Londyn to bardzo różnorodny i barwny świat muzyczny – przekonuje Ewa Maria Doroszkowska, międzynarodowej sławy pianistka, która wystąpi na koncercie z okazji finału XVI Loterii Polskiej Fundacji Kulturalnej, w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską.
Studiowała Pani w Polsce w Holandii, Danii i Wielkiej Brytanii. Proszę opowiedzieć trochę o swojej edukacyjnej muzycznej drodze przez Europę.
– Od kiedy byłam mała, zawsze chciałam podróżować i mieszkać w innym kraju. Edukacja muzyczna w Anglii jest bardzo kosztowna, więc skorzystałam możliwości studiowania muzyki w obcym kraju. To pozwoliło mi nie tylko na zdobywanie wiedzy, ale również na poznanie różnych metod uczenia wybitnych nauczycieli. Uważam że jest to również jeden z najlepszych sposobów na zapoznanie się i zanurzenie w obcej kulturze.
Czyli możliwość podróżowania po krajach europejskich bez granic jest dużym ułatwieniem dla muzyków?
– Muzyka jest uniwersalna i bez granic. Możliwość swobodnego przemieszczania się po Europie dała mi dostęp do studiów w różnych krajach i do innych podejść do pedagogiki muzycznej. Kontakt z różnymi wybitnymi pianistami i muzykami jest nieoceniony! To miało wielki wpływ na moje wykształcenie muzyczne.
Uczyła się Pani także pod okiem wspaniałych wirtuozów. Czego się Pani od nich nauczyła?
– Mając wielu różnych nauczycieli i doświadczenie wynikające z poznania różnych technik uczenia, odnalazłam nie tylko własny styl muzyczny, ale też wypracowałam własne metody nauczania. Głównym celem według mnie jest odnalezienie piękna dźwięku poprzez wypracowanie dobrej techniki – silnych fundamentów, na których można oprzeć inspirację muzyczną.
Brała Pani udział w rozlicznych konkursach, koncertowała Pani na całym świecie. Które z tych doświadczeń jest dla Pani wyjątkowo ważne?
– Każde doświadczenie, czy to występ przed małą czy tez przed dużą widownią są tak samo ważne! Jak powiedział znany pianista, „każdy koncert jest próbą generalną przed następnym przedstawieniem”. Uczymy się tak samo dużo z sukcesów jak i z porażek i błędów.
W wachlarzu Pani zainteresowań muzycznych ważne miejsce zajmuje muzyka współczesna. Dlaczego właśnie muzyka współczesna jest szczególnie bliska Pani sercu?
– Fundamentalne podstawy przekazu muzycznego obowiązują jednakowo we współczesnej jak i klasycznej muzyce. Każda forma sztuki ma za zadanie opowiedzenie jakiejś historii. Muzyka klasyczna, będąc wielokrotnie przedstawiana we wszelkiego rodzaju wersjach, pozwala ludziom na wyrobienie pewnego rodzaju opinii i oczekiwań, podczas gdy muzyka współczesna jest nowa i otwarta na interpretacje. To pozwala artyście na więcej kreatywności i wolności w wykonaniu. Trzeba jedynie pamiętać o tym, ze tak muzyka współczesna jak i klasyczna wymagają jednakowego zrozumienia i zaangażowania muzycznego.
Jest Pani „adjudicator for the British and International Federation of Festivals”…
– Brytyjska i Międzynarodowa Federacja Festiwali daje każdemu – od małych dzieci począwszy do studentów i seniorów – możliwość występowania w warunkach (salach) koncertowych, Taki występ daje szansę na poznanie opinii i rady od jurora, który jest autorytetem w swoje dziedzinie. Moja praca w roli jurora daje mi wielką satysfakcję z tego, że mogę uczyć młodzież i dzielić się moim doświadczeniem.
Jak się Pani odnajduje w londyńskim, bardzo konkurencyjnym świecie muzyki?
– Londyn to bardzo różnorodny i barwny świat muzyczny. Czuję, że jestem bardzo uprzywilejowana, mając do niego dostęp. To mnie zachęca do pracy i do szukania nowych form interpretacji w moim graniu. Dla mnie ważne jest też, by inspirować się innymi artystami, nie tylko ze świata muzyki, ale również malarstwa, grafiki i teatru. Londyn oferuje niesamowicie bogaty wybór! Bardzo to cenię, ale generuje to swoisty problem: tyle się dzieje, jest tyle koncertów i wystaw, że czasami nie sposób za tym nadążyć. Często widuję koncerty z kilkuosobowym zaledwie audytorium – to bardzo smutne, ale wydaje mi się, że jest lepiej mieć dużo opcji niż niewiele. Bycie artystą (w dowolnej dziedzinie) to dziś życie w bardzo konkurencyjnym środowisku – myślę nawet, że bardziej konkurencyjnym niż w świecie finansów i mediów.
Występowała Pani w polskiej telewizji i w BBC. Woli Pani nagrania dla mediów, czy koncerty na żywo?
– Kocham i koncerty na żywo, i nagrania dla mediów! To są całkowicie odmienne energie. Przy koncercie na żywo odbieram energię płynącą od słuchaczy, ale ryzyko popełnienia błędu, niedociągnięć jest znacznie większe. Granie na żywo jest zdecydowanie bardziej spontaniczne. Przy nagrywaniu utworu jest możliwość poprawiania i ulepszania, ale granie jest w pewnym sensie martwe. Lubię koncentrację konieczną przy nagrywaniu, ale wiem, że traci się wtedy spontaniczność i jest to trochę fałszywe. Można łatwo przesadzić z perfekcjonizmem i przez to stracić na spontanicznym i artystycznym wykonaniu. Muzyka jest formą przekazania słuchaczom uczuć i emocji, a przy nagraniu jest tylko jedna osoba: wykonawca.
Czy ma Pani ulubionego kompozytora? Wiem, że to pytanie jest trudne dla artysty, ale może ma Pani taki utwór, który lubi Pani nucić pod prysznicem?
– Nie mam jednego ulubionego kompozytora. Niektórych kompozytorów rozumiem lepiej niż innych, ponieważ ich styl muzyczny bardziej odpowiada moim potrzebom emocjonalnym. Raczej nie śpiewam pod prysznicem, ale i owszem zdarza mi się to, gdy jadę na rowerze w centrum Londynu…
Jakiej muzyki słucha Pani na co dzień? Czy to także jest muzyka poważna?
– Uwielbiam wszystkie rodzaje muzyki, włączając muzykę pop i jazz, ale odnajduję też dźwięki w naturze, takie jak śpiew ptaków czy dźwięk pękającego lodu w zimie, które dla mnie są formą muzyki. Czasami nawet odnajduję muzykę w dźwiękach rytmu miasta.
Jakie ma Pani artystyczne plany na najbliższą (lub dalszą) przyszłość?
– Chciałabym nagrać muzykę kompozytora z Litwy Balys Dvarionas. Jego muzyka zainteresowała mnie, ponieważ ma ona wyjątkową emocjonalną intensywność i każdy mój występ był bardzo ciepło odebrany przez widownie. Jest on wspaniałym kompozytorem i muzyka, którą komponował lirycznie wykorzystuje możliwości fortepianu, co przypomina mi bardzo styl Chopina. Szukam sponsora tego projektu.
Jest pani rozpoznawalną artystką w środowisku polskim w Wielkiej Brytanii. Wielokrotnie można było Panią usłyszeć w POSK-u i przy okazji różnych imprez polonijnych. Jak są pani wrażenia z takich występów?
– Występowanie dla Polskich słuchaczy to ogromna przyjemność i przywilej. Przez lata przekonywałam się, że są bardzo ciepli i oddani. Są to definitywnie słuchacze, którzy dokładnie wiedzą co lubią i czego nie lubią. Maja wyrafinowaną opinię i nie mają żadnych obiekcji, by podzielić się nią. Nawet Ci, którzy nie są znawcami muzyki zawsze będą mieli opinie. Pamiętam jedną sytuację, gdy grałam w Polsce i następnego dnia podeszła do mnie w parku kobieta. Powiedziała: „Bardzo podobał mi się Pani koncert, ale Pani menuet był może z za dużą werwą, jak na taki utwór.”
Czego możemy się spodziewać po najbliższym Pani recitalu na rzecz Polskiej Fundacji Kulturalnej?
– Wybrałam same polskie utwory z wyjątkiem jednego „obcego” – skomponowanego przez Dvarionasa. Na ogół będę grała lekkie salonowe i popularne utwory. Mam nadzieję, że zadowolę słuchaczy tak, by mogli mile spędzić letnie niedzielne popołudnie.