Helena Miziniak, Zjednoczenie Polek
Jest mi wstyd, że moje pokolenie zadecydowało o tym, że Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej. W dniu ogłoszenia wyników dostałam telefon od swojej córki, która mocno zdenerwowanym głosem mówiła: „Coście tam zrobili?”. Bo to głównie osoby na emeryturach, po 65. roku życia głosowało za Brexitem. Jak rozmawiam z Polakami, którzy mówią mi „Wreszcie mamy wolne państwo”, pytam się: czyje państwo? I wolne od czego? Od innych imigrantów? Dla mnie to jest hipokryzja, jeżeli osoba urodzona w Polsce głosowała za Brexitem. Nie mogę zrozumieć mentalności tych ludzi. Jeżeli faktycznie tak by się stało, że wszyscy ludzie z Unii Europejskiej zostaliby na raz wyrzuceni z Wielkiej Brytanii, to ja bym bardzo chciała zobaczyć, jak ten kraj będzie funkcjonował. Kto będzie sprzątał, kto będzie robił kawę, kto będzie obsługiwał klientów w sklepach? Żaden Anglik nie będzie chciał wykonywać tej czarnej roboty.
Dużo się mówi się też o rzekomych benefitach, które pobierają obcokrajowcy. A ja się pytam co będzie, gdy obecnie pracujący wyż demograficzny przejdzie na emeryturę? Kto zarobi na ich utrzymanie, jeżeli nie będzie imigrantów i ich dzieci, które rodzą się na Wyspach bardzo licznie? Mało za to słyszało się o kwestiach bezpieczeństwa. Zjednoczona Europa jest gwarantem spokoju w tej części świata, a żyjemy w czasach odradzającego się nacjonalizmu, który może być zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa.
Jestem rozczarowana niedosytem rzetelnych informacji w czasie kampanii przedreferendalnej na temat realnych korzyści, jakie Anglia czerpie z Unii. Jeśli zapytamy przeciętnego Anglika, to on właściwie nie wie, czym jest Brexit. Mam wrażenie, że ludzie ślepo popierali polityków, na których wcześniej głosowali albo chcieli się sprzeciwić Cameronowi, nie zagłębiając się w argumenty żadnej ze stron. Dlatego zwyciężył brak wiedzy i odpowiedniej edukacji.
Unia Europejska wymaga dużej rekonstrukcji, bo jest wiele niedociągnięć. Ale żeby coś móc zmienić, to musimy być wewnątrz, bo głos zewnętrzny się nie liczy. Uważam, że w jedności jest siła. Wielka Brytania położona na wyspie i nie powinna być już bardziej izolowana. Jeżeli Anglikom się wydaje, że po wyjściu ze struktur unijnych będzie dalej otwarty dla nich rynek, to się bardzo mylą. Nie jest możliwe, aby korzystać z wolnego rynku nie ponosząc żadnych zobowiązań. Dużo się mówi o systemie norweskim, jednak ludzie nie do końca zdają sobie sprawę z tego na czym ten system polega. Norwegowie podpisali zobowiązanie o przyjęciu imigrantów, wkładają do funduszu norweskiego pieniądze, za które potem inwestuje się w innych krajach europejskich, np. Sandomierz po powodzi został odrestaurowany z budżetu norweskiego.
Jestem Polką i choć staram się być lojalna wobec kraju, w którym mieszkam, to zawsze będę dbała o interes mojej ojczyzny. Bardzo mnie boli ten brak solidarności wśród emigrantów, których zaraz po wojnie Anglicy też nie chcieli. Wtedy udowodnili, że są wartościowymi obywatelami dla społeczeństwa brytyjskiego.
Polacy muszą też zrozumieć, że pojedyncze głosy nie będą miały znaczenia. W pojedynkę nie osiągniemy niczego. Muszą być skupione pod jednym parasolem, wtedy mają większe przebicie. Widzę w tym rolę dla Zjednoczenia Polskiego, które powinno przewodniczyć debacie nad dalszym kierunkiem działań w porozumieniu władzami brytyjskimi i innymi Europejczykami, którzy są w podobnej sytuacji co my.