi, w tym uchodźców, z całej Europy, a ich państwo tego po prostu nie udźwignie. Brytyjczycy chcą mieć więcej kontroli, a gdy ją będą mieli, dalej nas będą przyjmować. Nikt nas nie będzie wyrzucać, bo jesteśmy najlepszymi imigrantami jakich można sobie wymarzyć.