W Polsce była harcerką i zastępową. Jak mówi z uśmiechem zmienianie świata zawsze było jej hobby. Na początku Marta Tondera nie chciała się angażować w organizacje polonijne, ponieważ przyjechała do Anglii, żeby poznawać brytyjską kulturę. Na pierwszym roku studiów koleżanka zaciągnęła ją na konferencję dla polskich naukowców Science. Polish Pespectives. Potem trafiła na Kongres Polskich Stowarzyszeń Studenckich. Potem zaczęła tańczyć w zespole folklorystycznym Tatry, została członkiem POSK-u, wciągnęła się w Kongres Polek i nagle okazało się, że całe jej życie kręci się wokół Polonii.
Naukowcy politykom
W Anglii Marta mieszka od 6 lat. Dzięki stypendium Towarzystwa Szkół Zjednoczonego Świata przyjechała do liceum z internatem niedaleko Sherborne.
– To była szkoła jak w Harrym Potterze, piękny stary budynek z pięknymi terenami zielonymi dookoła – wspomina.
Na studia poszła na University College London, gdzie skończyła Natural Sciences – międzywydziałowe studia matematyczno-przyrodnicze. Jej głównym przedmiotem była chemia, ale jak przyznaje ze śmiechem studia ja skutecznie wyleczyły z miłości do nauki.
– Moim pobocznym kierunkiem była polityka nauki. Bardzo interesują mnie związki pomiędzy polityką a nauką, jak nauka wpływa na politykę i na odwrót, jak przez różne sposoby finansowania, przez programy dla młodych naukowców rozwijają się poszczególne obszary wiedzy – tłumaczy Marta. Zauważa także, że ważna rolę pełni w Polsce jeszcze raczkujący ruch popularyzatorów nauki.
– We wszystkich projektach europejskich jest wymóg, aby naukowcy popularyzowali swoje wyniki badań w ramach szerszej publiczności i aby współpracowali z rządami z biznesami. Natomiast mój ulubiony temat to współpraca nauki z zwykłymi ludźmi. Żeby nie było tak, że naukowcy są zamknięci w swoich laboratoriach, gdzie robią rzeczy totalnie oderwane od rzeczywistości, tylko żeby rozmawiali o tym, jak ich praca przekłada się na życie codzienne. To prowadzi do większej akceptacji takich rzeczy, jak elektrownie atomowe czy genetycznie modyfikowane warzywa. Jak ludzie czegoś nie wiedzą, nie rozumieją, to wiadomo, że będą się tego bali – wzdycha Marta.
Wyznaje także, że chciałaby wrócić do Polski, gdzie od października zaczyna studia socjologiczne. Planuje też doktorat na polskiej uczelni, a jej marzeniem jest zostać konsultantem ds. polityki naukowej.
– W Polsce to jeszcze niezagospodarowana nisza – zaznacza.
Studenci studentom
W marcu skończyła się Marcie roczna kadencja prezydenta Federacji Polskich Stowarzyszeń Studenckich w Wielkiej Brytanii. Marta była przy narodzinach organizacji w 2013 na Kongresie Stowarzyszeń Studenckich w Warwick.
– Byłam wtedy na pierwszym roku, usłyszałam, że powstaje taka organizacja, że można się starać o przyjęcie do zarządu. Więc się zgłosiłam. Przez 2 lata byłam sekretarzem generalnym, a następnie zostałam wybrana na prezydenta federacji. To super przygoda, ponieważ tworzyliśmy organizację od podstaw, ale dzięki temu mieliśmy dużą swobodę działania – opowiada. Obecnie zasiada w radzie doradczej stowarzyszenia i z dumą patrzy na organizację, która ma realny wpływ na życie polskich studentów w Wielkiej Brytanii. Federacja czuwa nad organizacją corocznego Kongresu Stowarzyszeń Studenckich. Jest też partnerem inicjatyw takich jak kongres polskich naukowców Science. Polish Perspectives, forum ekonomicznego na London School of Economics czy konferencji Poland 2.0.
– Ponadto oferujemy praktyki w Polsce, współpracujemy ze start-upami i korporacjami, z organizacjami z Polski, ze Szkołą Liderów. Studiując w Wielkiej Brytanii na poziomie uczelni zdobywamy wiedzę, jak się odnaleźć na brytyjskim rynku pracy, jakie są możliwości rozwoju. My chcieliśmy wypełnić tę lukę dla osób, które chcą wrócić do Polski. Działamy również z innymi organizacjami polonijnymi, gdzie przykładem jest program PoProStu z Polish Professionals in London, oraz z ambasadą. Pan ambasador Witold Sobków zawsze bardzo nam pomagał – wymienia Marta. Jako główny problem, jaki dotyka polskich studentów za granicą wskazuje – niestety prozaicznie – pieniądze.
– Jako Polacy nie mamy dostępu do pełnego finansowania studiów, jak Brytyjczycy. Więc musimy się jakoś inaczej radzić. Oczywiście są specjalne stypendia dla Polaków i zawsze można pracę dostać. Jednak często to wsparcie nie jest wystarczające – podkreśla Marta.
Nadzieja pojawiła się dwa lata temu, gdy powstał projekt rządowy programu dla studentów z Polski.
– Bardzo nam na nim zależało, bo magisterka tutaj jest bardzo drogim przedsięwzięciem i mało kogo na nią stać. Dlatego mocno lobbowaliśmy za wcieleniem go w życie. Jednak projekt był źle napisany przez kogoś, kto nie ma pojęcia o tym, co trzeba zrobić, aby dostać się na studia za granicą – opowiada.
Federacja kontaktowała się w tej sprawie z Ministerstwem Nauki i z różnymi posłami, a ówczesny prezydent, Krzysztof Bar, był nawet w tej sprawie na posiedzeniu w Sejmie. Jednakże nic się nie udało zdziałać.
– Zobaczyliśmy pewną szansę po zmianie rządu i faktycznie PiS zauważył, że program jest zły, ale zamiast go zmienić, naprawić, to całkiem go zlikwidowano. To był kubeł zimnej wody dla nas – wspomina Marta.
Kobiety kobietom
W ostatnim miesiącu Marta była trzy razy w Warszawie. Najpierw na Kongresie Kobiet, potem na konferencji Lean in Stem, poświęconej kobietom w nauce, a także na Światowym Szczycie Kobiet. A zaczęło się od tego, że rok temu zaaplikowała na Letnią Akademię Kongresu Kobiet dla liderek społeczności lokalnych. Ostatnia inicjatywa w jaką się zaangażowała to Dziewuchy Dziewuchom. Jest to ruch oddolny, który postał w Polsce w odpowiedzi na propozycję zaostrzenia ustawy aborcyjnej.
– W ramach tej organizacji działa wiele osób o różnych poglądach, których jednoczy przekonanie, że całkowity zakaz aborcji uderza we wszystkie kobiety w Polsce. Szybko również Polki mieszkające w Londynie postanowiły włączyć się w tę akcję. Porównując sytuację w Polsce i w Wielkiej Brytanii naprawdę trudno nie działać. Tutaj kobiety mają dostęp do bezpłatnej antykoncepcji, a aborcja jest legalna. Natomiast w Polsce obowiązuje klauzula sumienia, a antykoncepcja awaryjna jest mylona z pigułkami wczesnoporonnymi. Podejście kościoła katolickiego w Polsce i w Wielkiej Brytanii jest zupełnie inne. W Anglii uczyłam się w szkole katolickiej i miałyśmy normalnie zajęcia z edukacji seksualnej, podczas gdy w Polsce przez 10 lat nikt o tym nie mówił. Dzieląc się takimi doświadczeniami chcę wesprzeć kobiety w Polsce – podkreśla, dodając, że organizacja zbiera także pieniądze na Centrum Praw Kobiet, któremu odebrano finansowanie.
Marta nie ukrywa, że temat praw kobiet jest jej bliski.
– Feminizm to nie tylko palenie staników i nienawidzenie mężczyzn – akcentuje
– Nie jest tak, że wszystkie mamy takie same poglądy, tylko jak zwykle w takich przypadkach bywa najgłośniejsze i rzucające się w oczy są te najbardziej radykalne z feministek. Jest na przykład ciekawy ruch feministek katolickich, które pokazują, że można być jednocześnie osobą wierzącą i feministką. Niestety brakuje elementarnej edukacji jeżeli chodzi o historię feminizmu i tego co zawdzięczamy feministkom. Dlatego tak ważne jest aby z ludźmi rozmawiać i przedstawiać im racjonalne argumenty, a także zabierać głos w debacie publicznej na tematy dotyczące kobiet – podsumowuje Marta.
Magdalena Grzymkowska