Festiwal filmowy Kinoteka w Londynie trwa jeszcze kilka dni. Tegoroczna edycja była w dużej mierze poświęcona trzem wielkim, polskim reżyserom. O Jerzym Skolimowskim i Agnieszce Holland pisaliśmy w zeszłym tygodniu. Trzecim, najbardziej oryginalnym i jednocześnie kontrowersyjnym twórcą polskiego kina jest zmarły niedawno Andrzej Żuławski. W Institute of Contemporary Art odbyła się dyskusja panelowa na temat jego dorobku poprzedzona pokazem jego ostatniego filmu „Kosmos”.
Przychodząc na świat w rodzinie Żuławskich był poniekąd skazany na pracę twórczą. Jego stryjecznym dziadkiem był pisarz Jerzy Żuławski, który z kolei był ojcem Marka, znanego londyńskiej emigracji malarza o międzynarodowej sławie. Nie dziwi zatem fakt, że od samego początku twórczość Andrzeja, urodzonego we Lwowie, a wychowanego we Francji, budziły duże emocje. Michel Sineux na temat jego filmu „Opętanie” powiedział, że jest jak „meteor, który uderza w kino europejskie, onieśmielała poetycką brawurą i plastyczną energią.” Tomasz Jopkiewicz z kolei napisał: „Żuławski wykreował świat w którym panuje jarmarczna apokalipsa. Świat w stanie widowiskowego, malowniczego rozkładu, dekadenckiego łamania wszelkich norm etycznych, świat zaczadzony złem.”Reżyser łączy w swoich obrazach elementy gotyckiego horroru i filmu gangsterskiego, wyolbrzymiając je i deformując. Żuławski, jako absolwent wydziału filozofii na Sorbonie umiejętnie wplata też w swoje filmy wątki ideologiczne. „Stale pragnę tworzyć opowieść moralną”, mawiał. Jest autorem aforyzmu powtarzanego przez adeptów szkoły filmowej: „Reżyser filmowy to jest ktoś, kto musi okłamać absolutnie wszystkich dookoła prócz samego siebie. Jak zacznie siebie okłamywać, to jest koniec.”
Egzystencjalny thriller „Kosmos” powstał w 2015 roku. Jest to luźna adaptacja powieści Witolda Gombrowicza o bezskutecznym poszukiwaniu sensu świata. Akcję książki została przeniesiona z dwudziestolecia międzywojennego do współczesności, a Zakopane zastąpiła u niego portugalska prowincja. W rolę głównego bohatera Witolda wcielił się Jonathan Genet, który zaprezentował pełną gamę ludzkich emocji od zasępionego nihilizmu po sartrowskie opętanie. Film został bardzo dobrze przyjęty. Na festiwalu w Locarno otrzymał nagrodę za najlepszą reżyserię. Doceniono m.in. sensualność obrazu i biegłość warsztatową.
W dyskusji po filmie wziął udział Jean-Pierre Salgas francuski eseista i krytyk, znawca prozy Gombrowicza, który zasłynął dzięki książce „Witold Gombrowicz lub ateizm integralny.”
– Nie wiem, czy tak było w przypadku Żuławskiego, ale „Kosmos” jako ostatnia powieść Gombrowicza, jest jego twórczym testamentem. Interesował go proces poznawczy, odbieranie i kreacja świata przez intelekt i wyobraźnię jednostki. W swojej twórczości odnosi wartości współczesnej filozofii do antycznej myśli Platona i Kartezjusza. Niektóre monologi Leona Wojtysa stanowią dość wierny transkrypt listów Epikura. Ten wyjątkowy aspekt poszukiwania sensu życia został świetnie odzwierciedlony w filmie Żuławskiego – zauważył Salgas.
Daniel Bird, który pomagał przy tłumaczeniu filmu i opracowaniu angielskich napisów do filmu.
– To było słowna akrobatyka. Gombrowicza nie da się przetłumaczyć w normalny sposób. Należy jakby złamać język i złożyć go na nowo ze wszystkimi deformacjami – wyznaje.
Wieloletni współpracownik Żuławskiego opowiedział także o współpracy z reżyserem.
– Kino, do którego przyzwyczaiło nas Holloywood, przedstawia świat z perspektywy nieobecnego obserwatora. Filmy Żuławskiego angażują widza, wciągają go do fabuły. „Nie udawajmy, że kamery nie ma”, powiedział na planie. „Pokażmy, ze ona tam jest, przecież właśnie o to chodzi w filmie” – wspominał Bird.
Jego zdaniem jednak „Kosmos” nie był w zamyśle reżysera jego testamentem.
– On każdy film robił tak, jakby miał być jego ostatnim. Starał się, aby pod każdym względem – wizualnym, muzycznym, werbalnym – każdy jego film był dopracowany, odkrywczy, wprowadzał do tej sztuki nową jakość. Dlatego też przez 15 lat przed „Kosmosem” nie nakręcił nic nowego. Chciał robić filmy, ale na swoich zasadach – tłumaczył Bird.
Magdalena Grzymkowska