Trudno byłoby uwierzyć jeszcze na początku tego roku, że osoba o tak zniekształconym życiorysie jak Donald Trump mogłaby zaistnieć jako oficjalny kandydat „Grand Old Party” Republikanów. Czterokrotny bankrut, które odziedziczył swoje miliony od ojca, który oskubał studentów ze $40 milionów dolarów rekrutując ich na Uniwersytet w Nowym Jorku, który nie powstał, który współpracował z mafią sycylijską w prowadzeniu kasyna, który szantażował i straszył lokatorów zmuszając ich do opuszczenia mieszkań, który zabraniał przyjmowanie czarnych lokatorów i klientów w swoich kasynach, którego inicjatywy gospodarcze w lotnictwie, kasynach, nieruchomościach, produkcji alkoholu legły kolejno w gruzach, który wykorzystywał nielegalnie pracujących Polaków przy budowie swojego Trump Tower płacąc im nieregularnie $5 za godzinę, który był parokrotnie oskarżony o gwałt i molestowanie kobiet, teraz czeka na klucze do Białego Domu.
Trump mówi często rzeczy niesłychane. Chce zbudować mur odgraniczający Meksyk od Stanów Zjednoczonych, wyrzucić 11 mln Latynosów, powstrzymać przekazy pieniędzy Meksykańczyków w Stanach do swoich rodzin w Meksyku i zabronić muzułmanom (ale wyjątkiem jest nowo wybrany mer Londynu) wstępu do Stanów. Proponuje na przykład znieść narodowy dług $19 trylionów w ciągu 8 lat urzędowania, podnieść wydatki na amerykańskie siły zbrojne, ale zarazem zmniejszyć dochód od podatków o $10 trylionów, co jest kompletnym nonsensem. Bojkotuje spotkania z prasą, gdy mu to nie odpowiada, obraża wybitną dziennikarkę telewizyjną za to, że jest kobietą, udaje że nie wie co to jest Ku Klux Klan i atakuje swoich rywali oraz bardziej zaczepnych dziennikarzy najbrutalniejszym językiem. Wyraża intencje zlikwidowania bilateralnych umów handlowych z innymi krajami bo według niego amerykańska gospodarka traci na wolnym handlu międzynarodowym i przede wszystkim chroniłby amerykańskie towary, nawet gdyby przez to ceny miały pójść w górę. Dla przykładu chce nałożyć 45% cła na artykuły importowane z Chin. Sam oświadczył parokrotnie, że wiele ze swoich uwag czerpie od komentarzy budowlańców i murarzy pracujących kiedyś dla jego ojca.
Wielu członków amerykańskiej polonii wyraża już podziw dla Trumpa i deklaruje jego poparcie. Ludzie lubią jego wulgarne wypowiedzi i podzielają jego potępienie nielegalnych imigrantów, tym bardziej, że do niedawna sami nimi byli. Może powinni najpierw sprawdzić co Trump ma do powiedzenia na temat Europy i Rosji. Po pierwsze uważa, że NATO jest zbyteczne, za drogo kosztuje i wciąga Stany w potencjalnie ostry niepotrzebny konflikt z Rosją Putina. Jeżeli kraje członkowskie nie pokryją kosztu obrony ich granic to, twierdzi, że NATO należy rozwiązać. Dla Trumpa Putin jest prawdziwym mężem stanu, a nie jakimś tam wymoczkiem jak Obama. Podziela pogląd Putina, że zjednoczona Europa jest nienaturalną skorumpowaną strukturą i że kraje takie jak Wielka Brytania powinny głosować za wycofaniem się z Unii. Pamiętajmy, że Putin subsydiuje ruchy anty-europejskie w Unii, a przede wszystkim francuski Fronte Nationale. Trumpowi to nie przeszkadza. Rosja go fascynuje. Gdy Trump był odpowiedzialny za wybory Miss Universe załatwił miejsce konkursu w Moskwie. Putin wyraził kiedyś o nim dość pochlebną opinię i to już wystarczyło, aby Trump wyrażał się o nim równie pochlebnie. Trump jest klasycznym narcyzem nie znoszącym krytyki, ale za to bardzo łasym na wszelkie pochlebstwa. Obawiam się, że to wszystko nie zrazi Polaków. Teraz w Ameryce nie czują już zagrożenia wobec Polski ze strony Rosji do tego stopnia, jak czuli ich przodkowie.
Trudno uwierzyć, że osoba z tak prymitywnym podejściem do gospodarki i spraw zagranicznych mogła uzyskać zaufanie 10 milionów zgłoszonych wyborców, mimo że kandydat popełnia jedną gafę po drugiej. Widocznie dla swoich wyborców to nie są jego gafy, ale jego zalety. Bo oni tak samo myślą jak on. I oni tak samo chcieliby mieć odwagę tak obrażać ludzi jak on. Przybywają masowo na jego zloty wyborcze jak na koncert rockowy wiedząc, że będą razem z nim przeżywać dotychczas zakazane emocje pełne wyrażonej pogardy i nienawiści dla obcych.
Donald Trump jest nowym lecz przewidywalnym fenomenem w polityce Stanów Zjednoczonych. Nie wyskoczył znikąd. Już od dziesięciu lat miał mrzonki o ewentualnym kandydowaniu na Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Natomiast poglądy przenikają do tego specyficznego elektoratu, który już kiełkował w świecie zachodnim, a w Ameryce Północnej szczególnie, od efektów krachu gospodarczego w roku 2008. Wtedy przeciętny pracownik liczący na stałe polepszenie swoich dochodów w wyniku żmudnej ciężkiej pracy zostaje rąbnięty po kieszeni, a elity finansowe które doprowadziły do tego krachu wychodzą z niej z jeszcze większym majątkiem. Dla tych frustratów nie ważne są makroekonomiczne wskaźniki o dalszych sukcesach w globalnej gospodarce, czy zapewnienia, że nowa imigracja zapewnia dalszy wzrost PKB w kraju zamieszkania; ich interesuje tylko to, że dla nich i dla ich dzieci ten dobrobyt się skończył, a innym powodzi się lepiej.
Trump to ten sam fenomen co UKIP w Wielkiej Brytanii, czy PiS w Polsce, czy Fronte Nationale we Francji. W ich oczach liberalizm gospodarczy, oparty na szacunku dla wolnego rynku, a ubrany w krajach zachodnich w stroje liberalnych obyczajów i praw człowieka, nie tylko stracił po krachu swoją atrakcyjność, ale staje się wręcz zadymą za którą chowają się różni oszuści i złodzieje w eleganckich ubraniach działających w komitywie z elitami politycznymi. Zresztą podobne odzwierciedlenie tego światopoglądu widać również wśród zradykalizowanych ruchów lewicowych takich jak grecka Syriza czy hiszpańska Podemos czy nurt lewicowy brytyjskiej Partii Pracy Corbyna.
Prezydentura Trumpa byłaby katastrofalna dla Ameryki. W wypadku wygranej w listopadzie jego prymitywizm gospodarczy jeszcze bardziej zadłuży Amerykę, ale też będzie miał piorunujący efekt na gospodarkę światową, szczególnie w momencie kiedy druga największa gospodarka na świecie, czyli chińska, idzie w kierunku zapaści. Tymczasem były szef CIA zapowiedział scenariusz gdzie dowódcy wojskowi mogliby odmówić Trumpowi wykonania rozkazów. Ostatecznie zwycięstwo Trumpa grozi destabilizacją Ameryki pod każdym względem, a więc militarnym, gospodarczym i politycznym, a kotwica dzięki której układ demokratyczny jest wciąż najbardziej atrakcyjny na świecie rozwali się. Nastąpi chaos. A jego zwycięstwo nie jest wykluczone bo jego kontrkandydat Hillary Clinton też ma pewne zaczajone skandale, które mogą ujrzeć światło dzienne, a co jest symbolem tego liberalnego elitarnego świata który przeciętnemu Amerykaninowi wydaje się być skorumpowany i najwięcej skorzystał z kryzysu gospodarczego.
Nic dziwnego, że prezydent Putin opisuje Trumpa jako „silnego i utalentowanego przywódcę” I uważa jego kandydaturę jako „ciekawą” dla przyszłych stosunków amerykańsko-rosyjskich.
Wiktor Moszczyński