Żeby pokonać wspólnego wroga to ludzie rozumieją, że muszą się zrzeszać, choćby nawet niechętnie. Tak było za czasów Solidarności w latach 1980-tych, jak również gdy groźba nazistowska wisiała nad Rosją sowiecką – to komuniści nawet swatali się z najgorszym wrogiem ze świata kapitalistycznego, chociażby na okres niebezpieczeństwa. Inaczej tworzą się i rozwijają alianse, które przynoszą wzajemną korzyść partnerom – np. rozbiorcom Rzeczpospolitej w 18 wieku. Póki równo korzystają, to wszystko płynie gładko, ale jak tylko jedna strona spostrzega, że druga bardziej korzysta, już jest niezadowolona i szuka wyjścia z umowy. Najtrwalsze umowy są jednak związki rasowe, plemienne i rodzinne. Za takie związki warto oddać wszystko nawet swe życie – miłość potrafi wszystko co swoje oddać dla drugiej istoty, którą kocha. Po II wojnie światowej, wdzięczne narody honorują po dzień dzisiejszy swych poległych patriotów.
Żyjemy w świecie, gdzie niektórzy równają patriotyzm z nacjonalizmem – a inni wolność ze swawolą. Trudno jest żyć w związku małżeńskim, jeśli miłość nie jest wzajemna – a tu chodzą w grę tylko dwie osoby. Małżonkowie oddaliby życie dla swych dzieci, często poświęcają swoje szczęście, by dzieciom było lepiej. Miłość nie robi rozliczeń, nie domaga się swego, cieszy się ze wspólnego dobra. Patrioci prawdziwi, żyją dla dobra swej ojczyzny, aby była silna, zdrowa i wolna, a nawet oddają swe życie za swoich rodaków. Tak było w czasie rozbiorów w powstaniach narodowych, kiedy walczyli wspólnie dla Rzeczpospolitej Obojga Narodów. W duchu poświęcenia się dla ojczyzny wychowały się pokolenia, w których przetrwała nadzieja, że znów kiedyś zrzucą znienawidzone ustroje trzech zaborców. Pokolenia wychowane między wojnami, szczególnie w Polsce odrodzonej po 123 latach niewoli, były mocno wychowane w duchu patriotyzmu i dobrze przygotowane by oddać wszystko za Polskę zniewoloną ponownie w roku 1939 r.
Unia Europejska powstała właśnie z kataklizmu wojennego. Francuzi i Niemcy, po rachunku sumienia, zdecydowali uczcić swych kochanych poległych właśnie tak, aby więź przyjaźni i wzajemnego rozwoju zastąpiła animozje i obustronnej niechęci, z nadzieją że taka unia nigdy nie dopuści ponownie do bratobójczej rywalizacji nacjonalistycznej. Polacy dobrze to rozumieją, szczególnie że w Polsce ten wyzysk przez sąsiada wschodniego trwał 45 lat po ukończeniu ostatniej wielkiej wojny europejskiej. Przyjęcie Polski do NATO i UE uwieńczyło dążenie narodu, który tyle i tak długo cierpiał, do życia w pokoju, dobrobycie, wolności i rozkwicie.
Z uznaniem patrzymy na małżeństwa udane. Z podziwem na rodziny wielodzietne. Z radością fetujemy osiągnięcia zespołowe, które przyczyniają się do wspólnego dobra, uznając ich wysiłek i poświecenie dla sprawy. Ale nie wszyscy są do tego zdolni. Dla niektórych, własny interes jest ważniejszy od wspólnego szczęścia – własny dorobek cenniejszy od zbiorowego. Jeśli mam to się nie podzielę z tymi, którzy nie mają, bo ja to zdobyłem, wypracowałem, na to zasłużyłem i nie oddam ani grosza. Rodzi się zazdrość i nienawiść. Kółko tych którym ufają zacieśnia się, bronią coraz zacieklej swego, nie dopuszczają innych widząc w nich nieprzyjaciela, stawiają ogrodzenia, budują mury, aby biedniejszych nie dopuścić do dobrobytu naszego; a ich jest coraz mniej. Gdy przepaść pomiędzy biednym a bogatym sięga proporcji nieumiarkowanej, rodzi się rewolucja francuska, rewolucja komunistyczna i cała cywilizacja tonie w morzu krwi i łez.
Więc o co tu chodzi Brytyjczykom? Czy mają tak dobrze, ze nie potrzebują unii? Czy będąc na wyspie mogą się oprzeć falom migrantów szukających schronienia lub lepszego jutra? Czy już tak szybko w trzech pokoleniach zapomnieli, ze to co się dzieje na kontynencie europejskim również ich dotyczy? Jeśli Brytyjczycy nie są dosyć dalekowzroczni, aby zrozumieć ze ich wystąpienie z unii przekreśli ich udział w tworzeniu lepszego świata, lepszej cywilizacji na kilka pokoleń, to może rzeczywiście UE będzie zdrowsza bez nich. Brytyjczycy muszą odnaleźć w sobie swoją Europejskość; jeśli nie to szybko dowiedzą się, że z sąsiadami trzeba się dogadać i w zgodzie żyć, bo bez przyjaciół zza płotu, życie jest samotne. Dogadanie się zawsze idzie w parze z uznaniem tego, co jest ważne dla drugiego, a nie tylko dla siebie, szukaniem wspólnego dobra a nie obroną tego, co już osiągnęło.
Na wynik referendum czekają nie tylko przyjaciele, lecz także wrogowie. Po 23 czerwca dowiemy się, czy dalej kroczymy doświadczonym szlakiem, czy znów karczujemy drogę przez nieznajomą dżunglę – ale dokąd?
Wojciech Tobiasiewicz
Polak
Witam 11 lat temu przyjechalem do Anglii zwerbowany do pracy firma z Irlandi.Za mna przyjechaly 2 corki i zona .Kupilismy dom Corki wydzly za maz maja swoje domy i dzieci.Mam nadzieje ze nie bede przeklinal tego dnia kiedy noga moja stanela na tej ziemi.Pozdrawiam